Święto Miasteczka Mejszagoła-2016
Święty Antoni z lilijką w dłoni
Nad Mejszagołą w roli strażnika,
A choć za rokiem nowy rok goni,
Polskość i Wiara tu nie zanika.
Ta strofka wykluła się w wyobraźni, pókim pokonywał nieco ponad ćwierć setki kilometrów z Wilna do Mejszagoły. Do miasteczka o jakże chlubnej przeszłości, sięgającej zamierzchłych czasów księcia Olgierda (ojca Władysława Jagiełly, który zresztą właśnie tu po przyjęciu przez Litwę chrztu ufundował jeden z siedmiu pierwszych pierwiastkowych kościołów), do miasteczka, kędy w czasach Rzeczypospolitej Obojga Narodów stąpała niejedna noga królów polskich, gdyż miejscowość ta służyła władcom za letnią rezydencję. A fakt owej świetności na pewno przesądził o nadaniu jej w roku 1792 praw magdeburskich i przyznaniu herbu – św. Antoniego z Dzieciątkiem i lilijką w ręku.
Poczęte rymy wnet dopełniała świadomość w prozie, że do takiego stanu rzeczy w sposób wręcz nieoceniony przyczynił się zwany papieżem Wileńszczyzny Ksiądz Prałat Józef Obrembski. To on bowiem, rokiem 1950 począwszy, w czasach najbardziej nieprzejednanego ateizmu sprawował posługę w tutejszej świątyni pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i niczym biblijny Mojżesz prowadził wiernych przez sowieckie "morze czerwone", wskazując właściwą drogę i nie skąpiąc sprzed ołtarza krzepiących słów rodakom.
A choć 7 czerwca 2011 roku, po 105 latach żywota jak słońce, legendarny Duszpasterz zakończył ziemską wędrówkę, wciąż i nadal z pewnością wstawia się w Niebie, wypraszając dla Mejszagoły oraz Wileńszczyzny potrzebne łaski. Nic więc dziwnego, że znakiem wdzięczności żyjących za to wszystko jest pamięć. W postaci nadania miejscowemu polskiemu gimnazjum imienia Patriarchy polskiego duchowieństwa na Wileńszczyźnie, ustawionego pomiędzy świątynią a plebanią, okazałego pomnika, otwartego tam trzy lata temu muzeum imienia Księdza Prałata, gdzie zgodnie z testamentową Jego wolą swoją ekspozycję mają też inni kapłani Wileńszczyzny, troskliwe pochylanie się nad grobem, kryjącym doczesne szczątki niestrudzonego Nauczyciela Prawd Wiary.
Pamięć tę w sposób czynny wyraźnie potęgują też organizowane w pierwszej połowie czerwca piesze pielgrzymki śladami Księdza Prałata Józefa Obrembskiego. Przerzucające poniekąd jakże symboliczny pomost między Turgielami – pierwszą parafią, gdzie przez lat 18 sprawował posługę czcigodny Kapłan, a Mejszagołą, gdzie posługa ta, nim dobiegła kresu, wydłużyła się grubo na dalszych lat ponad 50 (!). Tegoroczna, czwarta z kolei pielgrzymka, była szczególna o tyle, że odbywała się w piątą rocznicę odejścia legendarnego Duszpasterza do Wieczności.
10 czerwca, zaraz po Mszy św. w turgielskiej świątyni (notabene takoż będącej pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny), którą celebrował biskup Arūnas Poniškaitis, ponad 220 różnych wiekiem pątników wyruszyło w liczącą bez mała 50 kilometrów drogę. By krok po kroku, przerywanych noclegami w Rudominie i Suderwie, w dniu 12 czerwca na kilkanaście minut przed wyznaczonym na godzinę 11 nabożeństwem zameldować się przy mejszagolskim kościele. Dokąd udali się wprost z marszu, serdecznie witani przez licznie tu zgromadzonych. A – co jest godne odnotowania szczególnego – radość zdecydowanie dominującej młodzieży z osiągnięcia celu dzieliła wytrwale też z nią podążająca na całym szlaku mer rejonu wileńskiego Maria Rekść.
Okazyjna Msza św., mająca uczcić Tego, który po otrzymanych w roku 1932 święceniach kapłańskich był przez lat tyle niezmiennym bastionem Wiary na naszych terenach, wypełniła świątynię po brzegi, a wśród tak licznie zgromadzonych nie brakło też dostojnych gości: europosła i prezesa AWPL-ZChR Waldemara Tomaszewskiego, posłanki na Sejm RL Rity Tamašunienė (notabene chórzystki miejscowego zespołu parafialnego), konsula generalnego RP w Wilnie Stanisława Cygnarowskiego, merów rejonu wileńskiego i solecznickiego Marii Rekść i Zdzisława Palewicza. Licznie reprezentowana była też Macierz poprzez delegacje zaprzyjaźnionych z gminą mejszagolską Krotoszyna, Olsztynka i Wysokiego Mazowieckiego, poprzez cały autobusowy "desant" z południa Polski, jaki spowodował wielki przyjaciel Wileńszczyzny – były poseł na Sejm RP, a obecny wicemarszałek województwa dolnośląskiego Tadeusz Samborski, poprzez wnuczkę ostatniego właściciela przedwojennej Mejszagoły Grażynę Houwalt, krewnych Księdza Prałata w osobach Janiny i Krzysztofa Obrembskich. A wszyscy mieli poczynić zgodny modlitewny dziękczynny ukłon niestrudzonemu Siewcy Słowa Bożego w piątą rocznicę Jego odejścia do Domu Ojca.
Celebrze wspólnie przewodzili ks. prałat Wacław Wołodkowicz – proboszcz parafii solecznickiej oraz obecny gospodarz świątyni mejszagolskiej ks. Józef Aszkiełowicz. To właśnie on w wygłoszonej homilii wzniosłymi słowy przywołał świetlaną postać swego sławnego Imiennika i Poprzednika, będącego uosobieniem miłości do człowieka i pokory wobec Mistrza. Wymownym znakiem owej pokory było też odnowienie po zakończonej modlitwie Aktu Intronizacji, zawierzającego przed siedmioma laty pieczy Chrystusa Króla rejon wileński, jaki z przejęciem odczytała jego mer Maria Rekść.
Po opuszczeniu świątyni skierowano się przed grób Księdza Prałata, gdzie ks. Józef Aszkiełowicz zaintonował "Anioł Pański", czemu towarzyszyło składanie wieńców, kwiatów i zapalanie zniczy. Nieco później czynność tę powielono też przy pomniku Nestora duchowieństwa Wileńszczyzny. Tu bowiem zarządzono uroczysty apel, a na jego początku zrzeszona w zespołach artystycznych mejszagolska polska młodzież szkolna w wierszu i piosence złożyła hołd Patronowi swego gimnazjum.
Zwracając się do zebranych, mer rejonu Maria Rekść podzieliła się na gorąco refleksjami z przebytej pielgrzymki pomiędzy Turgielami a Mejszagołą. Będący kolejnym mówcą europoseł Waldemar Tomaszewski akcentował wagę konsekwentnego spełniania testamentowych zapisów Księdza Prałata przez władze rejonu wileńskiego, wyrażał dumę z faktu zadzierzgnięcia przez nie spójni z Chrystusem Królem, co – jak się okazuje – wcale nie było rzeczą łatwą, gdyż dla przekucia zamiaru w czyn, wypadło nawet uciec się do pewnego fortelu wobec ówczesnego arcybiskupa Audrysa Juozasa Bačkisa. Natomiast przybyła z Macierzy Janina Obrembska, nie kryjąc wzruszenia, serdecznie dziękowała każdemu, kto troszczy się, by dokonania ich kochanego Stryjka na polu krzewienia Wiary i polskości na Wileńszczyźnie nie poszły w zapomnienie.
Po apelu, stanowiącym ostatni akord, upamiętniający tego dnia wielką osobowość Księdza Prałata, uczestnicy pielgrzymki z Turgiel do Mejszagoły mogli się poczuć wreszcie zupełnie na luzie, zasiadając do poczęstunku, naszykowanego przez zapobiegliwych gospodarzy. Nadarzała się więc sposobna chwila, by cokolwiek z nimi porozmawiać. A że nie omieszkałem z tego skorzystać, na moim dziennikarskim "celowniku" znalazła się 16-osobowa grupka młodzieży z Podbrzezia. Z zasięgnięcia języka wynikało, iż są uczniami miejscowego Gimnazjum im. św. St. Kostki, a na domiar scala ich zespół "Randeo Anima", którym kieruje studentka III roku prawa Augustyna Grejciun.
Dla większości z nich podążanie na piechotę śladami Księdza Prałata nie jest czymś nowym, gdyż z piosenkami na ustach chwalącymi Stwórcę "Randeo Anima" czyni to od jego początków sprzed czterech lat, w czym rok bieżący nie stanowił wyjątku. A wszyscy w głos jeden twierdzili, że bynajmniej nie dopadło ich zmęczenie. Dotarłszy natomiast do celu, mogli się poczuć pielgrzymami spełnionymi.
Musiałem ich, gotowych jeszcze długo, długo dzielić się wrażeniami, niestety, przeprosić, pstryknąwszy na odchodnym zdjęcie z posiłku wprost na trawie. Bo czas mnie poganiał ku pobliskiemu dworowi Houwaltów, dokąd tłumnie udali się goście i miejscowi, a wraz z nimi wnuczka ostatniego przedwojennego właściciela Mejszagoły – Jerzego Houwalta. Jednego z przedstawicieli zacnego rodu, którym przez parę wieków to miasteczko stało. Szczególnie po tym, gdy w latach 1806-1812 ich staraniem został tu wzniesiony według projektu wileńskiego architekta Michała Szulca okazały dwór, gdzie z pokolenia na pokolenie mieszkali. Aż do 17 września 1939 roku, nim w obawie przed represjami Sowietów zmuszeni zostali w pośpiechu opuścić na dobre wymoszczone rodowe gniazdo i szukać schronienia poza Litwą.
Dwór, z wyraźnej woli Bożej, przetrwał pożogę II wojny światowej i późniejszą sowiecką rzeczywistość, choć ta – jako wobec reliktu przeszłości – nie była łaskawa, wielekroć zmieniając jego przeznaczenie, co powodowało wszelakie dopasowane do potrzeb przeróbki wnętrz (ostatnimi laty te służyły za klasy nauczającemu po litewsku Gimnazjum im. Wielkiego Księcia Litewskiego Olgierda). Pobudowanie nowego lokum dla tej placówki oświatowej sprawiło, że liczące ponad 1000 metrów kwadratowych gniazdo Houwaltów zyskało szansę powrotu do swej dawnej świetności, po czemu potrzebne jednak były znaczne kwoty pieniężne.
I wielka chwała, że zdominowanych przez radnych AWPL-ZChR władz samorządu rejonu wileńskiego koszty inwestycji wcale nie przestraszyły. Angażując środki własne w wysokości 723 tys. 678 euro, fundusze z Unii Europejskiej (347 tys. 169 euro) oraz wsparcie finansowe z budżetu państwa (72 tys. 906 euro) niczym z przysłowiowego ziarnka do ziarnka pozyskano kwotę, przekraczającą grubo milion euro, a pozwalającą za lat kilka dokonać gruntownej renowacji. Która to renowacja sprawiła, że okazała budowla zmieniła (w szczególności od środka) wygląd do niepoznania, przyjmując pod swój dach Mejszagolski Oddział Wielofunkcyjnego Ośrodka Kultury w Niemenczynie, bibliotekę, udostępniając miejsce na próby miejscowym chórom i zespołom, na siedziby lokalnej giełdy pracy i wspólnoty mieszkańców.
12 czerwca natomiast niezwykle uroczyście otwarto tu Centrum Rzemiosła Tradycyjnego. Co sprawi, że w kierowanej przez Jolantę Łapińską placówce można będzie nauczyć się dawnego rękodzieła, zgłębić tajniki wicia palm, tworzenia wycinanek, rzeźbienia w drewnie (jednym z tych, kto poprowadzi zajęcia będzie dojeżdżający z Olan znany na całą Litwę snycerz Julian Grydziuszko), farbowania pisanek, garncarstwa, łyżkarstwa, robienia stągwi, a nawet produkcji mydła ongisiejszymi sposobami.
Nie zabraknie też miejsca na urządzanie wszelakich konferencji, wykładów, seminariów, a obszerny hol jest jak znalazł do rozmieszczania różnorodnych wystaw. Na marginesie dodam, że aż trzy takowe są aktualnie "u Houwaltów" do obejrzenia. Białostocki Oddział Instytutu Pamięci Narodowej naszykował rozległą prezentację "Zagłada dworów w województwie białostockim po roku 1939", natomiast prezes Stowarzyszenia Skarbników Samorządowych Warmii i Mazur w Szczytnie Henryk Samborski przywiózł do Mejszagoły ekspozycje: "Mazury – cud natury 2011" oraz "Spychowo 2014".
Nim na podeście przed wejściem głównym, dokąd wiodą obramowane okazałą balustradą schody, europoseł Waldemar Tomaszewski, posłanka na Sejm RL Rita Tamašunienė, mer rejonu Maria Rekść, wnuczka ostatniego właściciela pałacu Grażyna Houwalt, dyrektor spółki budowlanej "Kriautė"(wykonawcy prac renowacyjnych) Vidas Masiulionis oraz kierownik nowo otwieranego Centrum Jolanta Łapińska dokonali uroczystego przecięcia wstęgi, a ksiądz proboszcz Józef Aszkiełowicz skropił wodą święconą mury i każdy chętny mógł odbyć wycieczkę po odnowionych pomieszczeniach, nastąpiły okazyjne przemówienia. W wygłaszanych przez gości najbardziej ogromu radości i wzruszenia nie potrafiła ukryć pani Grażyna. I trudno temu się dziwić, skoro rodowe gniazdo jej antenatów odzyskało tak cieszący oko wygląd, a prócz służenia zabytkiem dziedzictwa kulturowego zostanie przecież wypełnione praktyczną treścią przez żyjących obecnie i w przyszłości.
O tej treści praktycznej zamieniłem zdań kilka z kierowniczką biblioteki Aliną Jodko. A dowiedziałem się, że choć "królestwo książek" w Mejszagole należy do najstarszych w rejonie wileńskim, nie miało dotąd jakoś szczęścia do zagrzania na długo kątów w jednym miejscu. Było przenoszone tu i tam, aż dopadł je niszczycielski pożar. Powodujący, że ogień i używana do gaszenia woda znacznie spustoszyły ponad 7-tysięczny księgozbiór.
Obecnie, dzięki staraniom rozlokowanej w Rudominie Biblioteki Centralnej Rejonu Wileńskiego, jest on konsekwentnie odbudowywany, a pani Alina może już zaoferować miłośnikom lektur ponad 3 tys. tytułów. Ponadto, jak tego wymaga XXI wiek, każdy z mieszkańców miasteczka i okolic zyskał możliwość korzystania tu do woli z czterech komputerów, mając gratisowe internetowe wyjście na cztery strony świata. Zdaniem gospodyni jakże gościnnych każdemu bibliotecznych progów, przestronne pomieszczenie stwarza możliwość ustawiania dalszych regałów, co rokuje nadzieję na wieloletni stały meldunek.
I upamiętnianie osobowości Księdza Prałata, i otwarcie Centrum Rzemiosła Tradycyjnego w dworze Houwaltów stanowiły części składowe dorocznego Święta Miasteczka Mejszagoła, obchodzonego w okolicach kalendarzowych imienin Antoniego (w końcu to ten święty zdobi jego godło!). Owe święto finalizował natomiast okazały koncert na urządzonej w pobliżu dworu scenie, gdzie kunszt własny zaprezentowali zarówno artyści miejscowi, jak też przyjezdni. Grono tych spoza stanowiły: przybyły za sprawą Tadeusza Samborskiego śpiewaczy zespół "Zachęta" z Zimnej Wody koło Lublina, "Czerwone Maki" z Jawniun, przypisane Niemenczynowi "Black Biceps" oraz będący ostatnio nagminnie na ustach naszych rodaków Zespół Tańca Ludowego "Perła".
Clou popisów artystycznych stanowił występ w kameralnej sali odnowionego dworu polskiej wokalistki jazzowej Anny Jurksztowicz. Wykonała ona przeboje, jakie okrasiły seriale "Na dobre i na złe" oraz "Ranczo". Zaśpiewała też sentymentalną "Dumkę na dwa serca", kojarzoną z "Ogniem i mieczem" w reżyserii Jerzego Hoffmana, do której muzykę skomponował jej mąż Krzesimir Dębski, koncertujący zresztą razem tego dnia w Mejszagole.
Za przerywniki w muzycznym maratonie służyło liczne zabieranie głosu przez uczestników święta o szczególnej renomie, połączone ze składaniem darów na ręce starosty gminy Stefana Orszewskiego. Czemu towarzyszyła radość i duma, że ta obrosła w chlubną przeszłość miejscowość również w XXI wieku, jeśli chodzi o rozwój, bynajmniej nie drepcze w miejscu.
komentarze (brak komentarzy)
W ostatnim numerze
NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL
ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!
POLITYKA
2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ
LITERATURA
NA FALI WSPOMNIEŃ
XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"
WŚRÓD POLONII ŚWIATA
RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY
MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA
prześlij swojeStare fotografie
Wiadomości (wp.pl)
Lider czeskiej opozycji chciał debatować o zdrowiu psychicznym premiera
Andrej Babisz, lider opozycji, wezwał do debaty o zdrowiu psychicznym premiera Petra Fiali, krytykując jego ostatnie wypowiedzi.
Stawiają na Scholza. Socjaldemokraci zdecydowali
Olaf Scholz czy Boris Pistorius? Od tygodni trwały dyskusje nad kandydatem SPD na kanclerza. Teraz wszystko się wyjaśniło. Socjaldemokraci postanawiają postawić na obecnego szefa rządu federalnego.
Dramatyczny wzrost zachorowań na krztusiec w Lubelskiem
W 2024 r. na krztusiec zachorowało 677 mieszkańców Lubelszczyzny, co stanowi niemal 70-krotny wzrost w porównaniu do 2023 r. - informuje PAP.