Sfinalizowano konkurs "Ćwierćwiecze z "Magazynem Wileńskim". Zgodzą się Państwo zapewne, że zdecydowanie korzystniej jest mieć własne urodziny w listopadzie bądź grudniu niż w styczniu. Bo wtedy jest długa perspektywa, pozwalająca rozłożyć nawet na raty radość oczekiwania na ich świętowanie. A już szczególnie marnie wyglądają widoki, jeśli przyjście na świat nastąpiło w prologu roku, kiedy jeszcze ma się w uszach kanonadę strzelających wszelakich petard, szampanów oraz inne sylwestrowe wesołości.
Cokolwiek by powiedzieć, a nasz "Magazyn Wileński" zaistniał właśnie w tak niekorzystnym czasie, mając datę urodzin 6 stycznia 1990 roku. Nic więc dziwnego, że tegoroczne jego 25-lecie minęło nam tak jakoś z marszu. Owszem, wydaliśmy świąteczny okazyjny numer, urządziliśmy redakcyjną imprezkę i… zrobiło się nieco smutno, że jest już po. Żeby to świętowanie cokolwiek wydłużyć, a naszym drogim Czytelnikom sprawić jakiś prezent, podjęliśmy decyzję o wydawaniu pisma w kolorze na wszystkich stronach, zdwajając wysiłek w tworzeniu ciekawych treści.
Wtedy też zrodził się pomysł z przerzuceniem dodatkowego pomostu ku Czytelnikom poprzez zainicjowanie konkursu, jaki nakazywałby jego uczestnikom spojrzenie wstecz, czyli na to wszystko, co za nami i co się składa na dotychczasowy dorobek. W nawiązaniu do jubileuszu liczba pytań stanowiła 25: 15 z nich miało bezpośrednio dotyczyć "Magazynu", 10 pozostałych natomiast – nieodłącznie z nim kojarzonego Wydawnictwa Polskiego w Wilnie.
A stało się tak, że to właśnie mnie przypadł zaszczyt ułożenia tych pytań. Podrapawszy się nieco w głowę, spłodziłem je. I wyznam, że wtedy, kiedy poniekąd ciurkiem układały się pod piórem, byłem zdania, że każdy, kto podejmie się ich odpowiedzi, będzie miał z przysłowiowej górki.
Po tym jednak, gdy w lipcowym numerze naszego miesięcznika podaliśmy je po raz pierwszy ku wiadomości Czytelników, przestraszyłem się na dobre, ujrzawszy je w komplecie. Zimny pot na czole i ciarki na plecach spowodował fakt, że co najmniej na trzy sam na poczekaniu nie potrafiłbym dogłębnie odpowiedzieć. "Panie Boże, któż to z nimi się upora?" – myślałem gorączkowo, niecierpliwiąc się, co to będzie.
Na pierwszą, w pełni zresztą trafną odpowiedź, czekaliśmy ledwie dni kilka. Ta wpłynęła drogą elektroniczną, a jej autorem był Zbigniew Głazko. Z jego lekkiej ręki dalsze, ku naszej wielkiej radości, zaczęły w miarę upływu czasu się powielać. Odpowiedzi różne: jedne pisane odręcznie, inne mające skład komputerowy, przesyłane pocztą tradycyjną albo elektroniczną. Niektóre, obok krótkich i węzłowatych "strzałów w dziesiątkę", zawierały też przemyślenia, czym jest "Magazyn Wileński". Trudno w tym miejscu się powstrzymać od przywołania chociażby wyraźnie sercem pisanego jednego z nich, autorstwa Antoniego Bartosewicza:
Refleksja o tym, jak ja 25 lat wytrwałem z miesięcznikiem "Magazyn Wileński"
A wszystko zaczęło się od momentu, gdy do mych rąk trafiło reklamowe wydanie "Zaprenumeruj "Magazyn Wileński"… w nakładzie 50 tys. egzemplarzy. A to trwanie ciągnie się aż do dzisiaj. Tak się uzależniłem od pisma, że co miesiąc z wielką niecierpliwością czekam na listonosza. Posiadam absolutnie wszystkie numery oraz kilka roczników. Przeczytałem je od "a" do "z". Czytam nie tylko artykuły, tytuły, rubryki, ale też czytam "między wierszami", analizuję, rozmyślam, dumam, notuję.
A gdy w numerze drugim 1990 roku pojawiły się "Rozrywki umysłowe", to tak mnie w to wciągnięto, że i do dzisiaj nie mogę bez nich. Pierwsza moja krzyżówka ukazała się w numerze piątym 1991 roku z symbolicznym hasłem "Magazyn Wileński" – Twoim Wiernym Przyjacielem". I to hasło stało się comiesięcznym spotkaniem z "Magazynem Wileńskim".
Można zapytać: "A co z tego ja mam?". A właśnie, że mam z tego bardzo wiele! Były zamieszczane krzyżówki mego autorstwa, otrzymywałem za nie honoraria – to wartości materialne. Ale największą wartością dla mnie jest satysfakcja moralna, duchowa z tego wszystkiego: z czytania, poznawania, rozwiązywania, zwiększania zasobu słownictwa polskiego.
Przyznam, że trzeba mieć hart ducha, wielką wytrwałość i siłę woli, aby przez 25 lat "od deski do deski" zgłębiać treści "Magazynu Wileńskiego". A ja taki jestem! Czytanie w ogóle sprawia mi wielką przyjemność i radość. Tym się bogacę.
Poprzez niniejszy Konkurs "zmusiliście" mnie do przewertowania wszystkich dotychczasowych numerów, w których wyszperałem odpowiedzi na pytania konkursowe. Źródłem szukania odpowiedzi była także strona internetowa www.magwil.lt.
Ćwierćwiecze – to szmat czasu, wiele się zmieniło i ciągle się zmienia. Życzę więc całemu zespołowi redakcyjnemu wytrwałości, siły woli w wydawaniu tak fajnego pisma. Nie poddawajcie się i trzymajcie się mocno!
Życzę Państwu powodzenia, mówiąc: "Do zobaczenia podczas ceremonii honorowania laureatów Konkursu!".
Z wyrazami szacunku i wdzięczności
Antoni Bartosewicz,
Wasz stały czytelnik oraz wierny sympatyk, autor krzyżówek
wieś Gowsztany, rejon wileński
W sumie konkursowych odpowiedzi wpłynęło 39. Z Wilna, Wileńszczyzny, jak ta długa i szeroka, a takowe z Polski czy nawet z Niemiec sprawiły, że nasz konkurs "Ćwierćwiecze z "Magazynem Wileńskim" zyskał międzynarodową obsadę. Zgodnie z regulaminem, z tej liczby wybraliśmy 25 najbardziej trafnych i pełnych, których autorzy utworzyli właśnie poczet laureatów.
Ich honorowanie, wedle wcześniejszych zapowiedzi, odbyło się 14 listopada w sali nr 305 Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Listę gości uzupełnili ci, kto w tegorocznym jubileuszowym numerze 1 zechciał zabrać głos, dzieląc się własnymi przemyśleniami o tym, czym jest dla nich bratanie się z naszymi łamami, jak też najbardziej zasłużeni autorzy. Serdeczny krąg wytworzyli: ks. Wojciech Górlicki, Tadeusz Andrzejewski, Łucja Brzozowska, Antoni Jankowski, Danuta i Wojciech Piotrowiczowie, Edward Trusewicz, Halina Turkiewicz, Monika i Jarosław Urbanowiczowie, Krystyna Adamowicz, Aleksandra Akińczo, Teresa Worobiej, Walentyna Nowikowa, Genowefa Subotkevičienė, Jerzy Karpowicz, Jan Pakalnis, Mirosław Wojciulewicz, Dominik Kuziniewicz.
Wszyscy zostali serdecznie powitani przez Michała Mackiewicza – jednego z pomysłodawców założenia w coraz bardziej odległym 1990 roku niezależnego tytułu prasowego, utożsamianego ze wszystkim, co stanowi wczoraj, dziś i jutro zamieszkałych na Litwie Polaków. Będąc przy słowie, pokusił się on też o refleksję, jak to w historycznych już dziś początkach było, zahaczył o trudności, jakie wypadło pokonać w okresie rozruchowym pisma, przywołał nazwiska Jana Sienkiewicza, Barbary Znajdziłowskiej, Krystyny Marczyk, którzy wnieśli znaczący wkład w tworzenie oblicza pierwotnie dwutygodnika, a od roku 1996 – miesięcznika.
Nim zacząłem odczytywanie ułożonej w porządku alfabetycznym listy laureatów konkursu, wywołując każdego z osobna do odebrania nagrody, pozwoliłem zarówno przed nimi, jak też przed wszystkimi, kto wziął udział, schylić czoła w pas i przeprosić za spowodowane męczarnie. Bo przecież, jak się zwierzali, łatwo nie było. Jeśli się nie miało własnych roczników albo luźnych numerów "Magazynu" datowanych "od Adama i Ewy", wypadło skierować kroki nawet do biblioteki im. Mažvydasa. Kto tam pójść musiał, mógł teraz z podwójną satysfakcją obok róż odbierać ufundowane nagrody. A tymi były bony książkowe o wartości 45 euro każdy, uprawniające do nabycia na taką sumę książek Wydawnictwa Polskiego w Wilnie w rozlokowanej na parterze stołecznego Domu Kultury Polskiej naszej księgarni. Przy czym 10 procent od tej kwoty przeznaczyć będzie można na wszystko, czym jej regały bogate.
W imieniu laureatów za otrzymane nagrody podziękowały przybyła ze Szczecina Stanisława Kociełowicz, zamieszkała w podwarszawskim Pruszkowie Irena Berger oraz pochodząca z położonego niegdyś tuż za rogatkami Wilna, a obecnie będącego jego peryferią Ludwinowa Stefania Dawydenko, która złożyła w darze książki własnego autorstwa pt. "Moje Ludwinowo". Ciepłe słowa pod adresem redakcji skierowali w listach gratulacyjnych mer rejonu wileńskiego Maria Rekść oraz mer rejonu solecznickiego Zdzisław Palewicz, odczytanych odpowiednio przez jej doradcę Danutę Narbut oraz wicedyrektor administracji Beatę Pietkiewicz. Natomiast prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie "Macierz Szkolna" Józef Kwiatkowski w uznaniu zasług za promowanie na łamach "Magazynu Wileńskiego" oświaty polskiej wręczył dyplom uznania, a Helenę Ostrowską oraz Janinę Lisiewicz obdzielił wiązankami róż. W imieniu Komitetu Opieki nad Starą Rossą gratulacje przesłała jego prezes Alicja Klimaszewska. Administracja Domu Kultury Polskiej w Wilnie w osobach dyrektora Artura Ludkowskiego i wicedyrektor Krystyny Zimińskiej ku naszemu zaskoczeniu werbalne życzenia wsparła jakże namacalną nagrodą rzeczową – lodówką na redakcyjne potrzeby. Natomiast znany fotoreporter Jerzy Karpowicz gratulacje z okazji jubileuszu uzupełnił wykonanym przez siebie wizerunkiem Wilna.
25 lat – to jednak szmat czasu, w którym obok radosnych powitań otwartymi ramionami każdego kolejnego Czytelnika, doznawaliśmy też bolesnej utraty wcale niekoniecznie w sędziwym wieku Czytelników, Autorów, Sympatyków. Próżno dziś szukać na liście żyjących: Haliny Jotkiałło, Heleny Pasierbskiej, Janiny Wójtowicz, Jadwigi Kudirko, Bronisławy Kondratowicz, Jana Malinowskiego, Aleksandra Żyndula i wielu, wielu innych. Znakiem naszej pamięci wobec nich była okazana poprzez powstanie minuta milczenia oraz słowa modlitwy, której przewodził proboszcz parafii pw. Matki Bożej Królowej Pokoju w Nowej Wilejce, ks. prałat Wojciech Górlicki. Od czcigodnego duszpasterza, a naszego wiernego Czytelnika usłyszeliśmy też refleksję o służbie Słowu, która to służba ma sens jedynie wtedy, gdy hołdujemy Prawdzie, powodującej naszą Wolność. Zdaniem tego szacownego kapłana, treści naszego pisma nie sprzeniewierzają się tak ważnemu mass mediom posłannictwu.
Ponieważ w tytule w parze z rzeczownikiem "Magazyn" zdąża przymiotnik "Wileński", zaprosiliśmy zebranych na muzyczny spacer po naszym kochanym Wilnie, w którym rolę przewodnika w śpiewie, grze na akordeonie oraz harmonijce ustnej pełnił Ryszard Bryżys. Po tej uczcie dla ducha i wspólnym wokalnym popisie – odśpiewaniu "stu lat" – na wszystkich czekał zamykający uroczystość poczęstunek, połączony ze spełnianiem toastów za naszą pomyślność (na początek – co najmniej na kolejne ćwierćwiecze) oraz serdeczną rozmową w iście rodzinnym, tak nam przyjaznym gronie.
W dowód tej przyjaźni każdy z przybyłych otrzymał na odchodnym naszykowane przez redakcję drobne upominki. Część ich zawartości stanowiły kubki z nadrukiem logo pisma i cyfrą 25. Uczyniliśmy to w cichej nadziei, że każdy, kto je otrzymał, już pijąc poranną kawę bądź herbatę, zacznie dzień nie inaczej jak właśnie z "Magazynem Wileńskim".
Laureaci Konkursu "Ćwierćwiecze z "Magazynem Wileńskim" (uszeregowani w porządku alfabetycznym)
1. Antoni Bartosewicz
2. Irena Berger
3. Henryk Borkowski
4. Tomasz Bożerocki
5. Stefania Dawydenko
6. Zbigniew Głazko
7. Franciszek Ilewicz
8. Pelagia Jaśkiewicz
9. Wiktor Kirkiewicz
10. Stanisława Kociełowicz
11. Zofia i Jan Kuncewiczowie
12. Janina Lewczuk
13. Edward Mackiewicz
14. Paulina i Anna Mielko
15. Liliana Narkowicz
16. Władysława
Orszewska-Kursevičienė
17. Jadwiga Podmostko
18. Władysław Podmostko
19. Eugeniusz Rymszewicz
20. Aleksander Stankiewicz
21. Łucja Wiszniewska
22. Kazimierz Wołodko
23. Stanisława Wołodkowicz
24. Alicja Worotyńska
25. Beata Zarumna
komentarze (brak komentarzy)
W ostatnim numerze
NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL
ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!
POLITYKA
2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ
LITERATURA
NA FALI WSPOMNIEŃ
XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"
WŚRÓD POLONII ŚWIATA
RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY
MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA
prześlij swojeStare fotografie
Wiadomości (wp.pl)
"Zaklinacz Trumpa" na Florydzie? Misja szefa NATO
Mark Rutte, sekretarz generalny NATO, udał się na Florydę, by spotkać się z prezydentem elektem USA Donaldem Trumpem w jego rezydencji Mar-a-Lago. Informację tę podał holenderski dziennik "De Telegraaf". Rutte podróżował samolotem rządu holenderskiego, ponieważ NATO nie posiada własnych maszyn.
Zaczęli krzyczeć w stronę Hołowni. "Gdzie pan był w marcu"
Gorąco podczas spotkania Szymona Hołowni z mieszkańcami Rypina. Emocję wzrosły po tym jak Hołownia zaczął mówić o Radosławie Sikorski. Dwóch mężczyzn zaczęło oskarżać koalicję rządzącą, w tym samego marszałka. - Gdzie pan był w marcu, jak rolnicy protestowali? Jak w nas policja kostkami rzucała? - pytali mężczyźni.
Walka między Trzaskowskim a Sikorskim. Różnica w sondażu jest bardzo duża
Rafał Trzaskowski zyskuje największe poparcie wśród wyborców Koalicji Obywatelskiej, wynika z sondażu Radia ZET. Różnica między nim a Radosławem Sikorskim to kilkadziesiąt punktów procentowych.