Wraz z początkiem I wojny światowej Litwa stanęła na "krzyżówce" wyboru: albo popierać Rosję, pod której zaborczymi rządami znajdowała się od ponad wieku, albo opowiedzieć się po stronie Niemiec – też okupantów. O ile pierwotnie dominowały raczej tendencje lojalności wobec Moskwy, o tyle wkroczenie 18 września 1915 roku do Krainy Nadniemeńskiej wojsk pruskich (ledwie w dwa tygodnie po wycofaniu się stąd armii rosyjskiej) rozwiało wątpliwości: wypadło czapkować nowym ciemięzcom. Ci jednak wyraźnie bagatelizowali litewski "łup", co miejscowym działaczom, owładniętym od końca dziewiętnastego stulecia ideami narodowościowymi, wyraźnie sprzyjało.
W lipcu 1916 roku skierowali oni do władz niemieckich memoriał, postulujący o przyznanie Litwie takiego samorządu cywilnego, jaki miała okupowana Polska. Rzesza początkowo zbyła ową prośbę milczeniem, ale w roku 1917, dostrzegając w tym czynnik ułatwiający realizację własnych zaborczych zamiarów i chcąc wygrać atut litewski zarówno wobec Polski jak też Rosji, przystała na to. Litwini z jeszcze bardziej rozwiązanymi do działania rękoma, idąc poniekąd za ciosem, w końcu marca 1917 roku stawili się w Berlinie z prośbą o przyznanie autonomii. Memoriał uzasadniał potrzebę samodzielnej Litwy jako przeciwwagi Polsce. Niemcy po raz kolejny powiedzieli "tak" litewskim dążeniom niepodległościowym.
Rozochoceni takim obrotem spraw działacze litewscy nie zasypiali gruszek w popiele. Za przyzwoleniem władz niemieckich we wrześniu 1917 roku zwołali konferencję, która wyłoniła Państwową Radę Litewską tzw. Tarybę z Antanasem Smetoną na czele, deklarującą daleko sięgającą współpracę i podporządkowanie Litwy Niemcom. Taryba nie była wszakże li tylko tępym narzędziem w ich rękach, wciąż i wciąż zabiegając o własne narodowe cele.
Z nimi to właśnie na sztandarze 11 grudnia podjęto oświadczenie o powstaniu niepodległego państwa litewskiego z siedzibą w Wilnie, aczkolwiek ideę państwowości sprzęgano ze zobowiązaniami wspólnej polityki zagranicznej z Niemcami i godzono się na trzy unie: wojskową, monetarną i celną. Za przyjęciem tego dokumentu głosowało 14 członków Rady, 2 wstrzymało się, natomiast 4 członków o lewicowych poglądach – Steponas Kairys, Mykolas Biržiška, Jonas Vileišis i Stanisław Narutowicz byli przeciwni wieczystym więzom sojuszniczym z Niemcami i dlatego na znak protestu opuścili skład Taryby. Secesjoniści zapowiedzieli, że wrócą jedynie wówczas, kiedy zostaną uwzględnione ich postulaty.
Tydzień poganiał tydzień, a rozmowy z niemieckimi władzami – z jednej strony i czterema "nieposłusznymi" członkami Taryby – wciąż trwały. Aż wreszcie po uzgodnieniu stanowisk 16 lutego 1918 roku w pomieszczeniu Towarzystwa Litewskiego przy ulicy Pilies (Zamkowej) 26 Taryba zebrała się ponownie i o godzinie 12.30 wszem i wobec ogłosiła o proklamowaniu Aktu Niepodległości Państwa Litewskiego. Swymi podpisami sygnowało go w porządku alfabetycznym 20 członków Taryby na czele z patriarchą dążeń niepodległościowych Jonasem Basanavičiusem, a wśród nich – nasz rodak Stanisław Narutowicz, notabene brat przyszłego pierwszego prezydenta Polski Gabriela Narutowicza, który w swym zwyczaju złożył podpis w języku polskim.
Ogłoszona w trzy dni później na łamach "Lietuvos aidas" treść Aktu z 16 lutego została przez Niemców potraktowana jako "dowód niewychowania Litwinów". 23 marca imperator Niemiec Wilhelm II choć z oporami uznał jednak niepodległość, obiecując Litwie troskliwą pieczę, co było równoznaczne z zachowaniem panowania tu Rzeszy. Odpłacając pięknym za nadobne, Taryba 4 lipca 1918 roku powołała na przyszłego króla Litwy Wilhelma Karola Florestana, księcia Uracha z katolickiego domu wirtemberskiego, który miał przybrać imię Mendoga II, przez co Litwa nawiązałaby do początków istnienia.
Droga Litwy do samodzielnego państwa de iure była mocno wyboista. Porażka Niemiec w I wojnie światowej przekreśliła jej nadzieję na monarchię, a że idee Wielkiej Rewolucji Październikowej dotarły również na Litwę, od 18 grudnia 1918 roku do 31 stycznia 1919 roku rządzili się tu komuniści ze swym litewskim wodzem Vincasem Mickevičiusem-Kapsukasem na czele, tworząc Tymczasowy Rząd Robotniczo-Włościański.
Nie zagrzali wszak długo miejsca, gdyż powołana do życia Samoobrona Krajowa Litwy i Białorusi, która na wypadek konfliktu zbrojnego miała chronić ludność polską, w początkach stycznia 1919 roku po trzydniowych walkach przejęła rządy w mieście nad Wilią. Ledwie jednak kilkudniowe, gdyż 5 stycznia zabarwiło się ono ponownie "na czerwono" z wkroczeniem tu bolszewików. To właśnie z ich inicjatywy 27 lutego 1919 roku utworzono Socjalistyczną Radziecką Republikę Litwy i Białorusi, zwana w skrócie "Litbelem", u której steru stali wspomniany Vincas Mickevičius- Kapsukas oraz Kazimierz Cichowski.
Z rozmachem prowadzona ofensywa wojsk polskich sprawiła, że w Niedzielę Wielkanocną 19 kwietnia 1919 roku bolszewicy pod naporem piechoty i kawalerii dowodzonej przez Władysława Belinę-Prażmowskiego w popłochu opuścili miasto. Wrócili tu jednak w lipcu 1920 roku, w ramach szeroko zakrojonego parcia na Zachód. Kto wie, jak potoczyłyby się dalsze wydarzenia i czy Litwa już wtedy nie zostałaby na dobre zaanektowana przez Sowietów, gdyby nie wiekopomny "Cud nad Wisłą" żołnierza polskiego w połowie sierpnia 1920 roku, dzięki któremu Europa została uratowana od czerwonej nawały.
Stojący w obliczu klęski Rosjanie, by wynagrodzić Litwinów za złamanie neutralności podczas wojny polsko-bolszewickiej poprzez zezwolenie przemarszu ich wojskom przez swe terytorium, jak też czynne zaangażowanie się do walk, wielkodusznie odstąpili Litwie Wilno, powodując dalsze zaognienie stosunków polsko-litewskich.
Gdy lansowane przez Marszałka Józefa Piłsudskiego koncepcje wspólnego państwa federacyjnego zostały przez stronę litewską jednoznacznie odrzucone, ten zlecił generałowi Lucjanowi Żeligowskiemu zainscenizowanie "buntu" i zajęcie siłą darzonego wielkim sentymentem "miłego miasta", co przy powszechnym entuzjazmie mieszkańców nastąpiło 10 października 1920 roku. Utworzenie tzw. Litwy Środkowej i rozpisane tu później wybory, podczas których liczebnie zdominowana ludność polska opowiedziała się za znalezieniem się w obrębie II Rzeczypospolitej, przesądziły na kilkanaście lat o losach Wilna i Wileńszczyzny.
W tej sytuacji Litwinom nie pozostawało nic innego, jak przenieść urzędy do Kowna, czyniąc z niego tymczasową stolicę swego państwa. Pierwotnie dominowały w nim rządy parlamentarne, nim 17 grudnia 1926 roku nie dokonano wojskowego zamachu stanu, a "dzielić i rządzić" zaczął w pojedynkę Związek Narodowców Litwy (tautininkai), delegując na prezydenta Antanasa Smetonę.
Jego próby zbliżenia z Niemcami hitlerowskimi w połowie lat 30. miały opłakane skutki. Na podstawie tajnego aktu Ribbentrop-Mołotow, zawartego u schyłku sierpnia 1939 roku, Litwa znalazła się w strefie wpływów Związku Sowieckiego, co przesądziło o wcieleniu w sierpniu 1940 roku w jego skład jako republiki związkowej. Ten status (z przerwą na lata II wojny światowej) obowiązywał do 11 marca 1990 roku, kiedy to na fali pierestrojki zwołana w trybie pilnym Rada Najwyższa wtedy jeszcze sowieckiej Litwy podjęła decyzję o odrodzeniu niepodległości państwowej, równoznaczną z wzięciem rozbratu z tzw. bratnią rodziną narodów radzieckich.
Nowa sytuacja pozwoliła rozpocząć ambitne poszukiwania uważanego za zaginiony oryginału historycznego dla Litwy Aktu z 16 lutego. Te przez długie lata nie przynosiły jednak skutku. Aż wreszcie na właściwy trop wpadł profesor Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie Liudas Mažylis. W końcu marca ubiegłego roku szczęśliwy znalazca natrafił na ten odręcznie spisany dokument podczas penetracji dyplomatycznego archiwum Niemiec.
Starania Litwy, by go pozyskać na własność, nie zostały uwieńczone sukcesem. Strona niemiecka, zważywszy mierzoną stuleciem niepodległość państwa Pogoni, wypożyczyła go na pięć lat, a ten trafił do Domu Sygnatariuszy w Wilnie, gdzie notabene został podpisany. Umieszczony w specjalnej kuloodpornej gablocie jest możliwy do obejrzenia przez zwiedzających ten budynek.
Jak już nadmieniłem, Akt z 16 lutego 1918 roku spotęgował sprzeczności między Orłem Białym a Pogonią, które od lat 80. XIX stulecia stawały się zresztą coraz czytelniejsze. Proponowane przez Polskę na różne sposoby więzy unijne, zakładające rekonstrukcję Rzeczypospolitej Obojga Narodów, Litwini kładli między bajki, powszechnie uważając, że z kilku wieków wspólnej historii korzyści czerpali wyłącznie potomkowie legendarnego Lecha.
"Polska zawsze odgrywała w historii Litwy rolę wyzyskiwacza, unia polityczna z Polską sprowadziła na Litwę ustrój samowoli i anarchii…" – pisał w nocie z 24 marca 1919 roku premier Augustinas Voldemaras. O zacietrzewieniu strony litewskiej niech świadczy fakt, że uchodzący w oczach potomnych rodaków za zdrajcę król Władysław Jagiełło po 500 latach od swej śmierci w styczniu 1930 roku doczekał się w sali poczekalni III klasy dworca kolejowego w Koszedarach… sądu społecznego, który skazał go za poślubienie Jadwigi Andegaweńskiej i zbliżenie z Polską na karę śmierci oraz domagał się wykreślenia po wsze czasy imienia monarchy z dziejów Litwy. Ta symboliczna rozprawa była i – owszem – propagandowym show, aczkolwiek skłania do gorzkich refleksji.
Na nic zdała się Liga Narodów w roli mediatora, zwaśnione strony przedzielone granicą, na której co rusz dochodziło do incydentów, znajdowały się w stanie "zimnej wojny" i dopiero 17 marca 1938 roku dokonano w Tallinnie wymiany stosownych not, co nastąpiło po wydaniu przez Polskę ultimatum w nawiązaniu stosunków dyplomatycznych, a miarka cierpliwości się przebrała po zastrzeleniu 11 marca 1938 roku przez litewskich policjantów w pobliżu strażnicy Wierszeradówka żołnierza Korpusu Ochrony Pogranicza, strzelca Stanisława Serafina. Rychły wybuch wojny pokrzyżował jednak dalsze plany normalizacji stosunków.
Te zaszłości historyczne, szczególnie spotęgowane w latach 20., również dzisiaj zalegają długim cieniem na stosunkach polsko-litewskich. Trzeba było naprawdę długich pertraktacji po wybiciu się Litwy na niepodległość w roku 1990, aby faktem dokonanym stał się podpisany 26 kwietnia 1994 roku przez prezydentów Lecha Wałęsę i Algirdasa Brazauskasa polsko-litewski Traktat o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy, a poza jego treścią znalazł się tak uparcie postulowany przez Wilno zapis rachunku krzywd, jakich Pogoń rzekomo doznała od Korony. Strona polska była bowiem zdania, że trzeba się skupić na budowaniu poprawnych stosunków teraz i w przyszłości, pozostawiając ocenianie wspólnej przeszłości historykom.
Mimo upływu czasu życzenie to wypada włożyć między te pobożne. Cienie Piłsudskiego i Żeligowskiego nadal strząsają bowiem sen z powiek niejednemu litewskiemu hurapatriocie. Relacje pomiędzy Wilnem a Warszawą zdecydowanie też psuje rachunek krzywd, jakich wciąż i nadal doznają zamieszkali na Litwie Polacy. A te w pierwszą kolej dotyczą zwrotu zagrabionej jeszcze za czasów sowieckiej Litwy ojcowizny, możliwości nieskrępowanego używania języka ojczystego w życiu publicznym, stałego nękania przez decydentów oświatowych szkolnictwa polskiego na Litwie.
Kto zatem wie, czy świadom tego Stanisław Narutowicz, sygnujący polskim zapisem własnego nazwiska historyczny Akt 16 lutego 1918 roku, w grobie się nie przewraca. Bo niepodległość Pogoni widziała mu się wtedy inaczej…
komentarze (brak komentarzy)
W ostatnim numerze
NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL
ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!
POLITYKA
2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ
LITERATURA
NA FALI WSPOMNIEŃ
XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"
WŚRÓD POLONII ŚWIATA
RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY
MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA
prześlij swojeStare fotografie
Wiadomości (wp.pl)
W KO ruszyło głosowanie. Tusk: będziemy jak jedna pięść
W piątek rozpoczęły się prawybory w Koalicji Obywatelskiej. Członkowie ugrupowania wybierają między Rafałem Trzaskowskim a Radosławem Sikorskim. "Niezależnie od wyniku Koalicja będzie w tych wyborach jak jedna pięść" - napisał premier Donald Tusk.
Tuskowi nie doradza już 23-latek. Zmiany w gabinecie politycznym
23-latek nie jest już doradcą Donalda Tuska. Franciszek Bielowicki miał rozwiązać umowę z KPRM. Sprawa jego zatrudnienia wywołała szereg kontrowersji, gdyż jest to syn jednego z najhojniejszych darczyńców Platformy Obywatelskiej.
Który kandydat jest najmniej rozpoznawalny? Polacy wskazali
O to, który z oficjalnych i potencjalnych kandydatów w wyborach prezydenckich w 2025 roku jest najbardziej rozpoznawalny, zapytano Polaków w nowym sondażu pracowni Opinia24. Dla jednej z partii niemiłą niespodzianką może być zestawienie nazwisk z samego końca rankingu.