Kierując się tzw. zdrową logiką, walka, jaką 13 lipca 1944 roku w okolicach położonych tuż za wileńskimi rogatkami Krawczun, Nowosiołek i Płocienniszek podjął oddział I Wileńskiej Brygady AK, dowodzony przez porucznika Czesława Grombczewskiego "Juranda" ze zgrupowania majora Mieczysława Potockiego "Węgielnego", nosiła znamię zbytecznej. Losy wyzwolenia Wilna były już przesądzone i Niemcy w popłochu je opuszczali. Stało się tak, że to właśnie w okolicach Krawczun doszło do spotkania łeb w łeb tej formacji akowskiej z elitarnymi oddziałami Wehrmachtu pod dowództwem generała Reinera Stahela. Mimo zdecydowanie nierównych sił, gdyż te wraże liczyły aż około 3 tys. osób, polscy żołnierze zamiast ustąpić im z drogi podjęli bój na śmierć i życie.
Tu, na tak charakterystycznej dla Wileńszczyzny pagórkowatej rzeźbie terenu, ku chwale Ojczyzny oddało życie 79 akowców, poległ też dowódca Czesław Grombczewski "Jurand". Niemcy ponieśli znaczne straty w żywej sile, a około 1 tys. ich dostało się do niewoli. Żołnierz polski więc, biorąc odwet za wszystkie doznane przez rodaków krzywdy z rąk najeźdźców, godnie spełnił swą powinność.
Nie mógł wtedy jeszcze przypuszczać, że Sowieci, z którymi wspólnie wyzwalali gród Ostrobramskiej Pani, okażą się jakże podstępnym sojusznikiem. Nie minie kilka dni, a w niecny sposób zostanie aresztowany główny strateg akowskiej operacji związanej z wyzwoleniem Wilna, podpułkownik Aleksander Krzyżanowski "Wilk", w Boguszach wzięta w "kocioł" zostanie rozbrojona i aresztowana dowódcza kadra AK, tysiące akowców internowano w Miednikach, skąd trafili do licznych sowieckich łagrów i więzień.
Mimo upływu czasu pamięć o stoczonej pod Krawczunami walce żołnierzy z orzełkami na rogatywkach nadal żyje w pamięci potomnych. Z inicjatywy Wileńskiego Rejonowego Oddziału Związku Polaków na Litwie dobrą tradycją się stało, by w dniu 13 lipca o godzinie 15 gromadzić się przy pomniku, ustawionym w miejscu, gdzie śmiertelnie został trafiony kulą dowódca Czesław Grombczewski. Tego roku ta patriotyczna manifestacja obchodziła swoisty jubileusz, gdyż odbyła się już po raz 20., a zgromadziła liczną rzeszę rodaków: jak miejscowych, tak też przybyłych z Macierzy. W ich gronie znajdowało się też 9 byłych żołnierzy AK, z których dwaj – Zygmunt Krzymowski i Czesław Sawicz – 71 lat temu brali bezpośredni udział w tej krwawej potyczce.
Uroczystość rozpoczęła ceremonia złożenia wieńców. Uczynili to m. in.: przedstawiciele polskich placówek dyplomatycznych w Wilnie z ambasadorem Jarosławem Czubińskim i konsulem generalnym Stanisławem Cygnarowskim na czele, Akcji Wyborczej Polaków na Litwie z jej przewodniczącym, europosłem Waldemarem Tomaszewskim, reprezentujące kierownictwo frakcji AWPL w Sejmie RL posłanki Rita Tamašunienė i Wanda Krawczonok, prezes Związku Polaków na Litwie, poseł Michał Mackiewicz, mer rejonu wileńskiego Maria Rekść, delegacje poszczególnych gmin rejonu wileńskiego, placówek oświatowych i kulturalnych, harcerze, którzy zresztą zaciągnęli wartę honorową.
Zaraz potem nastąpiła główna część uroczystości – Msza św. pod otwartym niebem, celebrowana tym razem przez ks. proboszcza parafii mejszagolskiej Józefa Aszkiełowicza i gościnnie przebywającego na Litwie ks. Jana Chmiela, posługującego we Władysławowie nad Bałtykiem, a okraszona śpiewem przez zespół "Ballada" z Wojdat. Homilię, jaką wygłosił duszpasterz z Mejszagoły, będący następcą rezydującego tam przez długie lata legendarnego ks. prałata Józefa Obrembskiego, cechowały głębokie treści historyczno-patriotyczne. Odwołując się do bohaterskiej postawy żołnierzy w roku 1944, nawoływał on zgromadzonych do zrobienia rachunku sumienia ze swej postawy obywatelskiej i odpowiedzialności za Ojczyznę.
"Nasze bycie w Krawczunach to obowiązek wobec tych, którzy polegli podczas operacji "Ostra Brama", ale też wobec tych, którzy zostali wywiezieni na nieludzką ziemię i tych, którzy musieli repatriować do Polski. Musimy pamiętać o bohaterach AK, którzy tutaj, pod Krawczunami, złożyli najwyższą ofiarę z myślą o przyszłości Ojczyzny, o nas. Przywołujmy ich, aby podziękować za to bohaterstwo" – mówił kapłan, podkreślając, że "Ojczyzna, naród i jego dzieje, to język i całe bogactwo duchowe i materialne, to wiara i kultura, to historia i tradycje, to dziedzictwo przodków, ale też troska o losy przyszłych pokoleń, to nasza pamięć o walkach i zwycięstwach, to bohaterowie, przywódcy i całe rzesze bezimiennych ludzi, którzy swą pracą służyli i służą krajowi".
W apelu pamięci, jaki odczytał przywdziewający żołnierski mundur polowy Jarosław Królikowski, w sposób zbiorowy lub imienny przywołano poległych żołnierzy Armii Krajowej Okręgów Wileńskiego i Nowogródzkiego, dowódców Polskiego Państwa Podziemnego i Związku Walki Zbrojnej, ofiary zbrodniczej przemocy, wszystkich rodaków zamordowanych w stalinowskich katowniach bądź łagrach, a swoistym refrenem były powielane okrzyki: "Stańcie do apelu!" i "Chwała bohaterom!".
Zdaniem zabierającego głos ambasadora RP na Litwie Jarosława Czubińskiego, każde spotkanie przy mogile bohaterów w Krawczunach powinno nas skłaniać do refleksji nad słowem "patriota", utożsamianym z umiłowaniem Ojczyzny, nad gotowością do złożenia największej ofiary w jej imię. Swe wystąpienie polski dyplomata zakończył dumnym stwierdzeniem, że "jeszcze Polska nie zginęła, póki przychodzimy w takie miejsce jak to, póki przychodzimy na mogiły naszych patriotów, naszych bohaterów".
Wszyscy zgromadzeni mogli na własne oczy zobaczyć i usłyszeć tachających już bez mała po 9 krzyżyków na karkach – Zygmunta Krzymowskiego i Czesława Sawicza, którzy nie kryjąc wzruszenia przywołali dzieje sprzed 71 lat i nie szczędzili słów podzięki za pamięć dziś żyjących o nich. Obaj cieszyli się też liczną obecnością młodzieży, co stanowi gwarant, że bohaterskie czyny z lat II wojny światowej walczących o wolność Wileńszczyzny-Ojczyzny nie pójdą w zapomnienie.
Podobnego zdania był też kończący część przemówieniową europoseł Waldemar Tomaszewski. A przy okazji zabrania głosu wyczulał przybyłych rodaków na zagrożenia, jakich nie szczędzą nam litewscy decydenci, co teraz w sposób szczególnie czytelny dotyczy oświaty. Trudno się nie zgodzić, że to właśnie przez szkolnictwo przebiega dziś linia obrony naszej tożsamości narodowej i dlatego nie wolno ustąpić. Tej determinacji winna towarzyszyć świadomość, że podczas II wojny światowej zamordowano ponad 100 nauczycieli tajnych kompletów nauczania po polsku.
Z racji prezesowania Wileńskiemu Rejonowemu Oddziałowi Związku Polaków na Litwie pełniący rolę gospodarza imprezy Waldemar Tomaszewski podziękował kapłanom za celebrę, zgromadzonym – za przybycie. Część ich, ta bardziej wygłodzona, na zakończenie pobytu w Krawczunach mogła się posilić grochówką i kaszą wprost z kuchni polowej, a zwolenników strawy duchowej czekał koncert na wyraźnie patriotycznej nucie w wykonaniu zespołu "Mościszczanka".
komentarze (brak komentarzy)
W ostatnim numerze
NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL
ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!
POLITYKA
2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ
LITERATURA
NA FALI WSPOMNIEŃ
XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"
WŚRÓD POLONII ŚWIATA
RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY
MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA
prześlij swojeStare fotografie
Wiadomości (wp.pl)
"Znałam jego intencje". Merkel mówi o Putinie jako "wrogu Europy"
Angela Merkel w wywiadzie dla "Corriere della Sera" stwierdziła, że znała intencje Putina jako wroga Europy i próbowała zapobiec inwazji na Ukrainę.
"Piekielnie mocny mandat". Kulisy wyboru Trzaskowskiego. Ma już główne zadanie
Zdecydowane zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego w prawyborach Koalicji Obywatelskiej ma zakończyć spory, które wywołały niemałe napięcia w tej formacji w ostatnich tygodniach.
Sikorski wbija szpilę Dudzie. "Podpiszesz, co?"
Podczas ogłoszenia wyniku prawyborów w KO, które wygrał Rafał Trzaskowski, nie zabrakło szpilek w stronę Andrzeja Dudy. - Podpiszesz mi tych 50 nominacji ambasadorskich, co? - rzucił Radosław Sikorski do prezydenta Warszawy na koniec swojego wystąpienia.