Wakacje – czas spełnienia marzeń i walka o przetrwanie

drukuj
Janina Lisiewicz, 25.08.2015

Jakbyśmy tego nie żałowali, to jednak wakacje się kończą. Trzy miesiące lata nie dla wszystkich były jednak błogim okresem nicnierobienia. Najbardziej pracowite i napięte letnie miesiące mieli maturzyści, którzy nie tylko musieli zdać egzaminy dojrzałości, ale też zrealizować własne marzenia o wyborze drogi życiowej: podjąć pracę, ubiegać się o dostanie się na studia czy poddać się fali tak dziś powszechnej emigracji… Tegoroczne wakacje stały się też wielce niepokojącym okresem dla 10 wileńskich szkół średnich, których życiorysy postanowił radykalnie zmienić stołeczny samorząd: dokonać ich reorganizacji, przekształcając w podstawówki. Więc walka o przetrwanie – zachowanie statusu szkół średnich – zdominowała dla nich te wakacje.

Studia nadal prestiżowe. Prym wiedzie medycyna
O prestiżu studiów w opinii społecznej dowodzi fakt, iż z ogólnej liczby nieco ponad 36 tys. tegorocznych absolwentów, 20 466 ubiegało się o pozyskanie indeksu. A wraz z ubiegłymi rocznikami liczba chętnych zostania studentami sięgnęła tego roku 33 198. Co prawda, liczba potencjalnych studentów z każdym rokiem spada, aczkolwiek nie ze względu na to, że zanika chęć studiowania, tylko na skutek niżu demograficznego. W ciągu dziesięciu lat na Litwie liczba studentów zmalała o jedną trzecią (z 138 516 w roku akademickim 2004-2005 do 98 872 w 2014-2015). 
Paradoksalnie, ale przy tak znacznym ubytku młodzieży, liczba uczelni nie uległa zmianie, co stanowi istotny problem w systemie edukacji. Zbyt rozbudowana sieć szkół wyższych nie może pozytywnie wpływać na jakość studiów, bowiem uczelnie, chcąc pozostać "przy życiu", obniżają poprzeczkę wymagań. Niełatwy proces zamykania ich czy też łączenia  przebiega w iście żółwim tempie – ostatnio powstała jedyna udana fuzja dwóch kowieńskich uczelni: Akademii Weterynaryjnej i Instytutu Medycznego. W wyniku mamy Litewski Uniwersytet Nauk Medycznych. 
Niestety, inne placówki nie chcą iść w ich ślady i, jak twierdzą eksperci, bez wyraźnej woli politycznej i zdecydowanych kroków ze strony państwa, skierowanych na np. zapewnienie odpowiedniego finansowania procesu, sprawa nie ruszy. Dziś na Litwie działa 46 wyższych uczelni, z których 22 – to uniwersytety. W istniejącej sytuacji demograficznej jest to stanowczo za wiele. I dzieje się tak, że są dublowane kierunki, programy nauczania, a w wyniku tego roku na ponad 50 z nich zabrakło chętnych do studiowania. Już na pierwszym etapie rekrutacji postanowiono zrezygnować z połowy z 39 nowych tegorocznych programów.
Chęć przetrwania zmusza też uczelnie do obniżania poprzeczki wymagań podczas rekrutacji. Tego roku, pomimo wcześniejszych konsultacji i ustaleń, jedynie ścisła czołówka, do której jest zaliczany Uniwersytet Wileński, Kowieński Uniwersytet Technologiczny i Litewski Uniwersytet Nauk Medycznych, zastosowały jednakowe wymagania zarówno dla tych potencjalnych studentów, którzy ubiegali się o miejsca finansowane przez państwo, jak i dla tych, którzy chcieli studiować na własny koszt. 
Wileński Uniwersytet wprowadził minimalną liczbę 3 punktów. Koledzy z czołówki – 2. Jednak większość uczelni, dla tych, co wyrazili chęć płacenia za studia, nie wprowadzało ograniczeń. Warto odnotować, że Wileńskie Kolegium jako minimalną liczbę punktów zastosowało 1,1 i mimo to, potrafiło tego roku przyjąć na naukę większą liczbę studentów niż przed rokiem. Ale były też takie uczelnie i kierunki, na których można było podjąć studia, uzyskując jedynie 0,35 pkt, co świadczy raczej o bardzo przeciętnym wyniku nauki w szkole średniej. 
Oczywiście, najbardziej skuteczną poprzeczką jest odpowiednio wielka liczba chętnych podjęcia studiów na danym kierunku. By zostać szczęśliwym posiadaczem indeksu studenta medycyny na UW, trzeba było uzyskać 9,08 punktów. Podobnie rzecz się miała na biomedycynie – 8,26, na prawie – 7,14. Nadal technologie i nauki przyrodniczo-matematyczne pozostają w tyle: wystarczyło mieć 3,88 pkt, by zostać studentem technologii, nieco ponad 4 – informatyki.
Tego roku do najpopularniejszych kierunków należała medycyna wraz z odontologią. Na dwóch uczelniach: Uniwersytecie Wileńskim i Litewskim Uniwersytecie Nauk Medycznych chciało je studiować 1700 osób. Na drugim miejscu pozostaje prawo, na trzecim – ekonomia. Do dziesiątki najpopularniejszych kierunków nauki obok medycyny, nauk społecznych i humanistycznych "wkradł" się jedyny z technicznych – systemy programowania. Nadal (chociaż stopniowo maleje) najpopularniejsze są nauki społeczne (wybiera je 39,45 proc.), biomedyczne (23 proc.), na trzeciej pozycji (14,75 proc.) plasują się kierunki techniczne, kolejno: humanistyczne (9,48 proc.), przyrodniczo-matematyczne (8,66 proc.) oraz sztuka (4,67 proc.).
Najwięcej finansowanych przez państwo miejsc uzyskał tradycyjnie Uniwersytet Wileński – 2 502, zaś na odpłatne studia przyjął 1 237 studentów. Kolejno w szeregu znalazły się: Kowieński Uniwersytet Technologiczny – odpowiednio 1 449 i 448, Wileński Uniwersytet Techniczny im. Giedymina – 1 207 i 785, Uniwersytet Witolda Wielkiego – 469 i 779 oraz Litewski Uniwersytet Nauk Medycznych – 437 i 741. Nietrudno zauważyć, że tylko trzy uczelnie UW, KUT i WUT im. Giedymina zdecydowanie więcej studentów mają na finansowanych przez państwo miejscach. Ta trójka notuje też najmniejszy ich spadek  w porównaniu z rokiem ubiegłym. I jeszcze pod jednym wskaźnikiem przoduje zarówno UW jak i KUT: studia tu wybrało najwięcej "setkowiczów": odpowiednio 774 i 222, co bezspornie świadczy o renomie tych placówek.
Wśród uniwersytetów są też takie, na których liczba studiujących odpłatnie młodych ludzi kilkakrotnie przewyższa liczbę tych, którzy zechcieli studiować tu na finansowanych przez państwo miejscach. Takim "rekordzistą" już nie pierwszy rok jest Uniwersytet Michała Romera: płacić za studia będzie tu 1 200 studentów, zaś na koszt państwa uczyć się zamierza 118 (w ub. roku było ich 352). Na Uniwersytecie Kłajpedzkim liczba takowych sięga odpowiednio 468 i 187 studentów, Litewskim Uniwersytecie Sportu – 394 i 105.
W gronie kolegiów pozycje lidera utrzymują: Wileńskie oraz Kowieńskie  – zachowały one liczbę studentów na poziomie lat ubiegłych, a nawet nieco zwiększyły na niektórych kierunkach. W kolegiach preferowane są nauki społeczne (37,65 proc.), tuż za nimi – techniczne (29,38) oraz biomedyczne (25,7). 
Należy odnotować, że język polski młodzież na Litwie może studiować zarówno w Centrum Języka Polskiego, Kultury i Dydaktyki na Litewskim Uniwersytecie Edukologicznym (uzyska tu podwójną specjalność – filologa i pedagoga) oraz na Uniwersytecie Wileńskim, gdzie obok filologii polskiej może zdobyć dodatkową specjalizację z dowolnego kierunku, jaki oferuje uczelnia. Studenci obu polonistyk mogą liczyć na refundację kosztów studiów poprzez Ambasadę RP w Wilnie oraz wsparcie Fundacji "Pomoc Polakom na Wschodzie". W języku polskim można też studiować na Wileńskiej Filii Uniwersytetu w Białymstoku na wydziale ekonomiczno-informatycznym. Warto przypomnieć, że rekrutacja na studia pierwszego stopnia jak też magisterskie na ekonomii będzie jeszcze trwała tu również we wrześniu.

Szkoły walczą o przetrwanie i zwyciężają
Tego roku wileński samorząd zgotował niezwykle "gorące" lato dla 10 szkół średnich stolicy. Postanowił przyśpieszyć ich reorganizację, przekształcając w progimnazja czy podstawówki. Rozpoczęty na posiedzeniu Rady samorządu w dniu 15 lipca proces (nie został wówczas doprowadzony do końca, zabrakło jednego głosu, by sprawę rozstrzygano w trybie pilnym) był kontynuowany na specjalnie zwołanym posiedzeniu (pomimo urlopów) w dniu 29 lipca wobec szkół: Fabijoniškių (litewskiej), dwóch polskich – im. Sz. Konarskiego i w Leszczyniakach oraz sześciu z rosyjskim językiem wykładowym: Ateities, Senamiesčio, Saulėtekio, Centro, im. A. Puszkina i L. Karsawina. Szkole Średniej im. J. Lelewela pozwolono kompletować klasy 11-12, pod warunkiem, że opuści swój gmach przy ul. Antakalnio 33 i przeniesie się od 1 września 2016 r. do  budynku przy ul. Minties.
Nie zważając na protesty przedstawicieli szkół oraz uargumentowane wystąpienia radnych z ramienia AWPL – m. in. przewodnicząca frakcji AWPL Renata Cytacka mówiła o tym, że decyzja jest podejmowana nieprawnie, bo żadna ze społeczności wyżej wymienionych szkół nie wyraziła zgody na reorganizację, ponadto naruszono terminy – reorganizacja ma przebiegać na 4 miesiące przed początkiem roku szkolnego, większościowa koalicja postanowiła "załatwić" sprawę  metodą buldożera. 
Wbrew głosom kolegów z opozycji, możliwości, jakie daje przyjęta przez Sejm RL poprawka do Ustawy o oświacie, zezwalająca na odroczenie decyzji o reorganizacji do 1 września 2017 roku, koalicjanci nie zechcieli uwzględnić postawy społeczności placówek oświatowych i zastanowić się nad losem 6 tysięcy dzieci i młodzieży uczących się w tych szkołach. Cynicznie, na miesiąc przed początkiem roku szkolnego podjęli decyzję, mającą zobligować uczniów klas jedenastych do zmiany miejsca nauki, pozostawiającą w niejasnej sytuacji maturzystów, którzy zmuszeni będą otrzymać świadectwo dojrzałości w innej szkole – gimnazjum oraz nauczycieli, co do miejsca pracy których nic nie jest wiadome. Podczas głosowania za reorganizacją szkół opowiedziało się 25 radnych, 14 było przeciw i 2 powstrzymało się od głosu.
Oburzone taką decyzją społeczności pięciu szkół zaskarżyły decyzje Rady w sądzie. Społeczność szkoły im. J. Lelewela również zwróciła się do sądu, by odniósł się do kwestii żądania opuszczenia zajmowanego przez nią budynku. Pisma w sprawie krzywdzącej i nieprawnej decyzji Rady do najwyższych władz republiki i przedstawiciela rządu na okręg wileński skierowali też radni z frakcji AWPL. W dniu 18 sierpnia było już wiadomo, że Temida orzekła na korzyść pozywających ze Szkoły Średniej im. Szymona Konarskiego. Wileński Okręgowy Sąd Administracyjny zawiesił obowiązywanie uchwał Rady samorządu m. Wilna, zgodnie z którymi szkoła od września miała nie kompletować 11-12 klas. Szkoła może witać 1 września jako średnia. W sprawie pozostałych placówek orzeczenie ma zapaść lada dzień. 
Ciekawie, czy ktoś poniesie odpowiedzialność za takie "błędne" decyzje radnych z rządzącej koalicji i przeprosi młodzież, rodziców, nauczycieli za tak "udane" wakacje. Rodzi się pytanie: czyżby radni, do których dyspozycji są m. in. prawnicy, podejmując decyzję o reorganizacji szkół na miesiąc przed początkiem roku szkolnego, nie wiedzieli, że sąd może ją odwołać. Czyżby byli aż tak zadufani, a może sądzili, iż sąd nie ośmieli się odwołać decyzji rządzącej stołecznej koalicji. 
Przypomnieć warto, że nie jest to pierwsza zaskarżona w sądzie decyzja stołecznej Rady, która rządzi stolicą zaledwie kilka miesięcy, a na jej czele jest mer-liberał, który deklarował, że reorganizacja szkół, m. in. mniejszości narodowych, będzie konsultowana z przedstawicielami szkolnych społeczności, jak też zapewniał, że dzieci różnych narodowości mają prawo do uczenia się w ojczystym języku w jak najbardziej sprzyjających warunkach. Niestety, deklaracje rządzących Wilnem koalicjantów mijają się z czynami i są, jak wynika z orzeczenia sądu, niezgodne z prawem. A przecież pan mer całkiem niedawno był ministrem sprawiedliwości. 
Jak dalej potoczy się batalia o wileńskie szkoły, nie wiadomo. Czy samorząd wreszcie uzna ich prawo do reorganizacji w terminie do 1 września 2017 roku i stworzy możliwość spokojnej pracy oraz radosnego powitania nowego roku szkolnego?

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie
Stanisław Moniuszko w Wilnie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie