Ku chwale Rycerza Wolności

drukuj
Henryk Mażul, 18.12.2017
Fot. Paweł Stefanowicz

Uroczyste obchody 150. rocznicy urodzin Józefa Piłsudskiego

150. rocznica urodzin Marszałka Józefa Piłsudskiego odbiła się głośnym echem jak w samej Polsce, tak też poza jej granicami. Wszędzie tam, dokąd pokrętne losy rozrzuciły naszych rodaków: z własnej bądź też wymuszonej woli. 5 grudnia, w nawiązaniu do tej historycznej daty, prezydent RP Andrzej Duda uroczyście zainaugurował obchody przypadającej 11 listopada przyszłego roku setnej rocznicy odrodzenia Niepodległości Państwa Polskiego. Znakiem tego było wygłoszone w siedzibie Sejmu orędzie przed Zgromadzeniem Narodowym.

Głowa Państwa Polskiego w obliczu zbliżającego się jubileuszu zaapelował o jedność narodową. Twierdząc, że nadeszła pora, aby istotą naszego życia politycznego przestało być starcie wyniszczających się plemion, życzył, byśmy budowali nasz dom na fundamencie prawdy i wzajemnego szacunku i wyraził przekonanie, iż tak właśnie się stanie, co zadecyduje o wielkości Polski. 
Obchody półtorasetnej rocznicy przyjścia na świat głównego sprawcy tego, że Ojczyzna po 123 latach niewoli wybiła się wreszcie ku wolności, odzyskując państwowość mają u nas wymowę szczególną. To przecież właśnie w Zułowie na Wileńszczyźnie przyszły Marszałek ujrzał światło dzienne, w pobliskiej Powiewiórce przyjął sakrament chrztu, a zwane przezeń "miłym miastem" Wilno i Wileńszczyzna gęsto przeplatały się w jego późniejszym życiorysie. Nic więc dziwnego, że dzięki wspólnemu wysiłkowi rezydujących w grodzie nad Wilią polskich placówek dyplomatycznych, Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz Związku Polaków na Litwie zyskały one szczególnie uroczystą oprawę.


W Wilnie, "mieście miłym"
4 grudnia obchody zainaugurowała uroczysta Msza św. w przyległym do Ostrej Bramy kościele pw. św. Teresy, notabene wielce symbolicznie związanym z Marszałkiem. Bo to właśnie w jego bocznej nawie przechowywano w urnie wyjęte serce, nim zostało zgodnie z jego wolą wraz z doczesnymi szczątkami matki złożone w żołnierskiej kwaterze na cmentarnej Rossie. 
Celebrze w asyście duszpasterzy przybyłych z Polski oraz posługujących w Wilnie i na Wileńszczyźnie przewodził ks. płk Zbigniew Kępa z Ordynariatu Wojska Polskiego. W modłach za naród polski i litewski, za poległych w obronie Ojczyzny, za św. pamięci Józefa Piłsudskiego w 150. rocznicę jego urodzin, jak też za rodziców Marszałka uczestniczyło wielu dostojnych gości, że z tego zacnego grona wymienię: ambasador RP na Litwie Urszulę Doroszewską, szefa polskiego Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jana Józefa Kasprzyka, urodzonego w Wilnie sędziego Bogusława Nizieńskiego, kierownika wydziału konsularnego Ambasady RP w Wilnie Marcina Zieniewicza, attache wojskowego przy Ambasadzie RP w Wilnie płk. Mirosława Wójcika, prezes Stowarzyszenia "Rodzina Ponarska" Marię Wieloch, wicestarostę frakcji AWPL-ZChR w litewskim Sejmie Wandę Krawczonok, merów rejonu wileńskiego i solecznickiego Marię Rekść i Zdzisława Palewicza.
Zaraz po zakończeniu uroczystości sakralnych ich część świecka przeniosła się na Rossę. Po tym, gdy przybyli zwartym pierścieniem otoczyli mauzoleum Matki i Serca Syna, okazyjne przemówienie wygłosił Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, odnotowując w nim, że Józef Piłsudski ukształtowany był przez Wilno, wielokrotnie to podkreślał, wielokrotnie o tym mówił, że to Wilno wychowało go, atmosfera domu rodzinnego, zwłaszcza zaszczepiona przez matkę miłość do tradycji i poezji romantycznej uczyniła z niego człowieka, który poprowadził potem naród do zwycięstwa, do niepodległości. Marszałek Piłsudski wzrastał w tym ukochanym mieście, w atmosferze kultu filomatów i filaretów, kultu tych, którzy zsyłani byli w głąb Rosji przez Nowosilcowa, ukształtowany był przez Juliusza Słowackiego i Adama Mickiewicza, ukształtowany był przez Celę Konrada, przez ten moment, kiedy z Gustawa narodził się Konrad. Tu w Wilnie Józef Piłsudski wiedział, że będzie bojownikiem o niepodległość Rzeczpospolitej, tym bojownikiem wyrosłym z pięknej, polskiej tradycji romantycznej.
Jan Józef Kasprzyk nawiązał również do testamentu Marszałka: I to jest testament, który płynie z wileńskiej Rossy dla nas współczesnych – szybować zawsze wysoko, jak orły, aby na koniec swego żywota móc za Marszałkiem powtórzyć: "Tak żyć, jak żyłem, warto było".
Zabierając głos, ambasador RP na Litwie Urszula Doroszewska podkreśliła, że Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu należy się nie tylko wdzięczność za odbudowę Państwa Polskiego, ale też za jego obronę w 1920 roku: To zwycięstwo obroniło nie tylko Polskę, ale również Litwę i inne kraje Europy Wschodniej przed nawałą bolszewicką i zapewniło im jeszcze lata niepodległości – mówiła ambasador Polski.
W dalszej części uroczystości przystąpiono do składania kwiatów i wieńców oraz zapalenia zniczy w pamięć o Solenizancie i jego bohaterskich czynach dla Ojczyzny, co uczynili: politycy, działacze społeczni, polscy dyplomaci, żołnierze Wojska Polskiego, przedstawiciele naszego szkolnictwa, harcerze oraz zwykli mieszkańcy Wileńszczyzny. W hołdzie Komendantowi i wiernym mu legionistom, którzy na ołtarzu wolności złożyli własne życie, oddano salwę honorową oraz odczytano Apel Pamięci.

Tam, gdzie stała kołyska Ziuka
W dniu 5 grudnia uroczystości przeniosły się do rodzinnego gniazda Piłsudskich – Zułowa, a koncentrowały się wokół zasadzonego w roku 1937 przez prezydenta Ignacego Mościckiego dębu dla oznakowania miejsca, gdzie stała kołyska małego Ziuka, i przy pomniku ustawionym w roku 2005 przez Związek Polaków na Litwie, mającym czcić tego, który "dał Polsce wolność, granice, moc i szacunek". W roli ich gospodarza wystąpił prezes Związku Polaków na Litwie, poseł na Sejm RL Michał Mackiewicz, a te cechowała jakże tłumna frekwencja: Zarówno rodaków miejscowych, jak też przybyłych z Macierzy, wśród których znaleźli się: m.in. szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk, prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek, zastępca ambasador RP na Litwie Grzegorz Poznański, kierownik wydziału konsularnego Ambasady RP w Wilnie Marcin Zieniewicz. Podobnie jak w dniu poprzednim na Rossie wśród zgromadzonych w rodzinnym gnieździe Marszałka znaczny odsetek stanowili przybyli z Macierzy żołnierze, grający w orkiestrze albo dający pokaz musztry w prezentowaniu broni i perfekcyjnym harmonizowaniu salwy honorowej.
Jak przystoi gospodarzowi, Michał Mackiewicz serdecznymi słowy przywitał każdego z przybyłych, pokrótce opowiedział o tym, co Związek Polaków na Litwie niestrudzenie czyni, by przywrócić Zułowowi wygląd godny miejsca narodzin wskrzesiciela niepodległości Polski.
Historyczną wagę tego miejsca odnotowali w okolicznościowych listach marszałek Sejmu RP Marek Kuchciński oraz szef kancelarii prezesa Rady Ministrów Beata Kempa.
Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, wygłosił okolicznościowe przemówienie i tymi słowy oddał istotę życia i czynu Marszałka:
Mieszkańcy Wileńszczyzny i Polacy z różnych zakątków Rzeczypospolitej jesteście dziś tu, w Zułowie, gdzie 150 lat temu zakwiliło dziecię. To dziecię, o którym myślał pewnie Adam Mickiewicz, pisząc, że wyrośnie z niego obrońca, bo krew jego dawne bohatery. I wyrósł obrońca, obrońca ducha narodu, wskrzesiciel państwa, wskrzesiciel ducha narodu, bo kiedy Józef Piłsudski przychodził na świat, nad Rzeczypospolitą zapanowała wielka noc popowstańczej smuty. 
Po Powstaniu Styczniowym Polacy opadli z sił. Był to wzlot, który wykrwawił nas nad wyraz boleśnie. I wielu uważało, że to koniec, że Rzeczpospolita już nigdy z tego grobu nie powstanie. I wtedy właśnie on, wzrastając tu, w Zułowie, a potem w Wilnie, podjął się niezwykłego zadania – obudzenia ducha, obudzenia ducha narodu. 
Kiedy jechaliśmy tutaj z Wilna, mijaliśmy leżącą nieopodal stację Bezdany, gdzie w 1908 roku Józef Piłsudski dokonał wielkiej akcji, mającej na celu zdobycie środków na działalność niepodległościową. Przed tą akcją napisał list do swego przyjaciela Feliksa Perla. List-testament, w którym odnotował tak: żyję i może umrę tylko wyłącznie dlatego, że nie potrafię żyć jak niewolnik, że chcę żyć z godnością nie niewolniczą. Tym posłaniem zaraził swoje pokolenie. Polacy powstali z kolan. 
Kiedy w 1914 roku z krakowskich Oleandrów wyruszała garstka strzelców Józefa Piłsudskiego, oni już wiedzieli, że idą bić się o coś, co jest realne. Obudzony został duch narodu przez człowieka, który tutaj przyszedł na świat. I kiedy mówił do nich: "Chłopcy, naprzód! Na śmierć czy na życie, na zwycięstwo czy na klęski, idźcie czynem wojennym budzić Polskę do zmartwychwstania", to oni wiedzieli, że nawet jeśli zginą, to na ich grobie powstanie wolna Polska. 
I tak się stało. I Polska powstała. I Marszałek obronił jej niepodległość w 1920 roku, odpierając atak bolszewicki i dając nie tylko utrwalenie niepodległości, ale broniąc całej cywilizacji łacińskiej przed bezbożnym komunizmem. A potem uczył Polaków wielkości, bo wiedział, że w naszym położeniu geopolitycznym nie możemy pozwolić sobie na małość i słabość. Uczył szacunku dla państwa. Uczył tego, że Ojczyzna to jest ten Norwidowy zbiorowy obowiązek, że za Ojczyznę każdy z nas jest odpowiedzialny i każdy przed Bogiem zda z tej służby za Polskę rachunek. 
Mówił Marszałek, iż Polska musi odpowiedzieć sobie na jedno podstawowe pytanie: czy ma być państwem słabym, potrzebującym opieki możnych, czy państwem wielkim, wybijającym się ku wielkości? To jest pytanie, które Marszałek Piłsudski, urodzony tu półtora wieku temu, zadaje też nam: czy mamy być słabi, czy wielcy? 
Jan Lechoń, jeden z najwybitniejszych polskich poetów pisał po śmierci Józefa Piłsudskiego, że ludzie tacy jak on nie przychodzą na świat po to, aby zabłysnąć jak meteor w nocy i zgasnąć, ale dawani są narodom jako wieczne światło, jako drogowskaz. I ten drogowskaz płynie ze słów Piłsudskiego, przytaczanych przeze mnie wielokrotnie. Kazimierz Wierzyński pięknie to ujął w wierszu, wkładając w usta Marszałka słowa wypowiedziane do nas, do Polaków, mieszkających i w Polsce, i na Wileńszczyźnie, i na Litwie, i na Białorusi: "Skazuję was na wielkość. Bez niej – zewsząd zguba". 
Możemy tu, w tym miejscu ślubować, Panie Marszałku, że ten testament wielkości wypełnimy. I że będziemy twardzi jak ten dąb, zasadzony w 1937 roku przez prezydenta Ignacego Mościckiego. Ten silny dąb, wrastający głęboko korzeniami w polską kulturę, tradycje i trwający mocno, prosto, nie zginający się pod żadną burzą i przed żadnym wichrem, bo taki jest nakaz wielkości.
O ile przybyli z Macierzy rodacy zaraz po tym, gdy podchorążowie przy każdej ze stel i dąbku tworzących Aleję Pamięci Narodowej ustawili płonące znicze, opuścili Zułów, o tyle ci miejscowi w integracyjnym splocie zespolili się wokół naszykowanego ogniska. Strawę dla ciała w postaci zupy, kaszy z kiełbaskami i herbaty dopełniała ta dla ducha, gdyż chórek zespołu "Wilenka" intonował pieśni na patriotyczno-legionową nutę. Mimo śniegu po kostki i przenikliwego ziąbu (a swoją drogą ciekawe, na ile w Zułowie srożyła się zima 5 grudnia 1867 roku?) nikt jakoś nie spieszył w drogę powrotną, ogrzewany świadomością bycia uczestnikiem pamiętnych dziejów.

By stonować emocje
O ile w Polsce osobowość Marszałka Józefa Piłsudskiego powoduje po dzień dzisiejszy gorące dyskusje jego zwolenników (boż to w końcu ojciec polskiej Niepodległości-1918) i przeciwników, nie mogących się pogodzić z rządami twardej ręki w jego wydaniu, o tyle społeczność litewska postrzega go bardziej jednoznacznie – w tonacji wyłącznie negatywnej. Obarcza się go bowiem winą za międzywojenną utratę Wilna, a zadra ta tkwi na tyle głęboko, że po zrzuceniu przez Pogoń moskiewskiej pieczy w roku 1990, rozhukany litewski nacjonalizm zrodził nawet zwolenników postawienia znaku równości w rzekomej zbrodni między nim a Stalinem i Hitlerem, o czym informował namalowany na przęśle jednego z wileńskich mostów napis.
Ostatnimi laty, co prawda, gdy emocje te nieco opadły, nazwisko głównego stratega i taktyka przywrócenia państwowości Polsce po 123 latach niewoli osnuła jakby zmowa milczenia. By po części położyć temu kres, czcząc 150. rocznicę jego urodzin w Zułowie, Instytut Pamięci Narodowej, Instytut Historii Litwy, Wydział Historii Uniwersytetu Wileńskiego oraz Instytut Polski w Wilnie po zjednaniu wysiłków zorganizowały w wileńskim Ratuszu w dniach 5-6 grudnia 2017 roku międzynarodową konferencję naukową, opatrzoną nazwą "Bez emocji. Polsko-litewski dialog o Józefie Piłsudskim".
Do udziału z obu stron zostało zaproszone liczne grono historyków, językoznawców, politologów i dziennikarzy. Polskę reprezentowali m.in.: dr hab. Małgorzata Dawidziak-Kładoczna, dr hab. Małgorzata Gmurczyk-Wrońska, dr hab. Danuta Jastrzębska-Golonka, prof. zw. dr hab. Marek Kornat, prof. zw. dr hab. Andrzej Nowak, prof. dr hab. Janusz Odziemkowski, prof. zw. dr hab. Tadeusz Wolsza, prof. zw. dr hab. Mariusz Wołos. Ze strony litewskiej natomiast ów dialog swymi referatami podsycali m.in.: prof. dr Alfredas Bumblauskas, dr Algimantas Kasparavičius, dr Šarūnas Liekis, dr Rimantas Miknys, dr hab. Alvydas Nikžentaitis, znany dziennikarz Rimvydas Valatka, poeta, publicysta i badacz literatury Tomas Venclova.
Do wymiany zdań przystąpiono zaraz po uroczystym otwarciu konferencji z udziałem ambasador RP na Litwie Urszuli Doroszewskiej, dyrektora Instytutu Polskiego w Wilnie Marcina Łapczyńskiego, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Jarosława Szarka oraz dyrektora Instytutu Historii Litwy Rimantasa Miknysa. Ponadto otwarto wystawę o głównym "winowajcy", przygotowaną na zlecenie polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jaka na czas trwania konferencji rozlokowała się na ratuszowym piętrze.
