Bo królom był równy

drukuj
Opracował Jerzy Wojtkiewicz, 13.06.2018

200 lat temu zwłoki Tadeusza Kościuszki spoczęły na Wawelu

Wielki orędownik wolności Ojczyzny, Naczelnik Państwa, bohater narodowy Polski i Stanów Zjednoczonych Ameryki – Tadeusz Kościuszko umiera w wyniku zapalenia płuc 15 października 1817 roku w miasteczku Solura na szwajcarskiej prowincji. 
Trzy dni przed zgonem podyktował ostatni już testament. Ten zawierał także decyzję o pogrzebie. Naczelnik prosił, by trumnie towarzyszyli przede wszystkim starcy spośród miejscowych biedaków, którymi się opiekował. Na temat pomocy, jakiej udzielał biedocie z Solury, krążyło sporo legend. Jedna głosiła, że tak przyzwyczaił swego konia, iż ten sam zatrzymywał się przy stojących przy drodze żebrakach. Po jego śmierci Zeltner miał sprzedać konia na targu. Ale po kilku tygodniach nabywca zwrócił zwierzę, gdyż nie sposób było na nim jeździć. Stawał bowiem przed każdym proszącym o jałmużnę...
Ostatnia ziemska wędrówka Kościuszki w rzeczy samej wypadła skromnie, choć zgromadziła mnóstwo ludzi. Trumnę złożono w podziemiach dawnego kościółka jezuitów w Solurze. Wydawało się, że na zawsze. Na cmentarzu w pobliskim Zuchwilu 17 października 1817 pochowane zostały natomiast wnętrzności (trzewia) wyjęte ze zwłok, poddanych zabalsamowaniu.
Wieść o odejściu drogiego Naczelnika przetoczyła się szerokim echem jak w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, tak też poza jej granicami. Nabożeństwa żałobne odbywały się w wielu miastach we wszystkich trzech zaborach. Co znamienne: modlili się za niego nie tylko katolicy, ale też protestanci, żydzi, a nawet muzułmanie. 
Przebywający naonczas w Wilnie Joachim Lelewel odnotował, że obok uroczystości w kościołach katolickich te za duszę zmarłego odbyły się też w meczecie na podmiejskich Łukiszkach, gdzie gromadzili się polscy Tatarzy, oraz w miejscowej synagodze. Tu podczas modlitwy śpiewał "specjalny chór", a "osiem par muzyków wygrywało żałobne melodie". Odczytano też elegię "Z powodu zgonu Naczelnika", napisaną po hebrajsku i potem przełożoną na polski. "Nabożeństwo odbyło się, jak stwierdził jeden z uczestników, w bardzo podniosłym nastroju, przy rzęsiście oświetlonej świątyni". 
A to przecież tylko wycinek z tego, co działo się w całym kraju. Ta tak spontaniczna manifestacja niezbicie dowodziła, jakim szacunkiem zmarły darzony był za życia, stanowiąc symbol walki o wolną i zreformowaną Rzeczypospolitą. I to pomimo tego, że na długo przed śmiercią usunął się z życia publicznego, pamięć o nim trwała.
Pomysł, by szczątki Kościuszki przenieść z obcej ziemi na Wawel, zrodził się niemal zaraz po jego śmierci. Zamyślano o sprowadzeniu trumny Naczelnika do Warszawy, ale zwyciężyła koncepcja złożenia jej w podziemiach katedry wawelskiej. Sporu co do tego nie było, choć zaistniał problem. Do niedawna katedra była miejscem pochówku tylko królów i ich rodzin, krakowskich biskupów i kanoników katedralnych. Nie bez znaczenia było także, że z punktu widzenia podziałów stanowych Kościuszko był "szaraczkiem": pochodził z drobnej szlachty. Trzeba pamiętać, że dwóch magnatów, o których córki zabiegał, odrzuciło zaloty z powodu jego niskiego stanu i w efekcie nigdy się nie ożenił. 
W tym przypadku kwestia formalna zeszła jednak na plan dalszy, a pochówek na Wawelu ułatwił fakt, że rok wcześniej miał tu miejsce precedensowy pogrzeb. 23 lipca 1817 roku w krypcie św. Leonarda złożono szczątki księcia Józefa Poniatowskiego, drugiego obok Kościuszki bohatera narodowego. Tak rodził się zwyczaj, by sprowadzać prochy znanych ludzi zmarłych na emigracji, tworzyć panteony zasłużonych. Skoro nie było państwa, uroczystości takie miały stanowić jedno z działań zastępczych: podtrzymywać wśród potomnych ducha i przypominać im o tym, co najważniejsze.
Car Aleksander I, darzący słynnego Wodza wielkim szacunkiem, od razu zgodził się na wawelski pochówek Kościuszki. Co więcej, wziął na siebie koszty transportu trumny z Solury do Krakowa. Aby to zrealizować, wysłał księcia Antoniego Jabłonowskiego do Szwajcarii. Kondukt wyruszył z Solury 28 marca 1818 roku i dotarł do Krakowa 11 kwietnia. Jego trumnę zaraz wystawiono w kościele św. Floriana, ale pogrzeb na Wawelu odbył się dopiero 23 czerwca. Tak długa zwłoka wynikała najpewniej z potrzeby przygotowania miejsca w krypcie św. Leonarda, a przede wszystkim – okazałego katafalku według projektu dwóch polskich oficerów, Feliksa Kossa i Adama Bojanowicza, wspaniale przyozdobionego wedle projektu ks. Sebastiana Sierakowskiego przez Michała Stachowicza.
Sam rytuał pogrzebowy był taki, jakby chowano króla. Obyczaj nakazywał, że zwłoki monarchy trafiały najpierw do leżącego przy ul. Szlak tzw. Domu Przedpogrzebowego, którym bodaj od czasów Kazimierza Jagiellończyka był pałac Montelupich, w II połowie XIX w. przekształcony w pałac Tarnowskich. Stąd prowadzono kondukty żałobne – z przystankiem przy kościele św. Floriana – drogą królewską na Wawel. Podobnie postąpiono z Kościuszką. Przesłanie było jasne: w krypcie królewskiej składane są doczesne szczątki kogoś, kto swoimi zasługami królom był równy. 
Wśród licznych dostojników w uroczystościach pogrzebowych wzięli też udział chłopi. Wystąpili w białych sukmanach, z kosami bojowymi, czyli na sztorc osadzonymi. Wraz z innymi weteranami trzymali straż honorową przy trumnie, gdy stała przez dziewięć tygodni w kolegiacie św. Floriana. Delegacje chłopów, w tym weteranów insurekcji, szły też w wielotysięcznym kondukcie, który w przeddzień pogrzebu, 22 czerwca, podążył drogą królewską od św. Floriana na Wawel. Było to swoiste nawiązanie do wydarzeń z 8 kwietnia 1794 roku, kiedy to, w cztery dni po zwycięstwie racławickim, Kościuszko ze sztabem wrócił do Krakowa i udał się na Wawel. Tu, w katedrze, nadał szlachectwo i stopnie oficerskie chłopom, którzy wyróżnili się w bitwie. Był wśród nich takoż słynny kosynier – Bartosz Głowacki.
Dębową, opieczętowaną trumnę, ustawiono obok miejsca spoczynku Jana III Sobieskiego. Natomiast okazały sarkofag z białego marmuru dębnickiego, zaprojektowany przez Franciszka Lanciego, ufundowano ze zbiórki publicznej w roku 1832. Umieszczenie w nim trumny bohatera Polski i Stanów Zjednoczonych odbyło się w całkowitej tajemnicy 21 grudnia tegoż roku. Zdecydowano tak ze względu na falę wzmożonych prześladowań na ziemiach polskich po upadku Powstania Listopadowego.
Warto dodać, że spoczywające w podziemiach Wawelu szczątki Naczelnika są pozbawione serca. Zgodnie z testamentową wolą, zostało ono bowiem zaraz po śmierci wyjęte z ciała, umieszczone w urnie i przekazane Emilii Zeltner, darzonej wielką sympatią przez Kościuszkę swej chrześnicy – córce Franciszka, w którego domu zamieszkiwał. W 1819 roku Emilia, już jako żona hrabiego Morosini, serce generała zabrała do posiadłości rodzinnej swojego męża w miasteczku Vezia (południowa strona Alp szwajcarskich) i umieściła w kapliczce grobowej. 
Stąd w 1895 roku tę tak drogą Polakom relikwię przekazano Muzeum Polskiemu w Rapperswilu i umieszczono w miejscowym kościele św. Jana Chrzciciela. W 1921 roku polski Sejm podjął uchwałę o sprowadzeniu serca Kościuszki do kraju, co zostało zrealizowane 26 października 1927 roku. Od 13 czerwca 1984 roku ta niezwykła urna eksponowana jest na Zamku Królewskim w Warszawie.

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Stanisław Moniuszko w Wilnie
Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie