Muzeum Władysława Syrokomli w Borejkowszczyźnie na wskroś przesiąknięte jest poezją. W okalających dworek drzewach pewnie uwiły sobie wygodne gniazdko muzy – Erato, Euterpe a może nawet Kaliope – i dzięki nim piękno słów od wieków wplata się w strofy, tworząc warkocz różnorodnych tematycznie wierszy.
"Powołaniem poezji jest ocalać wartości najważniejsze i podeptane" – pisał ksiądz Jan Twardowski. I spotkania literackie, organizowane w muzeum, właśnie temu służą. Ocalają tę najpiękniejszą cząstkę duszy, której czasem udaje się wyjść na zewnątrz, by zachwycić świat wrażliwością, wnieść ład i harmonię, odnaleźć drogę do drugiego człowieka.
Bohaterem ostatniej kawiarenki literackiej (w niedzielę, 23 sierpnia) był dr Józef Szostakowski, historyk literatury, pracownik naukowy, dziennikarz i poeta. Bardzo licznie zgromadzeni przyjaciele, sympatycy i miłośnicy poezji mieli niepowtarzalną okazję, by wejść – przez szeroko otwarte drzwi – do krainy poetyckiej wyobraźni. Józef Szostakowski zaprosił wszystkich w wyjątkową podróż po miejscach, gdzie codzienność dnia powszedniego uzupełniają wyjątkowe spotkania ze zwyczajnymi ludźmi i już przez to właściwie niezwyczajnymi, i gdzie szary kolor Ziemi Wileńskiej harmonizuje się ze skowronkiem, który czeka na cud.
Poeta odczytywał też wiersze dotychczas niepublikowane, dzięki czemu można się było poczuć wybrańcem losu i zostać pierwszym krytykiem. Poezja zachwycała prostotą formy, a jednocześnie bogactwem treści, bo Józef Szostakowski – to poeta, który mieszka w wierszach, jak u siebie w domu.
– Bardzo serdecznie przemawiają do mnie wiersze Józka – wspominał poeta Wojciech Piotrowicz, uzasadniając swoją wypowiedź ciekawym porównaniem – niech ktoś spróbuje na przykład wyciągnąć cegłę z kościoła św. Anny, z muru, nie uda się. Albo kościół będzie się rozpadał, albo cegła się skruszy. Tak samo jest z wierszami Józka. Są tak skonstruowane, tak "zmurowane", tak wszystko do siebie pasuje, że nie da się wyjąć żadnego słowa czy skrócić. Wyciągniesz cegiełkę, rozwali się cała konstrukcja. Wiersze Józka są tak wspaniale skonstruowane, że nic tam zbędnego nie ma, to wiersze mistrzowskie – stwierdził kolega po piórze.
Dyskutując o poezji, nie sposób było uniknąć nawiązań do osobowości bohatera, chociaż sam zainteresowany nieustannie nawoływał, by mówić tylko o wierszach, bo one – to jego alter ego.
Obecni na sali młodzi adepci pióra nie kryli słów wdzięczności dla swojego mentora. Opieka nad nieśmiało wykluwającymi się talentami jest nieoceniona. Prowadzona przez Józefa Szostakowskiego w "Tygodniku Wileńszczyzny" strona literacka "Pegaz" właśnie temu służy – pierwociny utworów mają w niej stałe miejsce i pomagają narodzić się poecie.
– Pan Józef naprowadził mnie na tę prawdziwą drogę poezji, gdyby nie on, to nie byłoby mego tomiku, nie byłbym tu dzisiaj z wami i nie mógłbym się nasycić tą ciszą poezji, która płynie z wierszy Józefa – powiedział obiecujący, nazwany "wschodzącą gwiazdą", młody poeta Tomas Tamošiūnas.
Wielu podzielało jego zdanie, pochylając głowy nad skromnością poety i profuzją poetyckiego kunsztu. Atmosfera spotkania była wesoła, pogodna i rodzinna.
W kawiarniany gwar nie wdarł się jak tornado jazz, ale wpłynęły delikatne dźwięki muzyki skrzypcowej. Duet mamy i syna – Anny Kijewicz, nauczycielki ze szkoły muzycznej w Nowej Wilejce i Dawida, ucznia klasy 6, oczarował wykonaniem najpiękniejszych utworów oraz doskonale uzupełniał recytację.
Aromat świeżo parzonej kawy unosił się nad głowami, mieszając się z zapachami sierpniowego słonecznego dnia. O tę szczególną aurę zadbała dyrektor muzeum, Helena Bakuło. Serdeczny, szeroki uśmiech, piosenka na ustach, życzliwość i iście szlachecka gościnność – to przymioty, dzięki którym dworek w Borejkowszczyźnie otulił wszystkich domowym ciepłem.
– Nasza, wileńska poezja niesie wrażliwość, piękno, dobro, może jest trochę archaiczna, ale autentyczna, naprawdę bardzo dobra. Jednak do każdej twórczości powinien być dystans, trzeba dużo czytać, wyrabiać gust artystyczny, gdyż tylko rozeznanie, skala porównawcza pozwoli na obiektywną opinię – mówił bohater spotkania, zachęcając do czytania i odkrywania prawdziwych wartości świata, zamkniętego na stronach książek czy w tomikach poezji.
komentarze (brak komentarzy)
W ostatnim numerze
NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL
ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!
POLITYKA
2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ
LITERATURA
NA FALI WSPOMNIEŃ
XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"
WŚRÓD POLONII ŚWIATA
RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY
MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA
prześlij swojeStare fotografie
Wiadomości (wp.pl)
Wolna Wigilia? Hołownia ma sposób. "Nie żartuję, ja naprawdę w to zrobię"
Szymon Hołownia, marszałek Sejmu, zadeklarował poparcie dla ustanowienia Wigilii dniem wolnym od pracy. Decyzja może zapaść w przyszłym tygodniu, a zmiany obowiązywać od 2025 roku. Zapowiedział coś jeszcze.
"Zaklinacz Trumpa" na Florydzie? Misja szefa NATO
Mark Rutte, sekretarz generalny NATO, udał się na Florydę, by spotkać się z prezydentem elektem USA Donaldem Trumpem w jego rezydencji Mar-a-Lago. Informację tę podał holenderski dziennik "De Telegraaf". Rutte podróżował samolotem rządu holenderskiego, ponieważ NATO nie posiada własnych maszyn.
Zaczęli krzyczeć w stronę Hołowni. "Gdzie pan był w marcu"
Gorąco podczas spotkania Szymona Hołowni z mieszkańcami Rypina. Emocje wzrosły po tym, jak Hołownia zaczął mówić o Radosławie Sikorskim. Dwóch mężczyzn zaczęło wówczas rzucać oskarżenia pod adresem koalicji rządzącej, w tym samego marszałka. - Gdzie pan był w marcu, jak rolnicy protestowali? Jak w nas policja kostkami rzucała? - pytali w oskarżycielskim tonie mężczyźni.