Na marginesie konferencji "Oświata mniejszości narodowych na Litwie: przeszłość, dzień dzisiejszy, przyszłość"
Przed miesiącem w Sejmie RL z inicjatywy wicemarszałka parlamentu Jarosława Narkiewicza zwołana została konferencja pt. "Oświata mniejszości narodowych na Litwie: przeszłość, dzień dzisiejszy, przyszłość". Celem jej obrad była prezentacja stanu szkolnictwa polskiego początku XXI wieku oraz ukazanie historycznej jego ciągłości, a także tendencji i zagrożeń, które zarówno w drugiej połowie XX wieku, jak i na początku bieżącego stulecia zmuszają społeczność polską na Litwie do trwania, posługując się terminami wojskowymi, w gotowości bojowej w walce o zachowanie stanu w dziedzinie kształcenia w języku ojczystym oraz o status quo polskich placówek oświatowych.
Tematy konferencji, jej uczestnicy i "nieobecni"
W konferencji wzięli udział przedstawiciele polskiej oraz rosyjskiej społeczności, m. in. posłanka Irina Rozowa, reprezentująca mniejszość rosyjską, poseł, prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie "Macierz Szkolna" Józef Kwiatkowski, dr Katarzyna Miksza oraz przedstawiciele władz oświatowych i decydentów ds. szkolnictwa: minister oświaty i nauki Audronė Pitrėnienė, wiceminister tegoż resortu Genoveita Krasauskienė, wicekanclerz rządu odpowiedzialny m. in. za oświatę Rimantas Vaitkus, przedstawiciel branżowego związku zawodowego Andrius Navickas.
Już na wstępie należy odnotować, że przedstawiciele "większości" w mniejszym (związki zawodowe) lub w większym stopniu (wicekanclerz rządu) swoje wystąpienia potraktowali jako zadanie przekonania przedstawicieli mniejszości – często wbrew oczywistym faktom – o tym, że realizowana polityka oświatowa Litwy wobec mniejszości jest idealna, zaś akcentowane przez mniejszości problemy, to tymczasowe trudności, wynikające z niezrozumienia intencji czy też odbierane tendencyjnie.
O "powadze" traktowania zagadnienia i stosunku do mniejszości – podkreślmy: konferencja była planowana z wielkim wyprzedzeniem, odbywała się w parlamencie Litwy – świadczy to, że minister oświaty i nauki nie przybyła na czas i nie uczestniczyła w całości obrad, bowiem, jak podkreśliła, musiała w komitecie oświaty, nauki i kultury wyjaśnić sprawę interpretacji jednej z własnych wypowiedzi; nie zaszczycił swoją obecnością zebranych przewodniczący sejmowego komitetu oświaty, nauki i kultury Raimundas Paliukas, chociaż był obecny w Sejmie; tak samo "nie znalazła" czasu dla obradujących doradczyni prezydent Rūta Kačkutė, chociaż wystąpienie zarówno jej, jak i przewodniczącego komitetu były planowane.
Z kolei przedstawiciele społeczności polskiej, oprócz już wymienionych: radna samorządu m. Wilna Edyta Tamošiūnaitė, przewodnicząca Forum Rodziców Szkół Polskich rejonu solecznickiego Renata Cytacka, przedstawicielka tegoż gremium w m. Wilnie Danuta Narbut, dyrektor Gimnazjum im. F. Ruszczyca w Rudominie Żaneta Jankowska w swoich wystąpieniach na temat znaczenia dla oświaty mniejszości narodowych ustaw dotyczących szkolnictwa i ich projektów, problematyki ujednolicenia programów nauczania i egzaminu z języka litewskiego, perspektyw i zagrożeń, wypływających z działania władz wobec oświaty w języku ojczystym, osiągnięć kształcenia i wychowania w języku mniejszości – przedstawiły cały wachlarz aktualnych zagadnień. Nagłośnione przez prelegentki kwestie z jednej strony świadczą o potencjale i sprawdzeniu się tradycyjnego modelu szkoły, m. in. polskiej na Litwie, jak też konieczności podjęcia kroków, które pozwoliłyby zapobiec uszczuplaniu zakresu tego kształcenia, postępującej lituanizacji placówek z niepaństwowym językiem nauczania.
Oświata mniejszości narodowych – historia i współczesność
Zapoznając zebranych z przekrojem dziejów oświaty na terenie współczesnej Litwy oraz Wileńszczyzny – jako regionu, gdzie tradycyjnie funkcjonuje kształcenie i wychowanie w kilku językach tudzież kręgach kulturowych, wicemarszałek Sejmu Jarosław Narkiewicz wyszczególnił na wstępie kilka etapów jej rozwoju.
Po krótkiej analizie stanu oświaty za czasów działalności Komisji Edukacji Narodowej i okresu zaboru rosyjskiego, prelegent odnotował, iż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w roku szkolnym 1919-1920 na naszym terenie działało 109 placówek z polskim językiem nauczania, w których uczyło się 15 tys. uczniów i pracowało 732 nauczycieli.
Rozwój edukacji w międzywojennej Polsce, wprowadzenie powszechnego obowiązku nauczania, w latach 1937-1938 doprowadziło liczbę placówek oświatowych do 605: 46 przedszkoli, 486 szkół powszechnych, 23 gimnazjów, 17 liceów, 5 szkół nauczycielskich, 26 szkół zawodowych, 2 uczelni. Na terenie Państwa Litewskiego w roku szkolnym 1922-23 po polsku naukę pobierało 2778 uczniów. W roku 1927 działało natomiast już 65 szkół i uczyło się w nich 4089 uczniów.
Jednak po fali zamykania placówek oraz zwalniania nauczycieli i dyrektorów (w ten sposób na Litwie Kowieńskiej przystąpiono do "rozwiązania problemu z kształceniem w języku polskim", w roku 1939 zostało ich tylko 10, a w nich 222 uczniów. Po okupacji Polski przez Niemcy i ZSRR w 1939 roku i przyłączeniu Wilna wraz z przylegającymi terenami do Litwy, w roku 1940 działało tu 10 gimnazjów i progimnazjów z polskim językiem nauczania, gdzie pobierało naukę 3500 uczniów.
W pierwszym powojennym roku szkolnym w powiecie wileńskim otwarto 213 szkół, w większości z nich nauczanie odbywało się w języku polskim. Do roku 1947 liczba ta zmalała jednak do 197. Zasadniczo zmienił się też język nauczania: przestało funkcjonować około 100 polskich placówek, miejscowym dzieciom założono 107 rosyjskich i 84 litewskie, których większość ze względu na to, że dzieci całkowicie nie znały języka, na prośbę rodziców przekształcono w rosyjskie.
W Wilnie, wskutek tzw. repatriacji, w 1946 roku zostało tylko 10 szkół i 2 gimnazja z łączną liczbą 757 uczniów. Jak wskazują dane, ich odsetek w gimnazjach spadł pięciokrotnie. Było to spowodowane tym, że liczba Polaków z 43 proc. w roku 1944 w przeciągu dwóch lat zmalała do około 20 proc. Jeśli wierzyć statystykom, z Wilna na stały pobyt "za Bug" udało się 96,1 tys. Polaków, w tym osób w wieku szkolnym (8-18 lat) – 24 tysiące i 1300 nauczycieli. Szkolnictwo polskie poniosło więc ogromne straty. W tymże czasie w zawrotnym tempie wzrosła liczba dzieci pobierających nauczanie w języku rosyjskim: w 1944 roku było ich 1077, w 1946 – 6700, zaś w 1947 – już 8400. Placówki z litewskim językiem nauczania w 1945 roku liczyły 2000, zaś w 1947 ponad 3000 uczniów.
Przekształcanie szkół z polskim językiem nauczania w rosyjskie i litewskie władze sowieckiej Litwy motywowały brakiem nauczycieli i podręczników. Podczas omawiania sytuacji w szkolnictwie w Komitecie Centralnym Litewskiej Partii Komunistycznej w 1947 roku obok akcentowania reorganizacji szkół z polskim językiem nauczania, wskutek protestów uczniów i nauczycieli polskich gimnazjów oraz rodziców, zdecydowano o kształceniu nauczycieli dla szkół podstawowych z polskim językiem nauczania.
Do seminarium nauczycielskiego w Trokach przyjęto 30 osób – przyszłych nauczycieli szkół polskich; w położonym na Antokolu Wileńskim V Gimnazjum założono klasę nauczania pedagogów (30 osób); na letnich kursach w ciągu miesiąca przekwalifikowano 90 nauczycieli. Niestety, nie były to zbyt efektywne kroki, stąd sytuacja nie mogła ulec radykalnej poprawie. Nadal też brakowało podręczników oraz wprowadzono składanie matury w języku rosyjskim.
Taki stan rzeczy wywołał pierwszą falę przeciwstawienia się krokom likwidacji polskiego szkolnictwa wśród społeczności polskiej. Przyniosła ona wyroki sądowe wobec 60 osób, na areszty i zesłanie skazywano zarówno nauczycieli jak też gimnazjalistów. W 1947 roku ze stanowiska dyrektora V Gimnazjum została zwolniona Kazimiera Likszanka. Szykany wobec polskich "kuźni wiedzy", uczniów i nauczycieli prowadzono, mając na celu ich sowietyzację, wzmożenie wdrażania komunistycznej ideologii.
Ukierunkowane działania władz republiki na likwidację szkolnictwa w języku polskim nadal jednak napotykały opór miejscowych Polaków. Po wielokrotnym zwracaniu się do władz Litwy Radzieckiej i braku należytego rezultatu, postanowiono szukać ratunku u władz ZSRR, w Moskwie. W wyniku tych działań na Litwę przybyła komisja, mająca za zadanie zbadanie sprawy dotyczącej Polaków. W roku 1950 z Moskwy przysłano wskazówki o pozytywnym załatwieniu kwestii związanych z oświatą w języku polskim. Dzięki temu nakazowi wstrzymano przekształcanie polskich szkół w rosyjskie i litewskie; w Nowej Wilejce powstał Instytut Nauczycielski, szykujący nauczycieli dla polskich placówek oświatowych.
Taka "odwilż" zaowocowała radykalnym wzrostem szkół polskich i liczby uczniów w nich. Jeżeli w roku 1950 naukę w ojczystym języku pobierało 13750 Polaków, to w 1955 było ich już 32260 w 363 placówkach. Takie ożywienie oświaty w języku polskim wywołało "zaniepokojenie litewskich intelektualistów", którzy w 1956 roku wystosowali petycję do przewodniczącego Rady Ministrów Litewskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, domagając się wstrzymania rozwoju polskiego szkolnictwa, popierania tworzenia litewskich placówek, przesiedlenia mieszkańców z innych regionów Litwy na Wileńszczyznę.
Władze socjalistycznej republiki rozpoczęły blokadę polskich inicjatyw w dziedzinie oświaty i kultury. Zarzucano Polakom, że poziom wiedzy absolwentów szkół polskich jest niski, że uczniowie niewystarczająco są przepojeni ideologią marksistowsko-leninowską i nie identyfikują się z historią Litewskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Osłabieniu polskiego szkolnictwa w tym okresie sprzyjała też tzw. druga repatriacja (1956-1959), w jej wyniku wyjechało m. in. z Litwy 200 nauczycieli i 50 przyszłych nauczycieli.
Polacy byli już jednak zahartowani w walce o swoje szkoły i po raz trzeci podjęli się ich obrony. Ponownie zwrócono się do władz związkowych i znów nastała pewna "odwilż". W jej wyniku powstały zawodówki z polskim językiem nauczania (w Bukiszkach, Dziewieniszkach), założono Technikum Rolnicze w Białej Wace. W Instytucie Pedagogicznym oprócz polonistyki zakładano polskie grupy przyszłych nauczycieli matematyki i fizyki.
Niestety, obok tych pozytywnych zmian rozpoczęła się stopniowa, ale nieustająca do lat 80. rusyfikacja szkół polskich i zmiana języka nauczania na rosyjski. W wyniku tego procesu liczba dzieci-Polaków pobierających naukę w języku ojczystym zmniejszyła się z ponad 30 tys. w roku 1956, do 10623 – w 1989. Kolejne lata odrodzenia prowadziły do ich wzrostu: w 1993 – do 15313, 2000 – 22303. Po czym nastał wszak proces odwrotny: w roku 2008 liczba uczniów wynosiła 15064, a w 2013 – 11888.
Należy odnotować, że podobne wzloty i upadki przeżywały też litewskie placówki: w roku 1989 liczba uczniów stanowiła w nich 401296; w 2000 – 522569, zaś w 2013 – 330603. Największe straty odnotowały jednak szkoły rosyjskie: w 1989 roku naukę w nich pobierało 79583; w 2000 roku, w odróżnieniu od litewskich i polskich, nie zanotowały wzrostu a dalszy spadek do 41162; w 2013 – do 14354
Co przeszkadza utwierdzaniu pozytywnego wizerunku
Jak zaznaczono w materiałach konferencji, strategicznym celem polskiej oświaty na Litwie jest nauczanie w języku ojczystym wszystkich przedmiotów na każdym szczeblu; zapewnienie jakościowego kształcenia od przedszkola do uczelni wyższej; konkurencyjność młodzieży polskiej zarówno na studiach, jak i na rynku pracy.
O tym, że tradycyjny model polskiej szkoły na Litwie sprawdził się przez kilkadziesiąt lat jego istnienia, świadczą fakty: w ciągu 10 lat (od 1991 do 2011) absolwenci polskich szkół ogólnokształcących na Litwie legitymują się najwyższym odsetkiem uzyskiwania wyższego wykształcenia – 92,5 proc. (rosyjskich – 82,4 proc., litewskich – 81,3 proc.). Np. spośród 1066 maturzystów szkół polskich z roku 2014 – 748 (70,2 proc.) dostało się na studia; z 441 absolwentów szkół wileńskich – 380 uzyskało indeksy studenckie, a ujednolicony egzamin z języka litewskiego złożyło 83,7 proc. wychowanków polskich szkół. W ciągu czterech lat (od 2010 do 2013 roku) w setce najlepszych szkół republiki znajdowało się odpowiednio: 7, 10, 13 i 8 szkół z polskim językiem nauczania.
Jak wynika z przedstawionych materiałów badawczych, absolwenci szkół ogólnokształcących mniejszości narodowych konsekwentnie dążą do zdobycia wyższego wykształcenia, najczęściej nie mają problemów z dostaniem się na studia i kontynuują naukę na studiach magisterskich, wyrównawczych lub studiują dodatkowe kierunki. Większość absolwentów tych szkół zna co najmniej dwa języki (obok ojczystego). Mają więc wyższe kompetencje językowe niż absolwenci litewskich szkół. Ich zawodowe kariery przebiegają pomyślnie, osiągają wysokie wyniki w pracy, zajmując częstokroć kierownicze stanowiska.
Na konferencji zaakcentowano decyzje, ustawy i kroki władz oświatowych, utrudniające realizowanie koncepcji tradycyjnego modelu szkoły polskiej na Litwie, którą dla swoich dzieci wybierają rodzice, realizując prawo do kształcenia i wychowania pociech zgodnie z zapotrzebowaniami i przekonaniami. Jedną z takowych decyzji jest zaprzestanie (od roku 2002) drukowania podręczników dla szkół mniejszości narodowych. W dalszych latach wznowiono wprawdzie druk poszczególnych pozycji, ale brak ciągłości i nastawienie na niewydawanie ich dla klas starszych, zmusza do korzystania z litewskich i jest to jeden ze środków rugowania języka ojczystego z procesu nauczania.
W 2000 roku egzamin maturalny z języka polskiego utracił status obowiązkowego na maturze. Pomimo 25 tys. podpisów, wyrażających protest wobec tej decyzji, nadal nie jest on uznany za obowiązkowy. Jak widać, skuteczność walki o swoje prawa na miejscowym gruncie zarówno przed 60 laty, jak i obecnie jest równa zeru. To samo dotyczy ujednoliconej matury z języka litewskiego. Założenie to wpisane zostało do Ustawy o oświacie z marca 2011 roku i od matury 2013 roku uczniowie naszych szkół składają ją na równi z kolegami ze szkół litewskich, chociaż wiedzę z języka zdobywali w wymiarze mniejszym o 800 lekcji.
Pomimo 60 tys. zebranych podpisów protestu, władze oświatowe nie uznały za możliwe zmianę tej dyskryminującej polską młodzież części ustawy zobowiązującej też do wykładania w szkołach mniejszości narodowych historii i geografii Litwy oraz podstaw wychowania patriotycznego w języku litewskim. Narusza to prawo rodziców o decydowaniu, w jakiej szkole i w jakim języku będzie się uczyło ich dziecko. Skoro oddali je do szkoły polskiej, więc siłą rzeczy pragnęli, by proces nauczania przebiegał w języku ojczystym.
Wymienione kwestie nie sprzyjają pełnej realizacji prawa do wyboru szkoły dla dziecka, wytwarzają dyskomfort w pracy placówek oświatowych, są czynnikami dyskryminującymi uczniów szkół mniejszości narodowych. Takie poczynania władz i decydentów od oświaty kolidują z ustaleniami konwencji i ustaw gwarantujących prawa i swobody jednostki, m. in. w zakresie pobierania nauki, wyboru jej dla swego dziecka, posiadania jednakich możliwości przez przedstawicieli mniejszości narodowych do zdobywania wykształcenia na wszystkich szczeblach. A przecież realizacja tego ostatniego nie jest szczególną łaską świadczoną mniejszościom, jak uważa wielu decydentów na Litwie, tylko normą we współczesnym, demokratycznym państwie.
komentarze (brak komentarzy)
W ostatnim numerze
NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL
ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!
POLITYKA
2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ
LITERATURA
NA FALI WSPOMNIEŃ
XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"
WŚRÓD POLONII ŚWIATA
RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY
MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA
prześlij swojeStare fotografie
Wiadomości (wp.pl)
Wolna Wigilia? Hołownia ma sposób. "Nie żartuję, ja naprawdę w to zrobię"
Szymon Hołownia, marszałek Sejmu, zadeklarował poparcie dla ustanowienia Wigilii dniem wolnym od pracy. Decyzja może zapaść w przyszłym tygodniu, a zmiany obowiązywać od 2025 roku.
"Zaklinacz Trumpa" na Florydzie? Misja szefa NATO
Mark Rutte, sekretarz generalny NATO, udał się na Florydę, by spotkać się z prezydentem elektem USA Donaldem Trumpem w jego rezydencji Mar-a-Lago. Informację tę podał holenderski dziennik "De Telegraaf". Rutte podróżował samolotem rządu holenderskiego, ponieważ NATO nie posiada własnych maszyn.
Zaczęli krzyczeć w stronę Hołowni. "Gdzie pan był w marcu"
Gorąco podczas spotkania Szymona Hołowni z mieszkańcami Rypina. Emocję wzrosły po tym jak Hołownia zaczął mówić o Radosławie Sikorski. Dwóch mężczyzn zaczęło oskarżać koalicję rządzącą, w tym samego marszałka. - Gdzie pan był w marcu, jak rolnicy protestowali? Jak w nas policja kostkami rzucała? - pytali mężczyźni.