Żołnierzom wyklętym – dziejowa sprawiedliwość

drukuj
Henryk Mażul , 21.03.2019
Fot. Henryk Mażul. Start biegu na 1963 m

Już po raz dziewiąty 1 marca br. w Polsce oraz poza nią obchodzono Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Z inicjatywą uhonorowania w ten sposób wszystkich tych, którzy po zakończeniu II wojny światowej i po znalezieniu się Polski w strefie sowieckich wpływów podjęli się desperackiej walki z komunistyczną władzą, nasadzaną na wszelkie możliwe sposoby przez agentów NKWD i ich polskich popleczników, wystąpił w roku 2010 śp. prezydent Lech Kaczyński.

Za jego datę obrano 1 marca. Wtedy to bowiem w więzieniu mokotowskim w Warszawie dokonano egzekucji na siedmiu pierwotnie żołnierzach AK, a później antykomunistycznego podziemia, członkach Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość": prezesie IV Zarządu Głównego WiN: ppłk. Łukaszu Cieplińskim, mjr. Adamie Lazarowiczu, mjr. Mieczysławie Kawalcu, kpt. Józefie Batorym, kpt. Franciszku Błażeju, kpt. Józefie Rzepce oraz por. Karolu Chmielu – ostatnich ogólnopolskich koordynatorach walki z nową sowiecką okupacją. 

Szacuje się, że polskie podziemie antykomunistyczne podczas swego apogeum liczyło w swych szeregach około 189 tysięcy osób, z których ponad 20 tysięcy walczyło z bronią w ręku w oddziałach partyzanckich. Bronili oni ludności wiejskiej przed rabunkami i prześladowaniami NKWD oraz administracji okupacyjnej, wyzwalali z więzień przetrzymywanych tam aresztowanych, piętnowali kolaborantów i likwidowali zdrajców. Czynili to od wkroczenia wojsk sowieckich na tereny Polski w 1944 roku aż do 21 października 1963 roku, kiedy to podczas obławy we wsi pod Lublinem został zastrzelony ostatni polski partyzant – Józef Franczak "Lalek".
Jak wiadomo, zdecydowana większość działających podczas II wojny światowej na terenie Wileńszczyzny formacji AK po połowicznym sukcesie operacji "Ostra Brama", polegającej na wyprzedzeniu wojsk sowieckich w wyzwoleniu Wilna z rąk niemieckich i zamanifestowaniu, kto tu jest prawdziwym gospodarzem, została (nierzadko podstępnie) skłoniona przez wojska sowieckie do złożenia broni.
Te jednak z nich, które zdołały się przebić z okrążenia w Puszczy Rudnickiej, kontynuowały walkę, teraz już z żołnierzami z gwiazdkami na czapkach, w czym szczególnie się wsławił dowódca oddziału, porucznik Jan Borysewicz "Krysia", poległy w potyczce pod Kowalkami koło Naczy 21 stycznia 1945 roku. Jego sponiewierane ciało w celu zastraszenia miejscowej ludności enkawudziści wozili furmanką pokazowo po okolicy, po czym natomiast ukryli zbezczeszczone zwłoki. A tak skrzętnie, że po dziś dzień nie wiadomo gdzie, przez co bohater ma jedynie symboliczny grób na cmentarzu w Ejszyszkach.
Bilans walk antykomunistycznego podziemia w Polsce był tragiczny. W latach 1944-1963 ponad 5 tysięcy osób skazano na karę śmierci przez sądy wojskowe, 21 tysięcy zamęczono w więzieniach, około 8-10 tysięcy zginęło z bronią w ręku. Dla większego zhańbienia komunistyczna propaganda przez długie lata nazywała stawiających opór wobec sowietyzacji i komunizacji Ojczyzny "zaplutymi karłami reakcji", "zdrajcami", "bandytami", szykanowano także członków ich rodzin.
Wyklęci ze świadomości społecznej bohaterowie antykomunistycznego podziemia dopiero ostatnimi laty odzyskują należną cześć. Ich niezłomna postawa, wynikająca z przekonania, że być zwyciężonym i nie ulec – to zwycięstwo, znajduje coraz większy szacunek, zwłaszcza wśród młodego pokolenia. Wyznaczone w dniu 1 marca Święto Żołnierzy Wyklętych ma ze wszech miar sprzyjać honorowaniu tych, kto zginął w samotnej walce, aby Polska była Polską, a komu odmówiono prawa do godnego pochówku, wymazano imiona i nazwiska ze świadomości następnych pokoleń.
Wielce chwalebne, że upamiętnianie męstwa Niezłomnych ma też miejsce poza Polską, w tym – u nas, a do inicjowanych przez Ambasadę RP w Wilnie obchodów czynnie włączyła się Wileńska Młodzież Patriotyczna, organizując rokiem 2015 począwszy na terenie wileńskiego parku na Zakrecie Biegi Pamięci Żołnierzy Wyklętych, opatrzone kryptonimem "Tropem Wilczym". Kto zgłasza się w nich do udziału, może wybrać jeden z trzech dystansów: albo ten liczący 1963 metry (nawiązujący do 1963 roku, kiedy to właśnie zginął ostatni żołnierz wyklęty – Józef Franczak "Lalek", albo 5 000 bądź 10 000 metrów. Nie trzeba mówić, że dwa ostatnie dystanse są pomyślane dla zawodników bardziej wytrenowanych, nierzadko uprawiających biegi wyczynowo.
Wielką radość organizatorów, wśród których obok Fundacji "Wolność i Demokracja", Ambasady RP w Wilnie i Wileńskiej Młodzieży Patriotycznej od trzech lat jest też Wojsko Litewskie, stanowi fakt stale rosnącej frekwencji, czego jakże wymownie dowodzi rekordowa tegoroczna obsada piątego z kolei biegu w liczbie ponad 350 osób, których gros stanowiła starsza i młodsza wiekiem młodzież naszych szkół, w czym szczególnie godnym do naśladowania przykładem służyły stołeczne placówki oświatowe – Gimnazjum im. Jana Pawła II oraz Szkoła im. Szymona Konarskiego, zgłaszając odpowiednio do udziału bez mała 70 i około 60 uczestników.
Nim na trasę jako pierwsi wyruszyli chętni rywalizacji na najkrótszym z dystansów, powitalne słowo do uczestników skierowała ambasador RP na Litwie Urszula Doroszewska, odnotowując, że ofiara z własnego życia, złożona przez żołnierzy wyklętych nie poszła na marne – dziś Polska wraz z Litwą jako suwerenne państwa budują rzeczywistość, opartą na zasadach demokracji. 
Szefowa polskiej dyplomacji z radością odnotowała współudział organizacyjny Wojska Litewskiego. Które tym razem poza osobistym udziałem w biegu częstowało też zawodników i kibiców gorącą herbatą, prezentowało broń i sprzęt wojskowy, urządziło wystawy o braterstwie polsko-litewsko- ukraińskiego oręża oraz o odpowiedniku polskich żołnierzy wyklętych – Adolfasie Ramanauskasie "Vanagasie".
Każdy z uczestników zaraz po osiągnięciu mety musiał skłonić głowę, by na szyi mógł zawisnąć medal pamiątkowy, zwycięzców uhonorowano natomiast okazyjnymi plakietkami. Te w biegu na 1963 metry przypadły: Karolinie Kitkowskiej (nauczycielce wuefu w Wileńskim Progimnazjum im. Jana Pawła II) oraz Dariuszowi Kryżanowskiemu – studentowi II roku Uniwersytetu im. Witolda Wielkiego na kierunku wychowanie fizyczne. 
Na dystansie 5 000 metrów najlepsze czasy uzyskali: 10-klasistka Wileńskiego Gimnazjum im. Jana Pawła II Emilia Pozniakowa oraz pochodzący z Anowila pod Podbrzeziem Robert Bartusewicz. Dla Roberta udział w biegu "Tropem Wilczym" znaczony jest pasmem jakże nietuzinkowych sukcesów. Startując za każdym razem na "piątce", w roku 2017 był drugi, a pierwszą tegoroczną lokatą skopiował tę sprzed roku. Ponieważ nie dopełnił jednak koniecznych formalności rejestracyjnych, za zwycięzcę uznano Egidijusa Janiškę.
W pokonaniu najdłuższego 10-kilometrowego dystansu po miejscami oblodzonych alejkach parku na Zakrecie prym wiedli natomiast Natalli Wialiczkina oraz Rolandas Silius, uzyskując odpowiednio czasy: 35.43 oraz 39.05. Warto nadmienić, że w biegach na 5 000 i 10 000 metrów poza płcią obowiązywał też podział na grupy wiekowe. 
Chociaż w zawodach sportowych duch rywalizacji jest nieunikniony, zdecydowana większość uczestników potraktowała występ bynajmniej nie jako pogoń za ułamkami sekund. Wielki amator bratania się ze sportem, były mer Niemenczyna 71-letni Mieczysław Borusewicz, podobnie jak w roku ubiegłym stawił się na starcie najkrótszego z dystansów, by raz jeszcze złożyć hołd dwóm ciociom ze strony mamy – Julii Daszkiewicz i Jadwidze Czarny – żołnierzom Armii Krajowej, które po rozbrojeniu oddziału poprzez obóz w Miednikach doznały łagiernego losu, a po odbyciu kary trafiły na resztę życia do Polski.
Dzięki rywalizacji na biegowych trasach młodzież zyskała możliwość zgłębienia wiedzy o tych, kto, nie złamawszy przysięgi żołnierskiej i nie uległszy komunistycznej propagandzie, do końca walczył o wolność i niepodległość Ojczyzny w obrębie jej przedwojennych granic. Jest o tym bardziej niż przekonany nauczyciel wychowania fizycznego Wileńskiego Gimnazjum im. Jana Pawła II Marian Pawiłowski. Wspólnie z nauczycielem historii Wiktorem Łozowskim trzy dni po biegu urządzili lekcję wychowawczą, a ci z uczestników podążania "Tropem Wilczym", którzy najlepiej poradzili z odpowiedzią na zadawane pytania, zaliczyli celujące oceny z historii.
Wileńskiemu Biegowi Żołnierzy Wyklętych patronuje spoczywający na wileńskiej Rossie ostatni wileński bohater niezłomny – Sergiusz Kościałkowski ps. "Fakir". To właśnie przy jego grobie 1 marca ambasador RP na Litwie Urszula Doroszewska, jej zastępca Grzegorz Poznański wraz z attache obrony podpułkownikiem Piotrem Sadysiem złożyli kwiaty, oddając w ten sposób zbiorowy hołd wszystkim, kto nie zawahał się stanąć do desperackiej walki przeciw zniewoleniu Ojczyzny.

komentarze (brak komentarzy)

dodaj komentarz

W ostatnim numerze

W numerze 12/2021

NARODZIŁ SIĘ NAM ZBAWICIEL


ŻEGNAJ, "MAGAZYNIE"!

  • Inżynier-romantyk
  • Wiersze Henryka Mażula

POLITYKA

  • Na bieżąco

2022 – ROKIEM WANDY RUTKIEWICZ

  • Życie jak wspinaczka

LITERATURA

  • Pisarstwo Alwidy A. Bajor

NA FALI WSPOMNIEŃ

  • OKOP: działalność
  • Duszpasterze ratowali Żydów

XVII TOM "KRESOWEJ ATLANTYDY"

  • Twierdze, co Polski strzegły

WŚRÓD POLONII ŚWIATA

  • 150-lecie polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii

RODAKÓW LOS NIEZŁOMNY

  • Styczyńscy. Spod Wilna na Syberię

MĄDROŚĆ LUDZKA SIĘ KŁANIA

  • O obowiązku

Nasza księgarnia

Pejzaż Wilna. Wędrówki fotografa w słowie i w obrazie
Stanisław Moniuszko w Wilnie

przeglądaj wszystkie

prześlij swojeStare fotografie

Historia na mapie