W sumie podczas dwudniowych obrad wygłoszono 18 referatów, a z tematem konferencji najbardziej współbrzmiała trzecia jej część "Piłsudski a Litwa", na którą złożyły się wystąpienia dra Pawła Libery ("Józef Piłsudski a Litwa"), prof. Tomasa Venclovy ("Józef Piłsudski oczami Litwinów: od mitu do przemyślanej oceny") oraz dra Arūnasa Svarauskasa ("Obecność Piłsudskiego w wewnętrznej polityce Litwy"). Przysłowiową kropkę nad "i" postawiła natomiast dyskusja "Czy możliwy jest polsko-litewski dialog na temat Piłsudskiego", którą moderował dr hab. Alvydas Nikžentaitis, a w której głos zabrali: Alfredas Bumblauskas, Rimantas Miknys, Andrzej Nowak, Włodzimierz Suleja, Tomas Venclova oraz Marek Kornat.
Każdy, z obecnych na sali (a takowych naprawdę nie brakowało) opuszczał ją w głębokim przekonaniu, że o straszaku Litwinów Piłsudskim mówić trzeba. A czynić to tak, jak zwykli robić naukowcy, czyli bez emocji, odgrzewania fobii i niepotrzebnych uprzedzeń.
Jako bywalec niejednej konferencji naukowej, na których roztrząsano kumulujące wiele emocji jak wspólne dzieje, gdy Pogoń z Orłem Białym tworzyły Rzeczypospolitą Obojga Narodów, tak też te po rozbracie z unią, kiedy stosunki między Kownem, gdzie znajdowała się tymczasowa stolica Litwy, a Warszawą były napięte do stanu zimnej wojny byłem świadkiem, jak mimo różnicy zdań dochodzono do wspólnych ustaleń. Bo w środowisku naukowo-akademickim polsko-litewskie animozje przyjmowane są z uargumentowanym uzasadnieniem. Podobnie też jest z osobowością Marszałka, któremu realnie myślący Litwini gotowi są składać dziękczynienia za "cud nad Wisłą", ocalający przecież też państwo Pogoni od zostania już w roku 1920 republiką sowiecką. 
Teraz zostaje najtrudniejsze: jak uświadomić to mającemu swoje, jakże odmienne zdanie tzw. ogółowi społecznemu. Metoda kropli, co zwykła drążyć kamień, sprawdza się przecież jedynie wtedy, gdy ten zalega nieruchomo. W przypadku polsko-litewskich stosunków z okresu międzywojnia ubiegłego wieku opinii społecznej długo jeszcze nie da się zmienić, o ile szkolne podręczniki historii wciąż i nadal będą straszyły zajęciem Wilna przez generała Lucjana Żeligowskiego, obarczając za to winą Józefa Piłsudskiego.
Podczas pogrzebu Marszałka na Wawelu prezydent Ignacy Mościcki tak mówił: Cieniom królewskim przybył towarzysz wiecznego snu. Skroni jego nie okala korona, a dłoń nie dzierży berła. A królem był serc i władcą woli naszej. Półwiekowym trudem swego życia brał we władanie serce po sercu, duszę po duszy, aż pod purpurę królestwa swego ducha zagarnął niepodzielnie całą Polskę. Śmiałością swej myśli, odwagą zamierzeń, potęgą czynów z niewolnych rąk kajdany zrzucił, bezbronnym miecz wykuł, granice nim wyrąbał, a sztandary naszych pułków sławą uwieńczył… Dał Polsce wolność, granice, moc i szacunek… U bram domostw naszych postawmy warty, byśmy bezcennego kruszcu cnót, przez niego pozostawionych, nie uszczuplili, niczego z wielkiego po nim dziedzictwa nie uronili i byśmy duchowi jego, troską za życia o losy Polski umęczonego, spokój w wieczności dali. 
150. rocznica urodzin Marszałka stała się doskonałą okazją, by raz jeszcze uzmysłowić, jak wiele Ojczyzna temu niestrudzonemu Rycerzowi Wolności ma zawdzięczać.

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Wilno po polsku
Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie