Przed miesiącem – 11 grudnia – na Litwie rozpoczął pracę 18. rząd, który został sformowany na mocy porozumienia koalicyjnego trzech partii: Związku Ojczyzny – Litewskich Chrześcijańskich Demokratów (zdobyli największą liczbę głosów w Sejmie RL), Ruchu Liberałów i Partii Wolności. Koalicjanci zdecydowali, że posiadacze największej liczby głosów – konserwatyści – wraz z nominacją na premiera Ingridy Šimonytė obsadzą dziewięć resortów (finansów, zdrowia, opieki socjalnej i pracy, energetyki, oświaty, spraw wewnętrznych, ochrony kraju, spraw zagranicznych i rolnictwa). Związek Liberałów wraz z pozycją marszałka Sejmu (przewodnicząca partii Viktoria Čmilytė-Nielsen) miał objąć dwa resorty: środowiska i kultury, zaś Partia Wolności – trzy: ekonomiki i innowacji, łączności oraz sprawiedliwości.
Prezydenckie sito
Skład przyszłego gabinetu, w trakcie doboru kandydatów trzymany w wielkiej tajemnicy, został przedstawiony prezydentowi 18 listopada. Po zatwierdzeniu przez Sejm Ingridy Šimonytė na stanowisko premiera, prezydent przystąpił do spotkań z kandydatami. Należy zauważyć, że pandemia koronawirusa, w której obliczu rozpoczął pracę nowy Sejm i która stała się podstawowym wyzwaniem dla nowego rządu, dała się we znaki koalicjantom właśnie podczas głosowania w sprawie zatwierdzenia kandydatury nowej pani premier – w wyniku koniecznej izolacji członków sejmowej frakcji Związku Liberałów, odbywało się ono dość dramatycznie. Praktycznie uratowała je pozycja kilku członków mieszanej frakcji, którzy opowiedzieli się za kandydaturą Šimonytė. Wynik: 62 głosy "za", 10 – "przeciw" i aż 41 wstrzymujących się.
Kolejnym wyzwaniem dla koalicji był przebieg spotkań kandydatów na ministrów w urzędzie prezydenta. Wprawdzie trudno mu było dorównać "egzaminowi", jaki przy zatwierdzaniu rządu swego czasu urządziła prezydent Dalia Grybauskaitė, m.in. sprawdzając poziom znajomości kandydatów języka angielskiego, jednak atmosferę nerwowości wprowadziły spotkania kandydatów z ekipą doradców prezydenta oraz publiczne omawianie nominantów. I chociaż były dość szablonowe, budziły jednak obiekcje.
Według Konstytucji prezydent zatwierdza albo nie poszczególnych ministrów uwzględniając to, czy osoba przyszłego ministra może spowodować problemy w określanych przez Ustawę Zasadniczą kwestiach. Komentowanie cech kandydata przed podaniem ostatecznego werdyktu nie było dotychczas praktykowane, tym bardziej przez ekipę doradców. Ponadto harmonogram spotkań rozciągnął się w czasie, co w obliczu zagrożenia pandemią, kiedy to liczba zachorowań gwałtownie wzrastała, a także koniecznością zatwierdzenia budżetu, wywołało atmosferę nerwowości. Należy też odnotować, że prezydent, który był krytykowany za "pochopne" zatwierdzenie niektórych ministrów odchodzącego rządu, z góry zaznaczył, że cały gabinet nie zostanie z pierwszego podejścia zatwierdzony, wzbudzając tym dodatkowe emocje, chociaż w gruncie rzeczy jest naturalne, choć czy aby musiało być aż tak mocno podkreślane.
Wyraźnie "ponaglany" prezydent wydał werdykt na kandydatów 5 grudnia. Okazało się, że kandydaci, wobec których zarówno ekipa, jak i opinia społeczna wykazywały, zdawało się, najwięcej wątpliwości: m.in. na stanowisko ministra sprawiedliwości Ewelina Dobrowolska (z powodu braku ukończonych studiów magisterskich i nie zdanego egzaminu na adwokata, a przy okazji też posiadanych tatuaży); na ministra środowiska Simonas Gentvilas, któremu zarzucano trzymanie strony przedsiębiorców, a nie "zielonych" i nawet zjawiła się petycja podpisana przez dość liczną grupę działających na niwie ochrony przyrody osób; na ministra energetyki Dainius Kreivys, który swego czasu musiał podać się do dymisji z uwagi na to, że dopuścił się konfliktu interesów, a także na ministra finansów Gintarė Skaistė, wypominając jej karę sprzed ponad 10 lat za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwym, pomyślnie przeszli przez prezydencie sito. Nie został też wyeliminowany ze składu gabinetu Artūras Dulkys – kandydat na ministra zdrowia, który całkiem niedawno nie doczekał się akceptacji prezydenta na drugą kadencję kontrolera państwowego i tworzył precedens – po raz pierwszy stanowisko to miała objąć osoba spoza środowiska medyków.
Przychylności prezydenta jednak nie uzyskała wieloletnia kanclerz ministerstwa rolnictwa, której kompetencje w sprawach resortu raczej nie mogły budzić większych wątpliwości i skupiający mało uwagi kandydat na stanowisko ministra łączności. Politolodzy komentowali te wyniki wręcz jednoznacznie: na odstrzał poszli kandydaci, co do których partie nie były gotowe kruszyć kopii. Utwierdzić w tym przekonaniu mógł fakt, że tekę ministra rolnictwa dosłownie w ciągu paru dni (na domiar podczas weekendu) prezydent powierzył Kęstutisowi Navickasowi, byłemu ministrowi środowiska w rządzie Skvernelisa, który musiał opuścić to stanowisko w środku kadencji na mocy decyzji premiera. Pikantności tej nominacji dodaje fakt, że Navickas, jako minister, doczekał się interpelacji w Sejmie z inicjatywy konserwatystów, a ponownie kandydował na członka rządu z ramienia… partii konserwatystów, przekonując dość skutecznie, że ochrona środowiska i rolnictwo – to dwie dopełniające się dziedziny. Owszem, jedynie należałoby dodać, że to rolnictwo na Litwie sprawie wiele bólu głowy właśnie w kwestiach ochrony środowiska. Na ministra łączności, również w wielkim pośpiechu, został zatwierdzony były wiceminister z odchodzącego gabinetu – Marius Skuodis.
"Cechy szczególne" nowego gabinetu
Zatwierdzony nowy gabinet ma kilka cech szczególnych. Najbardziej wyróżnia go to, że po raz pierwszy w historii Litwy jego skład pod względem równości płci kształtuje się wręcz idealnie: osiem mężczyzn i siedem kobiet (wraz z panią premier). To też jeden z najmłodszych rządów: średnia wieku – 40,5 lat. Najmłodsza pani minister od ekonomiki i innowacji liczy lat 31, najstarszy – ochrony kraju – 58 lat. Aż 10 członków rządu nie doczekało jeszcze czterdziestki i tylko jeden – przekroczył pięćdziesiątkę. Rząd składa się w większości z polityków – posłów na Sejm (10 ministrów i pani premier).
Z punktu widzenia politycznego jest to z pewnością rozwiązanie słuszne – ministrowie mają realizować program rządu, powstały na mocy porozumienia koalicyjnego delegujących ich partii. Jednak taki stan znacznie może skomplikować pracę parlamentu – wyniki głosowania w Sejmie. Należy przypomnieć, że na mocy wyników wyborów i utworzonej koalicji centroprawicowej, większość sejmowa miała mieć 74 głosy. Jednak po opuszczeniu jej szeregów przez posła Kęstutisa Glaveckasa, obecnie koalicja ma 73 głosy. I jest to "większość" bardzo krucha, szczególnie gdy się zważy, że 11 jej członków, sprawując funkcje ministrów, mogą mieć trudności z obecnością w Sejmie.
Koalicja będzie zatem musiała wykazywać szczególną dyscyplinę i jedność, chcąc dopiąć przyjęcia odpowiednich ustaw do realizacji programu, co w szczególności dotyczy spraw, jakie znalazły się w "specjalnym" (zakładającym różnice zdań) rozdziale umowy koalicyjnej. Przypomnijmy, że są to m.in. od lat wielce newralgiczne tematy, takie jak: pisownia nazwisk na stronie głównej dokumentów wszystkimi literami alfabetu łacińskiego, dekryminalizacja posiadania niewielkiej ilości środków narkotycznych, nie mając na celu ich rozpowszechniania, legalizacja związków partnerskich neutralnych płciowo, ratyfikacja Konwencji Stambulskiej…
Wykazać się nie tylko zresztą dyscypliną, ale też postarać się pozyskać sprzymierzeńców wśród członków parlamentu spoza koalicji. Rządzący wydają się to doskonale rozumieć, co było widoczne podczas pierwszych dni pracy parlamentu – na etapie formowania władz sejmowych, m.in. przy zgłaszaniu kandydatów na wiceprzewodniczących Sejmu.
Pierwsze kroki i personalia ministrów
Należy zwrócić uwagę na to, że większość ministrów nowego rządu ma wystarczająco jakościowe wykształcenie, zdobyte zarówno w kraju, jak też na uczelniach zagranicznych. Jednocześnie co najmniej jedna trzecia członków gabinetu nie posiada solidnego doświadczenia w pracy w strukturach zarządzania. Ministrowie jednak mają, jak to nieraz podkreślała premier Ingrida Šimonytė, jej wszechstronne poparcie, jak też poparcie delegujących ich partii.
Podczas wywiadów, udzielonych w ciągu miesiąca funkcjonowania gabinetu, nowi ministrowie wykazali się dość wielką determinacją w kwestii realizacji zadań, stawianych przed kierowanymi resortami. Czy stojące przed 18. rządem wyzwania: pandemia, wyprowadzenie kraju z głębokiego locdaunu, rozsądne, skierowane na realizację przyszłościowych zadań rozdysponowanie bardzo znaczących w skali Litwy środków unijnych okaże się zadaniem do wykonania, już wkrótce będziemy się mogli przekonać.
Pierwsze kroki, m.in. w zakresie opanowania pandemii, poczynione zostały w szybkim tempie, ale brakło też pełnego zdecydowania i konsekwencji. W innych sferach trwa swoista "inwentaryzacja" resortów. Niektóre nowe idee już budzą wątpliwości, jak chociażby zakładanie tzw. "szkół tysiąclecia" lansowane przez Ministerstwo Oświaty, Nauki i Sportu. Mają one stać się "morskimi latarniami" w poszczególnych regionach kraju i będąc świetnie wyposażonymi (w kadrę i urządzenia) niwelować różnice w pobieraniu wykształcenia w dużych miastach i na prowincji. Wileńszczyzna ma w tym zakresie smutne doświadczenie ze "szkołą tysiąclecia" w Solecznikach – litewską dla polskich dzieci.
Ministerskie personalia przedstawiają się następująco: Ministerstwo Ekonomiki i Innowacji – Aušrinė Armonaitė (Partia Wolności); Ministerstwo Ochrony Kraju – Arvydas Anušauskas (konserwatyści), Ministerstwo Spraw Wewnętrznych – Agnė Bilotaitė (konserwatyści); Ministerstwo Sprawiedliwości – Ewelina Dobrowolska (Partia Wolności), Ministerstwo Zdrowia – Arūnas Dulkys (konserwatyści); Ministerstwo Środowiska – Simonas Gentvilas (Związek Liberałów); Ministerstwo Kultury – Simonas Kairys (Związek Liberałów); Ministerstwo Energetyki – Dainius Kreivys (konserwatyści), Ministerstwo Spraw Zagranicznych – Gabrielius Landsbergis (konserwatyści); Ministerstwo Spraw Socjalnych i Pracy – Monika Navickaitė (konserwatyści); Ministerstwo Finansów – Gintarė Skaistė (konserwatyści); Ministerstwo Oświaty, Nauki i Sportu – Jurgita Šiugždinienė (konserwatyści), Ministerstwo Rolnictwa – Kęstutis Navickas (konserwatyści); Ministerstwo Łączności – Marius Skuodis (Partia Wolności).
komentarze (brak komentarzy)
W ostatnim numerze
NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL
ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!
POLITYKA
2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ
LITERATURA
NA FALI WSPOMNIEŃ
XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"
WŚRÓD POLONII ŚWIATA
RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY
MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA
prześlij swojeStare fotografie
Wiadomości (wp.pl)
"Znałam jego intencje". Merkel mówi o Putinie jako "wrogu Europy"
Angela Merkel w wywiadzie dla "Corriere della Sera" stwierdziła, że znała intencje Putina jako wroga Europy i próbowała zapobiec inwazji na Ukrainę.
"Piekielnie mocny mandat". Kulisy wyboru Trzaskowskiego. Ma już główne zadanie
Zdecydowane zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego w prawyborach Koalicji Obywatelskiej ma zakończyć spory, które wywołały niemałe napięcia w tej formacji w ostatnich tygodniach.
Sikorski wbija szpilę Dudzie. "Podpiszesz, co?"
Podczas ogłoszenia wyniku prawyborów w KO, które wygrał Rafał Trzaskowski, nie zabrakło szpilek w stronę Andrzeja Dudy. - Podpiszesz mi tych 50 nominacji ambasadorskich, co? - rzucił Radosław Sikorski do prezydenta Warszawy na koniec swojego wystąpienia.