33-letni Mariusz Piotrowski i 29-letni Marek Grygierek, działający w "Fundacji PRO – Prawo do życia", mają za sobą niejedną akcję gromadzenia podpisów w ramach inicjatyw społecznych, nakierowanych na przyjęcie Ustawy antyaborcyjnej. Te jednak nie znajdowały dotąd posłuchu w polskim Sejmie, gdzie przez lat 8 zdecydowaną większość posiadali posłowie Platformy Obywatelskiej. Przejęcie na jesieni ubiegłego roku w zdecydowanym stopniu władzy przez warującą przy wartościach katolickich i narodowych Prawo i Sprawiedliwość, rokuje nadzieję, że to, co się odwlekło, nareszcie nie uciecze.
Będąc dobrej myśli, wiosną tego roku ponowili obywatelską inicjatywę ustawodawczą – jeszcze jedną akcję zbierania podpisów pod apelem do Sejmu o przyjęcie Ustawy w obronie życia poczętego. I mogli poczuć ogromną satysfakcję, gdyż potaknęło temu prawie 550 tysięcy rodaków. W całej Polsce, ale również na Śląsku, gdzie Mariusz z Markiem dwoili się i troili w tych poczynaniach. Nie kryjący teraz zadowolenia, że "drążenie skały" w nieco kontrowersyjnym temacie procentuje coraz większym zrozumieniem społecznym, utożsamiającym zabijanie płodu w łonie kobiety z przestępstwem. Również wśród ludzi młodych, co rokuje obiecujące perspektywy na przyszłość.
Te prawie 550 tysięcy podpisów pod obywatelskim projektem Ustawy o obronie życia poczętego już we wrześniu trafią pod obrady Sejmu. Jej zwolennicy mają prawo wierzyć, że tym razem najwyższy organ ustawodawczy w Polsce tę uprawomocni, co pociągnie za sobą zakaz aborcji.
Będąc zdania, że sama zbiórka podpisów niewiele da, jeśli nie wesprzeć jej zaniesieniem próśb do Boga i Matki Miłosierdzia, wpadł Mariusz Piotrowski na pomysł zorganizowania pieszej pielgrzymki szlakiem sanktuariów maryjnych w Polsce i poza nią, wyznaczając punkt docelowy w naszej Ostrej Bramie. A pierwotnie karkołomny pomysł przybrał zdecydowanie na realiach, gdy znalazł bratnią duszę w osobie Marka Grygierka. Gotowego tak jak on ruszyć w drogę z Zakopanego, skąd zdecydowali wystartować, do Wilna. Przyjmując z otwartą przyłbicą wyzwanie pokonania o własnych nogach – jak im ze wstępnych obliczeń wynikało – około 1 300 kilometrów, a w wyznaczonych na trasie sanktuariach maryjnych, modląc się w intencji obrony życia poczętego.
Spontaniczność pomysłu spowodowała, że musieli nieco opóźnić pierwotnie planowany termin wymarszu. Aż wreszcie 11 lipca, po modlitwie w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w zimowej stolicy Polski, ruszyli w długą drogę. Planowali pokonać ją w miesiąc, przemierzając dziennie po 40 kilometrów. Pewne korekty trasy, modlitwy w nawiedzanych maryjnych świątyniach, tachane po ponad 20 kilogramów plecaki, które – jak z uśmiechem mówią – w miarę pokonywania drogi wyraźnie przybierały na wadze, sprawiły, że wędrówka zajęła im dni całych 45. "Musiałem więc prosić dyrektora kopalni, w której na co dzień pracuję, o wydłużenie na własny koszt urlopu i wielkie dzięki, że spotkałem się z jego strony z wyrozumiałością" – zauważa Marek Grygierek.
24 sierpnia nieco po godzinie 13, po pokonaniu ostatnich kilkunastu kilometrów z Białej Waki, gdzie mieli królewski nocleg w bursie Wileńskiej Szkoły Technologii, Biznesu i Rolnictwa, o co im się wystarał jej wykładowca Michał Treszczyński, duet ambitnych pątników w wyraźnie sfatygowanym obuwiu zameldował się u celu wyprawy – przed Ostrą Bramą, a nad pielgrzymim trudem wyraźną górę wzięła radość osiągnięcia celu. Choć łatwo nie mieli; w szczególności Marek, który szarżował iście po ułańsku, gdyż pielgrzymiego chleba zasmakował po raz pierwszy w życiu, wystawiając na szczególną próbę bolące kolana.
Powitani przez prezesa Związku Polaków na Litwie, posła na Sejm RL Michała Mackiewicza oraz grupkę przedstawicieli naszych mass mediów, wprost z marszu, otarłszy nieco pot z czół, przybysze udali się do Kaplicy Ostrobramskiej. By, ukląkłszy u stóp wileńskiej Madonny, oddać się żarliwej modlitwie: w intencjach jak własnych, tak też tej nadrzędnej – o skończenie wreszcie w Polsce z uprawomocnionym zabijaniem płodu w kobiecym łonie. O to zresztą zanosili "po drodze" błaganie m. in. przed ołtarzami Matki Miłosierdzia w Szczyrku, Bielsku-Białej, Piekarach Śląskich, Leśniowie, Częstochowie, Licheniu, Świętej Lipce, Gietrzwałdzie, Studzienicznej.
Po modłach w kaplicy i zejściu przed Ostrą Bramę, otoczeni przez brać dziennikarską, wyraźnie zaskoczeni przykuciem tak wielkiej uwagi, barwnie opowiadali o przeżyciach, jakich doznali podczas 45 dni podążania krok za krokiem, mnożąc wyrazy podzięki wobec wszystkich ludzi dobrych serc, wyciągających w ich kierunku w różnorakiej formie pomocną dłoń, mającą ulżyć pątniczemu trudowi.
W Wilnie, gdzie obaj znaleźli się po raz pierwszy, nim zostali autem odtransportowani przez przyjaciół na rodzinny Śląsk, zabawili przez dwa dni, oddając się modlitwie i zwiedzaniu. Twardo przekonani, że o ile w Polsce nad aborcją zatriumfuje ustawowo prawo do życia, raz jeszcze (może nawet większą grupą) wybiorą się na piechotę do Tej, co w Ostrej świeci Bramie. A będzie to, oczywiście, wędrówka dziękczynna.
Na zdjęciu: Mariusz Piotrowski i Marek Grygierek u celu pielgrzymki.
komentarze (brak komentarzy)
W ostatnim numerze
NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL
ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!
POLITYKA
2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ
LITERATURA
NA FALI WSPOMNIEŃ
XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"
WŚRÓD POLONII ŚWIATA
RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY
MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA
prześlij swojeStare fotografie
Wiadomości (wp.pl)
Pożar hulajnogi elektrycznej. Strażacy użyli basenu
Strażacy z Solca Kujawskiego gasili pożar hulajnogi elektrycznej. Mimo użycia gaśnicy, urządzenie wrzucono do basenu, by zapobiec ponownemu zapłonowi. Na szczęście nikt nie ucierpiał.
"Robię się nieznośnie sentymentalny". Tusk dodał zdjęcie
"Sporo lat przeżyłem, problemów do rozwiązania jak zawsze cała masa, ale kiedy z nieba spada pierwszy śnieg, wracam myślą do dzieciństwa" - przekazał Donald Tusk w piątkowym wpisie na Instagramie, do którego dodał też swoje zdjęcie na tle zimowego krajobrazu. Jak dodał, "robi się wtedy nieznośnie sentymentalny".
Polacy szczerze o polityce UE. Białystok podzielony ws. migrantów
- Sądzę, że to bardzo dobrze. Ukrainie trzeba pomagać, mam nadzieję, że to się skończy. Tak samo migrantom, trzeba im pomagać, aby też mogli pozostać u siebie - mówiła nasza rozmówczyni, gdy zapytaliśmy ją, co sądzi o środkach przeznaczonych dla Polski na projekty realizowane w ramach polityki spójności Unii Europejskiej. Polityka spójności UE to strategia, której celem jest zmniejszanie różnic w poziomie rozwoju społeczno-gospodarczego między innymi krajami Wspólnoty. Koncentruje się na wspieraniu mniej zamożnych regionów i poprawie jakości życia mieszkańców, m.in. poprzez inwestycje w infrastrukturę, innowacje, ochronę środowiska, rynek pracy i edukację. Część pieniędzy zostanie wydana jednak na pomoc Ukrainie czy migrantom, o co zapytał mieszkańców Białegostoku reporter WP Marek Gorczak. Wśród przechodniów pojawiły się również krytyczne głosy w tej sprawie. - Według mnie to nie jest dobrze. Są jakieś ważniejsze rzeczy, ochrona zdrowia chociażby. Mam starszego tatę i trudno mi o opiekę pielęgniarską, bo jest tylko jedna pielęgniarką na całą dzielnicę. - Z tymi migrantami to mam wątpliwości. Po prostu się ich boję, zajadę gdzieś i ja nie wiem kogo spotkam - przyznali mieszkańcy Białegostoku. Obejrzyj całą sondę z Białegostoku, by poznać inne opinie Polaków. Materiał powstał we współpracy z Parlamentem Europejskim.