Godzina "W" – w hołdzie poległym

drukuj
Red. Józef Włodzimierz Pielka, Informator Warszawski, 19.08.2016

We współczesnej Warszawie 1 Sierpnia – to wielkie święto. Wspomina się wówczas powstańczy zryw, czci się bohaterskich żołnierzy i wspierających ich mieszkańców, którzy bez wahania stanęli do walki o wolność i honor. W dniach obchodów tłumy warszawiaków spotykają się na placu Krasińskich, przy pomnikach Gloria Victis i Polskiego Państwa Podziemnego, w Muzeum Powstania Warszawskiego, na cmentarzu Powstańców Warszawy i w innych miejscach pamięci. Płoną znicze, na cokołach pomników ścielą się wiązanki kwiatów i wieńce. W całym mieście jest blisko 400 takich miejsc pamięci. W Godzinie "W" cała Warszawa zatrzymuje się, by przy dźwięku syren oddać hołd poległym.

Tak było i tym razem. Już w piątek, 29 lipca liczna grupa powstańców warszawskich spotkała się w parku im. Żołnierzy Żywiciela przy ulicy ks. Jerzego Popiełuszki. W spotkaniu udział wzięli prezes Światowego Związku Żołnierzy AK Leszek Łukowski oraz wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich Zbigniew Galperyn. Spotkanie miało charakter bardzo ciepły, wręcz rodzinny. Powstańcy witali się, ściskali, wspominali nieżyjących już kolegów, nie brakowało łez. W ciszy złożono kwiaty i zapalono znicze. Umawiano się na jutrzejszy dzień. Cieszyła się z tego spotkania sanitariuszka Powstania Warszawskiego, 85-letnia Leokadia Krążel: "Dla mnie to, że jeszcze mogę się z moimi kolegami zobaczyć, jest wydarzeniem niezwykłym. Żal tylko, że ciągle nas ubywa, ale cóż…".
Przy pięknej słonecznej pogodzie, 30 lipca o godz. 11 w Parku Wolności w Muzeum Powstania Warszawskiego stawili się już wszyscy żołnierze Powstania, niektórzy na wózkach i z rodzinami. Także przedstawiciele naczelnych i samorządowych władz. Prezydent Andrzej Duda podkreślił, że to powstańcy są wzorem dla młodych ludzi:
– Jesteście tymi, w których wpatrzone są oczy młodego pokolenia, waszych dzieci, wnuków i teraz waszych prawnuków. To wielki zaszczyt dla prezydenta RP móc się spotkać z bohaterami, móc wręczyć w imieniu polskiego państwa odznaczenia.
Cieniem na tej uroczystości legła sprawa nieobecnego w tym dniu 99-letniego gen. Zbigniewa Ścibora-Rylskiego, prezesa Związku Powstańców Warszawskich, którego IPN podejrzewa o "kłamstwo lustracyjne" i współpracę po wojnie z bezpieką. Dla wielu siedzących w rzędach powstańców to był szok, choć niektórzy nie stronili od wyrozumiałości. Dało się np. usłyszeć: "Ale przecież on przez tyle lat nam przewodził, więc chyba jakieś zasługi ma…"; "Dokąd ta lustracja będzie się jeszcze panoszyć w tym kraju!"; "Jakiś czas temu dowiedzieliśmy się o przykrym incydencie z Lechem Wałęsą i teraz znów? Czy my, Polacy, już naprawdę nie mamy prawdziwych bohaterów?". "Właśnie pomału ich odkrywamy" – padła odpowiedź. Tak czy inaczej, wydaje się, że legenda tego dwukrotnego kawalera Virtuti Militari, odznaczonego też Orderem Odrodzenia Polski, legnie w gruzach. Na razie sprawę bada Sąd Okręgowy Warszawa-Praga.
Już w bardziej piknikowej atmosferze kombatantom wzięło się też na wspominanie tamtych tragicznych dni:
– Poszliśmy do Powstania, bo widzieliśmy codzienną śmierć na ulicach, tam ginęli nasi koledzy, przyjaciele i znajomi, ci najlepsi – "Alek", "Felek", "Zośka". Chcieliśmy wziąć odwet za ich śmierć i lata upokorzeń – zwierzał się kpt. Henryk Kończykowski, żołnierz batalionu "Zośka".
Powstaniec proszący o nieujawnianie swego nazwiska powiedział:
– Wiedzieliśmy, że komuniści polscy, skupieni wokół Armii Ludowej i Gwardii Ludowej, też zamierzali zaatakować nas od wewnątrz, ale, licząc tylko 450 osób, byli za słabi, mieli zaledwie 50 sztuk broni. Oni dopiero później, w warunkach terroru, represji i potężnej cenzury tworzyli swą fałszywą legendę.
Ze swych wspomnień zwierzył się też minister kultury Piotr Gliński:
– Pojawiam się na Powązkach Wojskowych każdego roku, ponieważ moja mama walczyła w batalionie "Zośka" i była ranna na Starówce.
Jeszcze inne wspomnienia przedstawiła 92-letnia uczestniczka Powstania Warszawskiego Katarzyna Rybińska-Nowakowska:
– Już 3 sierpnia, kiedy kładłam rannego na nosze, dostałam w stopę kulą. Amputowali mi nogę. Chodząc o kulach, nadal robiłam opatrunki. Trafiło się też, że koledzy zanieśli mnie na koncert Mieczysława Fogga – niezapomniane przeżycie, ileż radości to dawało!..
Ważny głos dał za pośrednictwem Internetu znany powstaniec, sędziwy już profesor Witold Kieżun:
– Tak jak w 1313 roku obroniliśmy Europę przed najazdem tatarskim, w 1683 roku przed atakiem mahometańskim, w 1920 po raz pierwszy przed atakiem radzieckim, tak w 1944 znowu uratowaliśmy Zachód. Gdyby nie było Powstania, bylibyśmy szesnastą republiką radziecką. Żylibyśmy w skomunizowanej Europie. To my znów ją uratowaliśmy!
31 lipca przed pomnikiem Powstania Warszawskiego na placu Krasińskich, w obecności przedstawicieli rządu, z ministrem obrony narodowej Antonim Macierewiczem na czele i licznie zebranych powstańców, bp polowy Wojska Polskiego Józef Guzdek odprawił Mszę św. W homilii mówił o jedności żołnierzy Powstania: "Od was chcemy się uczyć tej jedności w działaniu dla dobra całego narodu i naszego państwa". Po Mszy św. odczytano apel pamięci.
1 sierpnia rano kombatanci i mieszkańcy Warszawy złożyli kwiaty przy tablicy, upamiętniającej podpisanie przez gen. Antoniego Chruściela "Montera", dowódcę Okręgu Warszawskiego AK, rozkazu rozpoczęcia Powstania Warszawskiego, a o godz. 12 przed Grobem Nieznanego Żołnierza w towarzystwie wicepremiera Piotra Glińskiego i innych przedstawicieli rządu wzięli udział w uroczystej zmianie warty.
Najważniejsze wydarzenie tego dnia – to Godzina "W". W całej Warszawie zawyły wtedy syreny, ludzie i auta zatrzymywali się na ulicach, a tysiące warszawiaków zgromadziły się przy kwaterach mogił powstańców i pomnika Gloria Victis na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Wieńce złożyli: prezydent, premier i prezydent Warszawy. Nie było przemówień. Modlitwę za poległych odmówił bp polowy Józef Guzdek.
Podczas uroczystości marszałek RP Marek Kuchciński podkreślił:
– Wielkie wydarzenia historyczne kształtują tożsamość polityczną państwa i wartości narodowe, które są przekazywane przez pokolenia, budują tradycję i historyczną pamięć. Powstanie Warszawskie jest takim właśnie wydarzeniem w historii Polski.
Prezes Światowego Związku Żołnierzy AK Leszek Żukowski powiedział natomiast:
– Coraz częściej pojawiają się opinie, że Powstanie było niepotrzebne. Uważam, że rozpatrywanie tego leży w gestii historyków a nie polityków. Pytanie: po co są powstania? Wiadomo, dla odzyskania niepodległości.
Na Powązkach było mnóstwo przebranych za powstańców rekonstruktorów. Nie brakło również osób w plastikowych panterkach, nie mówiąc już o symbolicznych koszulkach i biało-czerwonych opaskach ze znakiem Polski Walczącej.
Wieczorem uroczystości kontynuowano na cmentarzu na Woli, gdzie spoczywają dziesiątki tysięcy mieszkańców i powstańców warszawskich, poległych podczas Powstania. Zabierając głos, prezydent Andrzej Duda powiedział m. in.:
– Młoda Warszawa poszła do Powstania, bo ci młodzi chcieli wolności, pięknej, bezpiecznej, wolnej Polski.
Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała, iż na cmentarzu powstanie izba pamięci. Podczas apelu pamięci przywołano pięć nazwisk ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym – prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Późnym wieczorem na kopcu Powstania Warszawskiego na Czerniakowie zapalono ogień pamięci, który będzie płonął 63 dni. Lecz jeszcze wcześniej, o godz. 18 tego dnia, przed bramą główną Cmentarza Wojskowego na Powązkach licznie zebrani warszawiacy oddawali się wspólnemu śpiewaniu znanych i lubianych piosenek: "1 Sierpień, dzień krwawy", "Serce w plecaku", "Warszawskie dzieci", "Marsz Mokotowa", "Pałacyk Michla" i in.
Z ważnych uroczystości wymienić jeszcze należy spotkanie 5 sierpnia br. przy pomniku Pamięci 50 Tysięcy Mieszkańców Woli, zamordowanych przez Niemców podczas Powstania, w którym wzięli udział ocaleni z zagłady mieszkańcy tej dzielnicy oraz powstańcy. Godzi się wspomnieć, iż na Woli miało miejsce mordowanie cywilnych osób, jak w przypadku Holokaustu. Ta rzeź odbywała się w ten sposób: ludzi mordowano z broni maszynowej lub wrzucano granaty do zamieszkałych domów. Mieszkanka Woli Janina Rosińska, która ocalała, opowiada:
– Po salwie ognia, gdy ze stłoczonego tłumu ranni zaczęli się podnosić, Niemcy (wcześniej uczyli się swego bandyckiego "fachu" na Białorusi), żartując i śmiejąc się podchodzili do poruszających się i wykańczali ich…

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie
Stanisław Moniuszko w Wilnie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie