Szwajcarski Rapperswil nieobcy Litwie

drukuj
S. Anna Mroczek, 20.02.2016
Zamek w Rapperswil – siedziba Muzeum Polskiego. Fot. S. Anna Mroczek

Będąc w Szwajcarii, miałam szczęście dotrzeć do Rapperswil, który w czasach zniewolenia był wizytówką Polski dla świata z racji lokalizacji tam Muzeum Polskiego. I vice versa: dzięki polskim emigrantom, miasto to jest znane na wszystkich kontynentach. Byłam wielce zdumiona, gdy ujrzałam tu też liczne pamiątki z Litwy!

Muzeum założył urodzony w Wilnie Władysław Ewaryst hr. Broël-Plater, poseł na Sejm powstańczy powiatu wileńskiego w 1831 roku. Po wybuchu Powstania Styczniowego uczestniczył w organizowaniu przerzutu młodzieży polskiej, udającej się do kraju z Włoch przez Szwajcarię. Był formalnym agentem Rządu Narodowego w Szwajcarii. W 1881 roku, w czasie negocjowania konkordatu pomiędzy Watykanem a Imperium Rosyjskim, protestował w swoim memoriale przeciwko wprowadzeniu języka rosyjskiego do katolickich nabożeństw. W stulecie Konfederacji Barskiej w 1868 roku własnym sumptem ufundował Kolumnę Barską nad Jeziorem Zuryskim. W 1870 roku przeniósł kolumnę do wydzierżawionego przez siebie zamczyska w Rapperswil. 
Tam, przy znacznym wsparciu szwajcarskich przyjaciół, założył muzeum, które urosło do rangi Polskiego Muzeum Narodowego. Kolekcja, powstająca dzięki darom z całego świata, powiększała się znacznie i Rapperswil stał się centrum naszej diaspory, skupiającym świadectwa kultury. Wśród tysięcy zbiorów są w nim m. in.: pokój mundurów i pokój broni z bogatą ekspozycją polskiego uzbrojenia i umundurowania z okresu od średniowiecza do XIX wieku. W pokoju Tadeusza Kościuszki zebrano po nim meble, przedmioty osobistego użytku, portrety. Nie mogło zabraknąć tam miejsca dla największego polskiego wieszcza Adama Mickiewicza. Lokum przedstawia pamiątki po poecie i kolekcję jego rękopisów. W bibliotece znalazłam natomiast pokój poświęcony rodzinie Romerów z Cytowian. 
Z inicjatywy Andrzeja Romera, najmłodszego syna Zofii i Eugeniusza – ostatniego właściciela Cytowian (Tytuvėnai) na Żmudzi, a zarazem gospodarza uzdrowiska w tej miejscowości, powstał dla Romerów i wszystkich kresowian, którzy zostali oderwani od swoich korzeni, tzw. salonik Romerów z Cytowian. Oprócz księgozbioru, pamiątek i albumów rodzinnych prezentowana jest tam część obrazów jego matki, Zofii Dembowskiej-Romerowej. Inne znajdują się w kolekcjach muzeów litewskich oraz w Muzeum Narodowym w Warszawie. Portrety z okresu pobytu w Kanadzie gromadzi wielu kolekcjonerów prywatnych. 
Wszystkie prezentowane w saloniku Romerów pamiątki – to oryginały, podarowane przez Andrzeja Romera, żyjącego obecnie w Brukseli seniora rodu. Jego kontakty z Muzeum mają swój początek w latach 80. ubiegłego wieku, gdy kustoszem był tu Janusz Morkowski. Zaczęło się od depozytu zegarka firmy Antoniego Patka oraz zbioru tabakier (pozyskanych dzięki wspólnej dotacji Ciechanowieckiego, Mikulskich, Walli oraz funduszy Romera) i od obdarowywania biblioteki pozycjami książkowymi, wydawanymi w Polsce, a trudno dostępnymi na rynku księgarskim.
Gdy patronująca Muzeum Fundacja "Libertas", nabyła przylegającą do Zamku kamienicę Burghof, umieszczono tam bibliotekę. Zrodził się pomysł wykorzystania dwóch pokojów na prezentację zbiorów, zgromadzonych przez Jana Nowaka-Jeziorańskiego i przez rodzinę Romerów. "Album rodziny Romerów" opracowała Anna Buchmann, dyrektor Muzeum, w oparciu o skany dostarczonych z Biblioteki Narodowej dokumentów. Nakład publikacji był niewielki, a całość sfinansował Andrzej Romer. Później podobne "saloniki Romerów" otwarto jeszcze w Lublinie i w Bibliotece Narodowej w Warszawie.
Życiorys darczyńcy Muzeum jest o tyle ciekawy, że godny przybliżenia. Andrzej Romer przyszedł na świat w Cytowianach w 1921 roku. Podczas wojny związany był z podziemnym ruchem oporu, pracował w komórce wywiadu. W latach 1946-1948 przebywał w Londynie, piastując stanowisko sekretarza osobistego Józefa Retingera. W 1948 roku wyemigrował do USA, gdzie po obronie tytułu magistra w Ann Arbor, pracował przez blisko 14 lat u boku Tadeusza Sendzimira, wielkiego wynalazcy i konstruktora. 
Przez dłuższy czas parał się zawodowo w Japonii i Francji. W roku 1968 wrócił na uniwersytet i złożył wszystkie egzaminy, niezbędne na uzyskanie doktoratu na Wydziale Stosunków Międzynarodowych i Ekonomii. Został przedstawicielem koncernu "Textron" i przeniósł się do Belgii. Negocjował wielkie kontrakty w Portugalii, Niemczech, na Węgrzech i w Polsce. Od wielu lat mieszka w Brukseli. Opublikował mnóstwo artykułów w paryskiej "Kulturze" i w "Zeszytach Historycznych" na temat stosunków polsko-litewskich. Jest również współautorem pracy o stosunkach polsko-japońskich i ostatnim z Romerów, biegle władającym językiem litewskim.
I tak to historia z dawnych lat warkocze plecie,
w polskim muzeum często o Litwie się dowiecie!

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie
Stanisław Moniuszko w Wilnie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie