I raczył Pan wrócić Ojczyznę wolną…

drukuj
Henryk Mażul, 26.11.2015
Fot. Jerzy Karpowicz

Uczczono 97. rocznicę Niepodległości Polski. Rozpad monarchii austro-węgierskiej i widmo bliskiej klęski Niemiec w I wojnie światowej przypominały na przełomie października i listopada 1918 roku dla zniewolonej przez zaborców Polski wschód jutrzenki, równoznaczny z odbudową niepodległego państwowego bytu. By tak się stało, wypadało wykorzystując sprzyjający moment przejąć władzę, co też zresztą czyniono, w szczególności – na Galicji.

Sytuację polityczną w Warszawie, gdzie steru kurczowo jeszcze się trzymała prozaborcza Rada Regencyjna, w sposób zasadniczy zmieniło przybycie 10 listopada 1918 roku specjalnym pociągiem z Berlina zwolnionego z twierdzy magdeburskiej Józefa Piłsudskiego, co wywołało powszechny entuzjazm jej mieszkańców. Widząc, co się święci i trzeźwo oceniając sytuację, Rada Regencyjna 11 listopada zdecydowała przekazać Józefowi Piłsudskiemu władzę wojskową i naczelne dowództwo podległych jej wojsk polskich, a trzy dni później – także władzę cywilną. Tak upragniona wolność stawała się więc jawą.
W okresie międzywojennym toczono ostre spory, które z wydarzeń jesieni 1918 roku należy uznać za symboliczny moment odzyskania przez Polskę niepodległości. Ostatecznie Sejm II Rzeczypospolitej w roku 1937 uznał, że to historyczne wydarzenie wypada kojarzyć z 11 listopada i po wsze czasy wiązać z "wielkim imieniem Józefa Piłsudskiego".
W latach 1939-1944 oficjalne lub jawne obchodzenie Święta Niepodległości było niemożliwe. W roku 1945 peerelowskie władze komunistyczne świętem państwowym uczyniły dzień 22 lipca, starając się wymazać z pamięci obywateli składanie hołdu tym, którzy po 123 latach niewoli przywrócili Ojczyźnie wolność. Święto Niepodległości 11 listopada przywrócono ustawą Sejmu wybranego w czerwcu 1989 roku.
Rozbrat Litwy w marcu 1990 roku z tzw. bratnią rodziną narodów radzieckich spowodował, że zamieszkali tu Polacy mogli wreszcie powielić szeregi świętujących to wiekopomne dokonanie przodków, gorąco zresztą do tego zachęcani przez placówki dyplomatyczne Orła Białego, jakie rozpoczęły rezydowanie w grodzie Giedymina. A trudno było o miejsce po temu bardziej wymowne niż żołnierska kwatera na wileńskiej Rossie, gdzie zgodnie z testamentową wolą spoczywa serce tego, który "dał Polsce wolność, granice, moc i szacunek".
W roku bieżącym z inicjatywy ambasady i jej wydziału konsularnego w 97. rocznicę odzyskania przez Polskę państwowego bytu miejsce to o wyznaczonej porze zwartym pierścieniem otoczyło liczne grono rodaków: jak miejscowych, tak też tych z Macierzy, wycieczkowo przebywających w Wilnie. Zgodnie ze zwyczajem, uroczystość w symbolicznym darze Marszałkowi i wszystkim tym, którzy na stos wolności rzucili własne losy, zainaugurowało składanie wieńców i kwiatów. Jako pierwszy uczynił to polski korpus dyplomatyczny z ambasadorem Jarosławem Czubińskim i konsulem generalnym Stanisławem Cygnarowskim na czele. 
W ślad za nimi pod muzyczny łomot werbli ruszył szpaler, w którym ustawili się m. in.: działacze AWPL i ZPL, posłowie na Sejm z ramienia AWPL, przedstawiciele samorządów w rejonie wileńskim, solecznickim, radni z ramienia AWPL w samorządzie stołecznym, kombatanci, harcerze, przedstawiciele organizacji polskich na Litwie. Jak długi to był szpaler, niech świadczy fakt, iż czynność ta wydłużyła się na niemal pół godziny, a granitowa płyta, pod którą spoczywają prochy matki i serce Marszałka, dosłownie utonęła wśród kwiatów i wieńców o biało-czerwonych szarfach. Co więcej, tak drogie naszym sercom barwy uzupełniały flagi, sztandary i chorągiewki, trzymane nieraz w dziecięcych rączkach. Zresztą, liczna obecność młodych twarzy pozwala wierzyć, że pamięć o bohaterskich czynach przodków wykuwających orężem niepodległość nie zaginie.
Zwracając się w okazyjnym przemówieniu do zgromadzonych, ambasador RP na Litwie Jarosław Czubiński w historycznej dygresji nawiązał pokrótce do wydarzeń sprzed lat 97, apelując o to, by – jako Polacy współcześnie żyjący – godni bylibyśmy otrzymanej spuścizny i patriotycznego uniesienia, jakie wtedy udzieliło się naszym rodakom. A poniekąd obowiązkiem wszystkich jest wiedza o tych wydarzeniach i jej przekazywanie dzieciom oraz wnukom.
W dalszej części uroczystości modlitwę za naród i Ojczyznę poprowadził ksiądz proboszcz stołecznej parafii pw. św. Rafała Archanioła Mirosław Grabowski, a po czym wspólnie odśpiewano legionową "Pierwszą Brygadę" oraz hymn Polski.
Tego dnia w południe na Rossę dotarła natomiast organizowana już po raz 21. przez Wileński Hufiec Maryi im. Pani Ostrobramskiej Sztafeta Niepodległości. Jej start nastąpił o godzinie 5.30 w Zułowie, sprzed dąbka, zasadzonego w roku 1937 w miejscu, gdzie stała kołyska małego Ziuka. Po pokonaniu bez mała 70 kilometrów ponad 150 uczestników, wśród których obok naszej młodzieży znaleźli się takoż rodacy przybyli z Sochaczewa, Głowna i Wrocławia, w asyście kilku motocyklistów Międzynarodowego Rajdu Katyńskiego, zameldowało się przy płycie Marszałka. W pierwszą kolej żołnierską kwaterę opasano 123-metrową flagą w narodowych barwach, nawiązującą rozmiarami do tyluż lat bycia w niewoli, nim zabłysła jutrzenka wolności. 
Przywdziani w biało-czerwone kamizelki biegacze złożyli kwiaty i zapalili znicze, harcerskim "Czuj-czuj-czuwaj!" oraz wykonaniem pieśni patriotycznych oddali hołd tym wszystkim, komu Polska winna zawdzięczać państwowy powrót na mapy Europy. Do tego nawiązywał też wspólny apel, poprowadzony przez komendantów XXI Sztafety Niepodległości phm. Marka Tomaszewicza oraz phd. Joannę Pietkiewicz. Nagrodą za udział były natomiast pamiątkowe medale, jakie znalazły się w posiadaniu uczestników biegu.
Przesunięcie o 2 godziny (z tradycyjnej 12 na 10) pierwszej z uroczystości spowodowało, że znalazłem się naprawdę wśród nielicznych, którzy wytrwali przez półtorej godziny, by oklaskami przywitać przybiegającą z Zułowa młodzież. Bo z jednej wspólnej imprezy, którą dotąd piękną klamrą spinało rzeczone opasanie 123-metrową flagą żołnierskiej kwatery, zupełnie niepotrzebnie zrobiły się raptem następujące po sobie dwie z Niepodległością w tle. Jako stały jej bywalec, odważę się zauważyć, że źle by było, jakby tak zostało na przyszłość. Przecież, patriotycznie nastawiona młodzież, o ile by miała zdążyć na wcześniejszą porę, musiałaby wystartować z Zułowa zupełnie po omacku.
Cmentarz na Rossie wcale nie był jedynym miejscem w Wilnie, dokąd zawędrowały obchody 97. rocznicy odzyskania przez Polskę wolności. 8 listopada w tutejszym kościele pw. Ducha św. celebrowana była Msza św. w intencji tego wydarzenia, a wieczorem 11 listopada podczas okazyjnej gali w progach Domu Kultury Polskiej koncertował mający korzenie w podwileńskiej Rudominie Zespół Pieśni i Tańca Ludowego "Zgoda". 
Występ ten poprzedziło wręczenie przez ambasadora Jarosława Czubińskiego wysokich odznaczeń Państwa Polskiego. Udekorowano nimi m. in. dobrze znanych w naszym środowisku: kierownika Reprezentacyjnego Zespołu Pieśni i Tańca "Wileńszczyzna" Jana Gabriela Mincewicza, redaktora naczelnego kwartalnika "Znad Wilii" Romualda Mieczkowskiego, dyrektora Litewskiego Instytutu Pracy i Badań Społecznych Bogusława Grużewskiego.

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Wilno po polsku
Stanisław Moniuszko w Wilnie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie