Przyganiał premier...

drukuj
Lucyna Dowdo, 22.10.2015

Dawno, dawno temu, bo... na początku ubiegłego roku premierowi Algirdasowi Butkevičiusowi "w jakimś stopniu" było wstyd, że Litwa "dotychczas nie rozwiązała ustawowo kwestii podwójnego nazewnictwa ulic". Działo się to w czasach, gdy w rządzącej koalicji jeszcze była Akcja Wyborcza Polaków na Litwie, a w rządowym programie stało jak byk, że trzeba rozwiązać zarówno "kwestię pisowni imion i nazwisk", jak też "nazw ulic oraz miejscowości".

W porywie owego wstydu szef rządu podzielił się nawet z ludem nadzieją, że Ustawa o mniejszościach narodowych zostanie przyjęta podczas wiosennej sesji parlamentarnej 2014 roku. I obiecywał, że rządowy projekt tej ustawy będzie zezwalać także na używanie języka mniejszości narodowych w życiu publicznym. Na podwójne nazewnictwo ulic oraz miejscowości, w których mniejszość narodowa stanowi co najmniej 25 procent mieszkańców, też.
Obiecanki cacanki, a durnego radość trwała niedługo. Po pięciu miesiącach – podczas spotkania z posłami opozycyjnej frakcji konserwatywnej – szef rządu o dawnej krępacji zapomniał. O własnych obietnicach – takoż. Zapewniał konserwatystów, że taka ustawa, owszem, zostanie przyjęta, ale zapisu o możliwości używania dwujęzycznych tablic w niej nie będzie. "(...) W żadnym regionie Litwy nie będzie dwóch języków i dwujęzycznych napisów" – odgrażał się stanowczo i srogo.
Na razie nie ma ani zapisu, ani rządowego projektu. I nie dziwota. Wszak prawie w tym samym czasie, gdy Butkevičius jeszcze się wstydził, jego kancelaria śmiało podważała samą potrzebę ustawowej regulacji praw i wolności mniejszości. "Chcemy zaprosić przedstawicieli wszystkich wspólnot i razem zastanowić się, czy na obecnym etapie, gdy jesteśmy w Unii Europejskiej, potrzebna jest nam Ustawa o mniejszościach narodowych, czy inne obowiązujące w kraju akty prawne nie zapewniają im wszelkich praw i wolności" – takie stanowisko zaprezentował ówczesny wicekanclerz rządu Remigijus Motuzas. 
I było (jak w tej piosence Jacka Zwoźniaka) prawie fajnie, dzień każdy był najlepszy, to znalazł się malkontent, co wszystko wziął i sp..przył. Posłowie AWPL zaparli się, by do czasu uchwalenia nowego rządowego aktu prawnego przywrócić chociażby obowiązywanie ustawy przyjętej jeszcze w 1989 roku. Ta na podwójne nazewnictwo ulic i miejscowości zezwalała. Co więcej, Sejm w drugim czytaniu ten projekt nawet przyjął, ale punkt o podwójnym nazewnictwie zarżnął, a ściślej – z projektu wyrżnął. Zdecydowaną większością głosów, co wiceprzewodniczący Sejmu, poseł AWPL Jarosław Narkiewicz skomentował jako "dzień czarnej wstęgi". 
A przecież zdenerwował się zupełnie bezpodstawnie, bo podczas debaty padło stwierdzenie, że Ustawa o mniejszościach narodowych w ogóle... nie dotyczy Polaków. Społeczeństwo zostało poinformowane, że Polacy nie są na Litwie mniejszością narodową tylko... wspólnotą narodową i z tej prostej przyczyny prawa mniejszości narodowych im przysługiwać nie powinny. Podobnie jak, według premiera, Polakom nie powinno (w razie uchwalenia stosownej ustawy) przysługiwać też prawo do oryginalnej pisowni nazwisk. Bo nie są... kobietami-Litwinkami. "97 procent otrzymanych listów w tej sprawie pochodzi od Litwinek, które zawarły związek małżeński z obcokrajowcami albo w związku z urodzeniem się dziecka za granicą. Chciałbym, aby ta ustawa nie była łączona z polską mniejszością narodową" – tymi słowy Butkevičius rozwiewał obawy opozycyjnych druhów, z kim w kwestii traktowania mniejszości tak pięknie się... nie różni. 
A swoją drogą ciekawam, jak premier widzi rozstrzyganie tak patowych przypadków jak mój. Rozumiem, że w razie czego jako nie-Litwinka (choć też kobieta) nie będę miała prawa do oryginalnej pisowni nazwiska, ale jako żona obcokrajowca... No, chyba tak. Zastanawiam się, co by to było, gdybym się po mężu nazywała Wolf, jak moja tutejsza koleżanka Asta. Kobieta-Litwinka. Czy rzeczywiście jej by nasz pan premier tego (widzianego przez litewskich nacjonalistów na szubienicy) "W" nie odmówił, a mnie, jako kobiecie-nie-Litwince, kazał się zadowolić skromniejszym, za to niekryminalnym "V"? 
I już zamykając temat naszego pechowego niebycia to tym, to owym – śmiem zauważyć, że litewscy Polacy nie są nie tylko kobietami-Litwinkami, nie są też... niedźwiedziami-Litwinami. W związku z czym zastanawiam się: czy aby premier nie ma nic przeciwko jadaniu przez nas świeżego mięsa? No, bo przecież nasz wspólny Wieszcz onegdaj z dumą obwieścił: Bo niedźwiedź Litwin miąs nieświeżych nie je…, sugerując w ten sposób, że nie- Litwin zeżarłby na pewno. 
Zresztą, autor "Przyjaciół" – to też postać kontrowersyjna. Matury z litewskiego na pewno by nie zaliczył, a przecież dziś nikt nie ma pretensji, że nie był Litwinką... Litwinem nawet. Dziś co Mickevičius, co Butkevičius – wszystko nasza chluba i duma, wszystko – wielcy Litwini. A fakt, że Butkevičius jeszcze nie ma w Wilnie pomnika uważam za sytuację przejściową. Zwłaszcza, jeżeli uda mu się to, nad czym od ćwierćwiecza pracują wszyscy, ktokolwiek posiadł na Litwie władzę: wziąć w cugle i uciszyć polską mniejszość, a też spacyfikować AWPL, która jest tej mniejszości rzecznikiem i reprezentantem. 
Ostrzegam, że łatwo nie będzie. Nie takie asy jak wyprany z charyzmy obecny premier za to się brały i zaliczały porażkę po porażce. Ale Algirdas Butkevičius kombinuje, że elektorat będzie go rozliczał nie z wyników tylko z odwagi. Toteż śmiało powtarza dziś zaklęcia swoich poprzedników, że "sytuacja mniejszości narodowych na Litwie jest jedną z najlepszych na świecie". Oraz, że AWPL – wspierając Polaków w obronie należnych im praw – "na wszelki sposób stara się przyciągnąć do siebie uwagę przed zbliżającymi się wyborami". "(...) to jest całkowity populizm" – grzmi szef rządu. Czyż nie odważne? 
Zwłaszcza, że AWPL nigdy nie wycofała się ze swoich deklaracji, dążeń, ustaleń. Wycofała się natomiast z rządzącej koalicji i to właśnie dlatego, że partia premiera (na czele z nim samym) tym tylko żyje, że schlebia określonym grupom wyborczym, stwarza pozory utożsamiania się z tymi, o których poparcie akurat zabiega i szafuje hasłami bez pokrycia. I to właśnie jest modelowym populizmem.

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie
Stanisław Moniuszko w Wilnie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie