Poeta gruziński Szota Rustaweli nie bez racji rozpaczał:
Zawodny świecie doczesny, szatańskie są twoje sprawy,
Nikt się nie pozna, czy knujesz zdradziecko podstęp nieprawy...
Przewrotności i zgrozie świata trzeba przeciwstawić własną odwagę, mądrość i zdecydowanie. W niebezpieczeństwie należy podejmować niebezpieczne decyzje. A czymże jest życie, jeśli nie ciągłym niebezpieczeństwem? Pozwalać otoczeniu kierować sobą jest znamieniem dekadentyzmu (Friedrich Nietzsche).
Trzeba więc być odważnym, by żyć. Raz się nie zdecydujesz i wycofasz, drugi, i tak aż do ostatniego. Aż w końcu znów staniesz przed tą samą przeszkodą – własną małodusznością. Niemało ludzi z niemałymi zaletami, bez odwagi, jeszcze za życia upodobnili się do zmarłych i spoczęli we własnej małoduszności.
W indyjskiej Księdze o Bogu (Bhagavad – Gita, R. II, 38 oraz R. XI, 35) znajdujemy wzniosłe zdania: Walcz przez wzgląd na samą walkę tylko, nie biorąc pod uwagę szczęścia lub nieszczęścia, straty czy zysku, zwycięstwa albo klęski – a działając w ten sposób, nigdy nie popełnisz grzechu... Po prostu walcz, a pokonasz swoich wrogów w walce.
Nie ma zaś walki bez odwagi. Bez niej zresztą nie ma też cnót intelektualnych czy społecznych. Co prawda, bezwzględna odwaga – także w sferze intelektualnej – raczej niewielu przyczynia człowiekowi zwolenników, choć pozwala zachować poczucie godności i szacunku zarówno do siebie, jak i do wartości wyższych.
Oto u kardynała Stefana Wyszyńskiego czytamy twarde zdania: Właściwie kapłan nigdy nie może się cofać, nawet gdyby posłannictwo jego wiodło pod zęby zwierząt. Bóg ma prawo wszystkiego żądać. Może z lękiem, może z trwogą i przerażeniem – a jednak jest to położenie bez wyjścia. I cała praca nasza ma iść nie w tym kierunku, by uniknąć tych ostatecznych następstw, ale – by dojść do nich z usposobieniem ufności, pogody i pełnego zrozumienia, że tak musi być, bo tego wymaga "Boża racja stanu"... Przyszłość należy do odważnych, którzy ufają i działają z mocą,... nie do bojaźliwych i niezdecydowanych. Przyszłość należy do tych, którzy miłują, a nie do tych, którzy nienawidzą. Posłannictwo Kościoła na tym świecie jeszcze jest dalekie od wypełnienia; wymaga więc nowych doświadczeń i nowych poczynań.
Największym brakiem apostoła jest lęk. Bo on budzi nieufność do potęgi Mistrza, ściska serce i kurczy gardło. Apostoł już nie wyznaje. Czyż jest jeszcze apostołem? Uczniowie, którzy opuścili Mistrza, już Go nie wyznawali. Dodali odwagi oprawcom. Każdy, kto milknie wobec nieprzyjaciół sprawy, rozzuchwala ich. Lęk apostoła jest pierwszym sprzymierzeńcem nieprzyjaciół sprawy. "Zmusić do milczenia przez lęk" – to pierwsze zadanie strategii bezbożniczej. Terror, stosowany przez wszystkie dyktatury, obliczony jest na lękliwość apostołów. Milczenie tylko wtedy ma swoją apostolską wymowę, gdy nie odwracam oblicza swego od bijących. Tak czynił milczący Chrystus. Ale w tym znaku okazał swoje męstwo. Chrystus nie dał się sterroryzować ludziom. Gdy wyszedł na spotkanie hałastry, odważnie powiedział: "Jam jest"...
Trzeba też znacznej odwagi, by akceptować lub wprowadzać do życia zmiany i udoskonalenia. Poziomych to umysłów działanie, owczym sposobem trzymać się ciągle dawnych przesądów: tacy nienawidząc nowości, doskonalenia się spodziewać nie mogą (Platon). Oczywiście, i cnotę odwagi trzeba temperować dwiema innymi cnotami: umiarkowaniem tudzież roztropnością.
Kto zaczyna robić coś, co grozi w razie fiaska większą hańbą niżby była chwała w razie wygranej, ten źle dba o swoje dobre imię. Nie warto upodabniać się w postępowaniu do tych, którzy histerycznie usiłują dowieść swej wyższości, ponieważ cierpią na kompleks niższości.
Mali i niezbyt silni chłopcy bywają największymi zabijakami. Rzucają się na większych i mocniejszych; gdy nie mogą ich pokonać siłą, drapią, kopią, gryzą. Nie rozumieją ironicznych żartów, nie darują najmniejszego, nawet mimowolnego docinka. Ta ich drażliwość i mściwa agresywność wynika jedynie z niepewności i poczucia niższości.
Z łagodną tedy rezerwą i ironią spoglądajmy na trudną sytuację, w której się znaleźliśmy, lub na problem, jaki musimy raptem rozstrzygać. Przez to on się sam nie rozwiąże, ani się załagodzi, lecz zmieni się nasz do niego stosunek na bardziej konstruktywny – i drogi ku wyjściu niebawem się znajdą. Nie poddajemy się rozpaczy i panice. Gęstniejemy, ściskamy się w pięść. Natychmiast – aczkolwiek rozsądnie! – zaczynamy działać.
Działanie bardziej równoważy, uspokaja i prowadzi do wyjścia z kłopotliwej sytuacji niż rozmyślania, rozpamiętywania i załamywanie rąk. Zastanów się gruntownie, zanim zaczniesz działać, ale gdy już podejmiesz decyzję, działaj szybko i twardo. Dzięki połączeniu rozwagi i męstwa można uniknąć wielu niebezpieczeństw. Wyłącznie wykonanie przypieczętowuje decyzję, która dotąd jest zawsze tylko zmiennym jeszcze zamiarem i istnieje tylko rozumowo, in abstracto. Jedynie w refleksji wola i działanie są czymś różnym; w rzeczywistości stanowią jedność.
Lęk przed innymi ludźmi, samoponiżanie się jest wielkim niewybaczalnym grzechem. Bóg poniża tych, którzy się sami poniżają, wspomaga zaś tych, którzy pamiętają, że są Jego godnymi dziećmi i nie mają prawa do utraty swej wrodzonej godności. Dlatego też nigdy nikogo nie wolno się nadmiernie obawiać ani się bać. Drapieżne zwierzę zawsze czuje w stadzie baranów ofiarę, która już sama siebie skazała na śmierć, i właśnie ją atakuje.
Najlepszy sposób powściągnnięcia kogoś, kto nam nadmiernie i od dawna dokucza, polega na zrobieniu jakiegoś nieoczekiwanego, nieprzewidzianego kroku. Od nas oczekują postawy obronnej, uniżonej, bez winy winnej, kajającej się – my zaś nie usprawiedliwiamy się, nie skarżymy, nie kajamy, nie przepraszamy, że żyjemy. Występujemy jako godna, silna i zdecydowana osoba ludzka. W końcu udzielamy odprawy, nie za bardzo nawet przebierając w wyrażeniach i środkach. Nie boimy się.
* * *
Przeciwieństwem odwagi jest tchórzostwo, o którym Arystoteles w tekście O cnotach i wadach pisał: Tchórzostwu właściwe jest być skorym do poddawania się lada jakim lękom, a zwłaszcza lękom przed śmiercią i okaleczeniem ciała, uważać też za lepsze lada jakie ocalenie niż śmierć chlubną. Tchórzostwu towarzyszy zniewieściałość, brak męstwa, gnuśność, przywiązanie do życia. [W tchórzostwie] kryje się też pewna skrajna ostrożność i usposobienie ustępliwe. Tchórzostwo jako cecha usposobienia powoduje, że ciągle przeżywamy stany lękowe, a te z kolei prowadzą do wciąż powtarzających się upadków oraz do stanu egzystencjalnej pustki i rozpaczy.
Roman Ingarden w Wykładach z etyki zauważa: Przeciwieństwem dzielności, obejmującej całą grupę faktów, dzielności w różnych rozumieniach (dzielność żołnierza, dzielność sposobu zachowania się, dzielność postawy), jest tchórzostwo, wyraźnie przez nas potępiane. Często niesprawiedliwie powiadamy, że ktoś jest tchórzliwy, bo się czegoś boi, przeżywa bardzo niemiłe wewnętrzne stany strachu, lęku, obawy. Przeżywanie takich stanów, pełne zdawanie sobie sprawy z niebezpieczeństwa danej sytuacji, nie jest jeszcze tchórzostwem. Istnieje taka opowieść o pewnym dowódcy czy może żołnierzu, który właśnie miał tego rodzaju duszę, że się strasznie bał wszystkich niebezpieczeństw, dygotał ze strachu, ale nie uciekał, potrafił wytrwać na stanowisku mimo to, że sobie zdawał sprawę z grożących mu niebezpieczeństw. Mogą też być całkiem inne sytuacje bardzo poważne, w których człowiek, przy całej świadomości grożących mu niebezpieczeństw, czasem moralnych, jest dzielny właśnie w tym sensie, że potrafi opanować żyjące w nim obawy, lęki i strachy i spokojnie wykonać ostatecznie swoje zadanie. Można by się nawet zapytać, kto właściwie jest dzielny – czy ten, co się boi, czy ten, co się wcale nie boi, bo po prostu nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa (byłaby to taka zupełnie naturalna, naiwna dzielność). Taki człowiek jest odważny i jakoś konsekwentny w swoim odważnym zachowaniu nie dlatego, że umie być dzielny w trudnych sytuacjach, ale dlatego, że dla niego trudnych sytuacji nie ma, on nie zdaje sobie sprawy z możliwego niebezpieczeństwa i wcale się nim nie przejmuje, ma taką strukturę psychiczną czy cielesną, że to spływa po nim jak woda i wobec tego ktoś może powiedzieć: jego bardzo bohaterskie zachowanie naprawdę nie jest wcale bohaterskie. A inny człowiek jest bardzo wrażliwy, co może być czasem uwarunkowane czysto fizjologicznie, i wie bardzo dobrze, jaka jest sytuacja, a mimo to nie wycofuje się ze swojej postawy, ze swojego postępowania, tylko umie rzecz przeprowadzić do końca. To właśnie jest dzielność. Jeżeli natomiast ktoś już przy nieznacznym uświadomieniu sobie niebezpieczeństwa, czy przy drobnych niebezpieczeństwach, pod wpływem niewielkich obaw i lęków wycofuje się, to właśnie jego nazywamy tchórzem, bardzo ostro potępiamy, i to z punktu widzenia moralnego. Nie potępiamy kogoś w sposób moralny, gdy wiemy, że ma takie ciało, iż musi się bać, po prostu ma taki układ wzruszeniowy, że się boi. Nie znaczy to, że jest on tchórzem, gdyż potrafi wytrwać na stanowisku.
Żydowsko-rosyjski poeta Osip Mandelsztam zauważał słusznie:
Padienje – nieizmiennyj sputnik stracha,
I samyj strach jest’ czuwstwo pustoty.
Lęk stanowi wewnętrznie zróżnicowany kompleks psychiczny, liczący bodaj kilkadziesiąt odmian i odcieni. Jest to uczucie bardzo uciążliwe i zarówno je wzbudzając, jak też obiecując złagodzić, można łatwo ludźmi manipulować. Stosując te czy inne formy zastraszania, da się człowieka zmusić, praktycznie rzecz biorąc, do wszystkiego: do zdrady samego siebie i ojczyzny, do zabicia swego brata, do sprzedania swej matki... Rodzice zastraszają małe dzieci, dorosłe dzieci zastraszają starzejących się rodziców. Politycy szantażują strachem masy ludności, ale też ludzka masa, wychodząc na ulice, terroryzuje moralnie politycznych graczy.
Ludzie boją się śmierci i chorób, starości i nędzy, zdemaskowania swych grzechów i straty dobrego imienia, obawiają się o swą przyszłość, zatrudnienie, los bliźnich. Na tym uczuciu żerują wszyscy, kto tylko chce i potrafi. Wystarczy odrobina cynizmu i sprytu. Znachor zastrasza nas opisem "zniekształconej aury", którą gotów jest za dobrą opłatą wyrównać. Firma ochroniarska, która nikogo nigdy przed nikim nie ochroniła, straszy nas sloganem, że "kto oszczędza na ochronie, traci na pogrzebie". Sektanci straszą wiecznym potępieniem i bliskim końcem świata, który zaraz się odsunie, jeśli tylko oddamy im swe skromne oszczędności.
Lęk jest indykatorem uzależnienia od świata zewnętrznego. Bywa pożyteczny przy bezpośrednim kontakcie z niebezpieczeństwem, ale nie wolno mu ulegać, tak jak nie wolno ulegać poczuciu głodu czy bólowi. Lęk i ból są zresztą ze sobą powiązane w podświadomości, na poziomie molekularnym. W emocji lęku kryje się symbolicznie ból fizycznego rozpadu. Uciekając od bólu ratujemy swe istnienie. Ale stała obecność bólu i lęku uniemożliwia rozwój człowieka, jak też generuje w jego sercu nienawiść i agresję. Dobrze, jeśli powoli lęk przekształci się w ostrożność, a ta – w powściągliwość, samodyscyplinę i mądrość.
W życiu społecznym lęk (jako strach lub postrach) jest koniecznością, powstrzymuje bowiem samowolę, dyscyplinuje, porządkuje, powściąga, poskramia wybujałe ludzkie życzenia, zamysły i ambicje. Szczególnym dobrodziejstwem jest tam, gdzie nie ma wiary i miłości Boga, będących w swej istocie zaporą przed złem.
U Baltazara Graciana czytamy mądre zdania: Szaleństwo zawsze pcha do działania, dlatego też wszyscy głupcy są odważni. Ich wielka naiwność, która przeszkadza im w przewidywaniu niebezpieczeństwa, powstrzymuje od niepokojenia się o swoją reputację. Natomiast rozwaga rozpoczyna działanie bardzo ostrożne. Ostrożność i przenikliwość poprzedzają ją, usuwając z jej drogi przeszkody, tak aby mogła posuwać się bezpiecznie naprzód. Rozwaga z góry zakłada, że nieprzemyślane działanie zakończy się niepowodzeniem, choć niekiedy fortuna pomaga w takich przypadkach.
Cóż, niech więc przenikliwość bada drogę, a rozwaga kieruje nas na stały grunt.
komentarze (brak komentarzy)
W ostatnim numerze
NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL
ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!
POLITYKA
2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ
LITERATURA
NA FALI WSPOMNIEŃ
XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"
WŚRÓD POLONII ŚWIATA
RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY
MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA
prześlij swojeStare fotografie
Wiadomości (wp.pl)
Poszukiwania Beaty Klimek. Przyjaciółka nie wierzy w cud
Mieszkańcy Poradza, strażacy i rodzina kontynuują poszukiwania zaginionej Beaty Klimek, przeczesując okoliczne lasy. Kobieta zaginęła 7 października. Jej mąż twierdzi, że nie ma związku ze sprawą. Wcześniej policja przeszukała jego posesję.
Apel państwowej inspekcji. Pokłosie śmiertelnych zatruć
Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa apeluje o zwrot środków zawierających fosforek glinu i fosforowodór. Jest to pokłosie ostatnich śmiertelnych zatruć wśród dzieci.
Tragiczna interwencja policji. Specjalna grupa prowadzi dochodzenie
W wyniku tragicznego zdarzenia, które miało miejsce w Warszawie, zginął policjant. Minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak rozmawiał z Komendantem Głównym Policji nadinsp. Markiem Boroniem, aby omówić szczegóły śmierci funkcjonariusza podczas służby. Jak poinformował resort spraw wewnętrznych, specjalna grupa policyjno-prokuratorska prowadzi dochodzenie.